Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0-1 w 11. kolejce PKO BP Ekstraklasy

Złoty gol Mikaela Ishaka rozstrzygnął na korzyść Lecha marne widowisko w Gdańsku.

Standard - Lech 2-1. Dariusz Żuraw: W bardzo frajerski sposób oddaliśmy rywalom trzy punkty (POLSAT SPORT). WIDEO/Polsat Sport

W pierwszej połowie na boisku nie działo się zbyt wiele. Trudno było kogokolwiek wyróżnić, w pierwszej części spotkania jedyny celny strzał był autorstwa Pedro Tiby. Nie wyrządził on żadnej krzywdy Duszanowi Kuciakowi, który wrócił do bramki Lechii. Drużyny zaszachowały się wzajemnie, nieaktywne były gdańskie skrzydła zwykle napędzające Lechię. Na bokach boiska lepsi byli goście, żwawo poruszał się 18-letni Jakub Kamiński, który po przerwie spowodowanej kontuzją wrócił do składu. Z boiska wiało nudą, gorącej było za liniami. Żółtą kartką za zbyt żywiołowe reakcje został ukarany trener bramkarzy Lechii, Jarosław Bako.

Widowisko rozruszało się na po przerwie. W 51. minucie najlepszy snajper Ligi Europy, Mikael Ishak popędził z piłką z głębi pola, gdańska obrona rozstąpiło się niczym Morze Czerwone, Szwed trafił w słupek, a dobitkę jakimś cudem obronił Kuciak. To była zdecydowanie najgroźniejsza sytuacja w tym mdłym do tej pory spotkaniu. W rewanżu Lechia próbowała się odgryźć pierwszym celnym strzałem na bramkę Lecha. Autorem niegroźnego uderzenia był Kenny Saief. Lech wyraźnie się rozkręcał, pachniało bramką dla gości.

Trzeba przyznać, że wejście rezerwowych Lechii Tomasza Makowskiego i Łukasza Zwolińskiego nieco rozkręciło poczynania gospodarzy. W 75. minucie Zwoliński główkował po rzucie rożnym i bramkarz gości, Filip Bednarek wyciągnął piłkę w ostatniej chwili. Gdańszczanie protestowali, ale piłka nie przekroczyła linii. Teraz z kolei to Lechia była bliżej bramki.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w 83. minucie. Po rzucie różnym Pedro Tiba uderzył mocno z dystansu, piłkę ręką zatrzymał ręką gdański obrońca, Michał Nalepa. To oznaczało drugą żółtą kartkę w meczu i w efekcie czerwoną. To druga czerwona kartka Nalepy w tym sezonie. Rzut karny pewnie wykorzystał Mikael Ishak, to jego szósty gol w rozgrywkach Ekstraklasy. 

 Pod sam koniec spotkania Lechia starała się wyrównać ze stałych fragmentów gry. Przed ostatnim z nich nerwowo nie wytrzymał trener Lecha, Dariusz Żuraw, który niczym Kazimierz Górki w 1973 roku na Wembley poszedł do szatni. Zła passa goli w doliczonym czasie gry została przełamana, "Kolejorz" bramki nie stracił i odniósł cenną wygraną w Gdańsku. Końcowy gwizdek wywołał zrozumiała radość w szeregach gości, Lech po raz pierwszy od pięciu lat wygrał na Stadionie Energa i zbliżył się do Lechii na odległość trzech punktów.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0-1 (0-0)

Bramka: Mikael Ishak 83. - rzut karny  

Żółte kartki - Lechia Gdańsk: Michał Nalepa, Jarosław Bako Lech Poznań: Pedro Tiba.

Czerwona kartka: Michał Nalepa (Lechia Gdańsk) - 83. minuta

Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa)

Mecz bez udziału publiczności.

Lechia Gdańsk: Duszan Kuciak - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak (89. Mateusz Żukowski) - Jaroslav Mihalik (70. Omran Haydary), Jakub Kałuziński (58. Tomasz Makowski), Jarosław Kubicki, Kenny Saief (89. Maciej Gajos), Conrado (58. Łukasz Zwoliński) - Flavio Paixao.

Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Vasyl Kraweć - Jan Sykora (77. Tymoteusz Puchacz), Jakub Moder (77. Karlo Muhar), Dani Ramirez (77. Filip Marchwiński), Pedro Tiba, Jakub Kamiński (58. Michał Skóraś)  - Mikael Ishak (88. Nika Kaczarawa).

Maciej Słomiński

Mikael Ishak (w czarnej koszulce) i Michał Nalepa/Piotr Matusewicz / PressFocus/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem