Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0-1. Lechia okradziona z punktu w meczu Ekstraklasy?
Spora kontrowersja podczas meczu 11. kolejki PKO Ekstraklasy w Gdańsku, w którym Lechia przegrała z Lechem. Zanim padła jedyna bramka dla "Kolejorza", czy sędziowie nie dostrzegli, że piłka przekroczyła linię bramkową przy uderzeniu gospodarzy?
Spotkanie 11. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk a Lechem Poznań nie należało do widowisk, które na lata zapadną w pamięci kibiców. Temperatura wydarzeń boiskowych była zbliżona do tej odczuwalnej - ta wynosiła minus dwa stopnie Celsjusza. Ostatecznie to marne widowisko na korzyść Lecha Poznań rozstrzygnął rzut karny Mikaeala Ishaka w 83. minucie. "Kolejorz" odniósł cenne wyjazdowe zwycięstwo 1-0.
Jednak czy w 75. minucie nie powinno być bramki dla Lechii? Po rzucie rożnym głową uderzał gdański rezerwowy Łukasz Zwoliński. Piłkę wygarnął bramkarz gości, Filip Bednarek. Tylko skąd wygarnął? Podczas spotkania komentatorzy Canal Plus nie byli w stanie rozstrzygnąć, natomiast pomeczowa analiza (tzw. "Houston" - na zdjęciu niżej) pokazała, że piłka przekroczyła linię bramkową.
Co teraz? Władze światowej federacji stoją na stanowisku, że wynik z boiska jest niezmienny, a (jakkolwiek to zabrzmi) błędy sędziów są częścią piłki nożnej. Nawet w dobie VAR. Sędzia główny meczu Lechii z Lechem, Łukasz Szczech nie mógł widzieć dokładnie sytuacji z udziałem Zwolińskiego, ale czemu nie sprawdził VAR? System wideoweryfikacji obsługiwał sędzia międzynarodowy Szymon Marciniak. To nie pierwsza kontrowersja z udziałem Marciniaka w meczu Lecha z Lechią. W marcu 2017 roku w meczu rozgrywanym w Poznaniu sędzia z Płocka pokazał trzy(!) czerwone kartki gdańskim graczom. Ujrzeli je wtedy Sławomir Peszko, Grzegorz Kuświk i rezerwowy bramkarz, Serb Vanja Milinković-Savić. Tamto spotkanie, tak jak teraz, zakończyło się wygraną Lecha 1-0.
Maciej Słomiński