Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1-2 w 33. kolejce Ekstraklasy
W spotkaniu 33. kolejki PKO Ekstraklasy Jagiellonia Białystok przegrała 1-2 z Lechią Gdańsk. Jagiellonia była lepsza w pierwszej połowie, ale Lechia miała jokera w osobie Łukasza Zwolińskiego. Napastnik wszedł w drugiej części i zapewnił gościom trzy punkty.
Kliknij, by przejść do relacji na żywo z meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk
Relacja na żywo na urządzenia mobilne
Gospodarze zaczęli jakby przed meczem najedli się surowego mięsa. Podeszli bardzo wysoko, grali agresywnie, nie pozwolili Lechii rozgrywać piłki. Słabszym ogniwem w obronie gości był Łotysz Kristers Tobers, który zastąpił Mario Maloczę, pauzującego za nadmiar żółtych kartek. Po błędzie Tobersa na samym początku meczu, do siatki Duszana Kuciaka trafił Jesus Imaz, na szczęście dla gości był spalony.
Jagiellonia miała piłkę i sytuacje, Lechia czekała przyczajona na własnej połowie, a właściwie wręcz polu karnym. Gdy obrona zawodziła, na miejscu był Kuciak, słowacki zawodnik czasem bronił "parkanami" w stylu bramkarza hokejowego. Szczególnie aktywny w barwach "Jagi" był na skrzydle Maciej Makuszewski, ten zawodnik bronił barw Lechii w latach 2014-15. Gdańszczanie odgryźli się w tej części spotkania tylko raz. Po dobrym podaniu najlepszego w ich szeregach wśród graczy z pola, Jose Ze Gomesa, zablokowany został Jaroslav Mihalik.
Tempo meczu było dość ospałe, w środku pola było sporo miejsca, upalna pogoda nie sprzyjała szybkim sprintom. Gdy wydawało się, że drużyny zejdą na przerwę z bezbramkowym remisem padła tzw. "bramka do szatni". W trzeciej minucie czasu doliczonego do pierwszej połowy, Makuszewski wypatrzył na skrzydle Imaza, ten dośrodkował w pole bramkowe, a tam był już Jakov Puljic, który zdobył głową swą trzecią bramkę w sezonie. Kuciak jest w świetnej formie, ale tu nie miał nic do powiedzenia. To pierwszy wpuszczony do siatki przez Słowaka gol w rundzie finałowej.
Trener Piotr Stokowiec zareagował w jedyny możliwy sposób - jako, że jego linia ofensywna praktycznie nie zaistniała przez pierwsze 45 minut, postanowił dokonać roszad. Przyniosło to błyskawiczny efekt. Pierwszy celny strzał Lechii zaraz po przerwie przyniósł wyrównanie. Flavio Paixao wypuścił w bój Ze Gomesa ten idealnie dośrodkował, a potężnym wolejem akcję wykończył, wprowadzony chwilę wcześniej Łukasz Zwoliński. Piękna, książkowa akcja. 1-1.
"Jaga" ruszyła do wściekłych ataków, przez kolejne pięć minut Lechia nie mogła wyjść ze swojej połowy, ale to było na tyle ze strony gospodarzy. Od tego momentu lejce w tym meczu przejęła Lechia i trzymała do końca spotkania. Raz za razem do sytuacji dochodził, będący w świetnej formie Zwoliński. Mógł strzelić dwa kolejne gole. W 71. minucie wreszcie trafił do siatki, niestety dla niego z pozycji spalonej. Co się odwlecze to nie uciecze. W 74. minucie idealne podanie Tomasza Makowskiego za plecy obrońców, Zwoliński przyjął piłkę i na pełnym spokoju skierował ją do siatki.
Był to piąty gol Łukasza Zwolińskiego po wejściu z ławki rezerwowych w tym sezonie. Ostatnim zawodnikiem z większą liczbą goli po wejściu z ławki w Ekstraklasie był Marcin Robak w sezonie 2016/17 - dziewięć.
Motorem napędowym akcji Lechii był inny, obok Zwolińskiego, zawodnik wprowadzony od 46 minuty, Kenny Saief. Amerykanin ostatnie 10 minut jedynie statystował, kulejąc na boisku. To samo spotkało Zwolińskiego, jako że Lechia wcześniej wykorzystała komplet zmian, aż dwóch piłkarzy praktycznie w końcówce było na boisku, ale nie brało udziału w grze.
Jagiellonia miała piłkę meczową na remis w doliczonym czasie gry. Tomasz Przykril uderzył z całej siły, a głową z pustej bramki wybił słaby na początku meczu, Tobers.
Lechia lepiej rozłożyła siły i grała to co Jagiellonia w pierwszej połowie, totalnie dominując na placu gry. To trzecia kolejna wygrana gdańszczan w rundzie finałowej. Po tym spotkaniu "Biało-Zieloni" mają tyle punktów co czwarty w tabeli Śląsk Wrocław i wciąż liczą się w walce o puchary.
Po meczu powiedzieli:
Piotr Stokowiec (trener Lechii): "Zasłużyliśmy na to, żeby wygrać ten mecz, choć Jagiellonia też mogła się pokusić na pewno o coś więcej, bo nie była złą drużyną, szczególnie w pierwszej połowie. My początek mieliśmy nie najlepszy, długo wchodziliśmy w ten mecz, za dużo było takiej bojaźni, badania i ta pierwsza połowa była słabsza, aczkolwiek uważam, że dwie dobre sytuacje też już stworzyliśmy. Ten mecz pokazał trochę charakter drużyny i jej potencjał. Zawsze powtarzam, że w sporcie ważna jest reakcja, odpowiedź i dzisiaj cała drużyna zareagowała fantastycznie. Muszę też pochwalić mój sztab, bo podjęliśmy też dobre decyzje i nie najgorzej zarządzaliśmy tym meczem".
Iwajło Petew (trener Jagiellonii): "Jesteśmy sami sobie winni, bo przegraliśmy ten mecz w bardzo naiwny sposób, popełniając szkolne błędy. Zaczęliśmy bardzo dobrze, mieliśmy 2-3 dobre okazje do zdobycia bramek, jedną zdobyliśmy, ale w pierwszej akcji przeciwko nam w drugiej połowie padło wyrównanie. Potem, po drugim błędzie, padła kolejna bramka. Mieliśmy szanse, biegaliśmy, walczyliśmy, ale nic z tego nie wyszło".
Maciej Słomiński
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 1-2 (1-0)
Bramki: 1-0 Puljić (45+3.), 1-1 Zwoliński (47.), 1-2 Zwoliński (74.).
Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Taras Romanczuk.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: ok. 4 000.
#POMAGAMINTERIA
1 czerwca reprezentantka Polski w kolarstwie górskim Rita Malinkiewicz i jej koleżanka Katarzyna Konwa jechały na trening w ramach autorskiego projektu Rity dla pasjonatów kolarstwa #RittRide for all. Z niewyjaśnionych przyczyn w Wilkowicach koło Bielska-Białej wjechał w nie samochód jadący z naprzeciwka. Kasia przeszła wiele operacji, w tym zabieg zespolenia połamanego kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz częściową rekonstrukcję nosa i języka. Rita nadal pozostaje w śpiączce farmakologicznej, a jej obecny stan zdrowia jest bardzo ciężki. Potrzeba pieniędzy na ich leczenie i rehabilitację - dołącz do zbiórki.