Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia Gdańsk. Egzon Kryeziu: Musisz być gotowy

Występ Słoweńca Egzona Kryeziu w meczu Lechii Gdańsk z Górnikiem Zabrze był sporą niespodzianką. Pomocnik spisał się jednak dobrze i zasłużył na pochwały trenera Tomasza Kaczmarka.

Bałtycki Komentarz Sportowy - Odcinek 23. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Gdy Egzon Kryeziu zimą 2020 r. przychodził do Lechii Gdańsk zapewne nie tak wyobrażał sobie pobyt w Polsce. Przez półtora sezonu ledwie cztery razy zagrał w lidze, poza tym dwukrotnie w Pucharze Polski - to były epizodyczne występy w półfinale tych rozgrywek z Lechem Poznań i w przegranym finale z Cracovią. Po zmianie trenera w Lechii z Piotra Stokowca na Tomasza Kaczmarka, ci którzy śledzą zajęcia treningowe Biało-Zielonych twierdzili, że Słoweniec będzie miał więcej szans na grę. Faktycznie, jako rezerwowy wchodził w meczach w Łęcznej i Niecieczy, aż gdy za kartki wypadł z gry Jarosław Kubicki, trener Kaczmarek w spotkaniu z Górnikiem Zabrze postawił na Kryeziu, zamiast, jak spodziewało się wielu, na Tomasza Makowskiego. Trener Lechii był zadowolony z tej akurat decyzji i chwalił Słoweńca na pomeczowej konferencji.

- Egzon zagrał bardzo dobre spotkanie, nie miał żadnej straty, miał dużo ważnych wygranych piłek. To zawodnik o profilu podobnym do Jarosława Kubickiego, który dziś musiał pauzować. Kryeziu ma lekkość przy piłce, pamiętajmy, że to chłopak 21-letni, wciąż bardzo młody zawodnik.

Lechia Gdańsk. Występ Egzona Kryeziu po 313 dniach

Sam zawodnik zaliczył tzw. "asystę drugiego stopnia". W 10. minucie wyłuskał piłkę w środku pola, prostopadłym podaniem wypatrzył Flavio Paixao, który uruchomił Łukasza Zwolińskiego. Po chwili "Zwolak" cieszył się ze swego szóstego gola w bieżącym sezonie.

- Moja rola nie była wielka, to nie było to trudne. Trzeba przyznać, w hokeju miałbym asystę, ale w piłce nożnej nie - przyznał po meczu Kryeziu. - Flavio i "Zwolak" zrobili całą robotę.

W meczu z Górnikiem Zabrze, Kryeziu zagrał po raz pierwszy w wyjściowym składzie Lechii od 14 grudnia 2020 r., gdy po fatalnym meczu z Wisłą Płock Biało-Zieloni przegrali 0-1. Na grę od pierwszej minuty słoweński pomocnik czekał 313 dni.

- Jako profesjonalny sportowiec musisz być gotowy. Trener dużo z nami rozmawia, jeśli któryś z zawodników nie może grać (tak było z Jarosławem Kubickim), trener przekazuje że mam być gotowy, potem czekasz na decyzję. Reszta należy już do zawodnika, musi pokazać na boisku - powiedział Kreyziu.

- Nie boję się rywalizacji, ona jest dobra dla sportowca, pomaga nam się rozwijać. Na mojej pozycji konkurencja jest naprawdę spora, mamy wielu świetnych zawodników na środku pomocy - dodał Słoweniec.

W czasie pobytu w Polsce młodzieżowy reprezentant swego kraju, występował głównie w IV-ligowych rezerwach Lechii Gdańsk, czy w związku z tym żałował przybycia do naszego kraju?

- Nawet przez moment nie myślałem, że popełniłem błąd przychodząc do Polski, nawet będąc poza składem. Lechia to duży dobrze zorganizowany klub, można sporo skorzystać trenując w nim. Gdy przyjechałem do Gdańska zima 2020 r. miałem kontuzję. Nie żałuję tej decyzji.

Jak zatem Kryeziu ocenia poziom rozgrywek ligi polskiej na tle ligi słoweńskiej?

- Być może w słoweńskiej ojczyźnie będą na mnie źli, ale myślę że Ekstraklasa stoi na lepszym  poziomie niż rozgrywki w moim kraju. W Polsce zainteresowanie piłką nożną jest większe niż w moim kraju, gra jest bardziej fizyczna, macie też lepsze stadiony. W Słowenii popularniejsze od futbolu są sporty zimowe, jesteśmy też mocni w sportach zespołowych. Jeśli się nie mylę pokonaliśmy Polskę w półfinale mistrzostw Europy w siatkówce - zakończył Egzon Kryeziu, pomocnik Lechii Gdańsk.

Maciej Słomiński

Egzon Kryeziu z Lechii Gdańsk w meczu z Górnikiem Zabrze/Fot. Grzegorz Radtke/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem