Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech - Wisła: Ospali i zmęczeni piłkarze z Krakowa

W ligowym szlagierze Lech Poznań bez większego trudu pokonał 2-0 Wisłę Kraków, która poważniej nie zdołała zagrozić bramce Macieja Gostomskiego. Co o rywalach mówili piłkarze Lecha? "Byli jacyś ospali", "może byli zmęczeni".

Wiślak Marko Jovanović i Kasper Hamalainen
Wiślak Marko Jovanović i Kasper Hamalainen /Jakub Kaczmarczyk/PAP

Lech na pewno utrzyma czwarte miejsce w ligowej tabeli, a po piątkowej wygranej traci do "Białej Gwiazdy" już tylko punkt. Wisła ma duży problem z meczami wyjazdowymi - nie wygrała już dziewiątego z rzędu, trzy ostatnie przegrała, tracąc przy tym dziesięć bramek.

- Mamy jeszcze gorszy bilans wyjazdów, a na pewno stać nas na lepszą i bardziej skuteczną grę. Zmęczenie nie ma znaczenia, bo każda z drużyn gra teraz co kilka dni, a my jesteśmy dobrze przygotowani. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie, a drużyna, która pierwsza strzeli bramkę, prawdopodobnie wygra. I tak było - mówił po spotkaniu pomocnik Wisły Łukasz Garguła.

- Na pewno wyglądamy gorzej niż na początku sezonu, ale nie ma też co ukrywać, że wyjazdy nie są naszą specjalnością. Staramy się to zmienić, rozmawiamy, ale na razie niewiele to daje. Do tego doszła słabsza dyspozycja i dwa ostatnie mecze sprowadziły nas na ziemię. Nie mogą nas jednak załamać, bo nie mamy drużyny, która sobie nie radzi i nie potrafi grać w piłkę. Wręcz przeciwnie - zapewnia kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki. Jego zdaniem Lech wygrał zasłużenie, bo lepiej sobie potrafił radzić w trudnych warunkach.

Do trudnych warunków przyzwyczajony jest za to Kasper Hamalainen, który ma za sobą lata spędzone w Finlandii i Szwecji. - To niby nic nowego dla mnie, ale zawsze jednak ciężko się gra w tych warunkach, gdy śnieg leci w oczy. Mecz był specyficzny, szczególnie jego początek, bo trudno było dostrzec piłkę. Graliśmy jednak dobrze, a Wisła nie. W drugiej połowie, gdy już przestało padać, warunki były OK - mówił reprezentant Finlandii.

Ze swojej dyspozycji Hamalainen był zadowolony - zaliczył dwie asysty, szczególnie pierwsza była efektowna. - Chciałbym kontynuować serię spotkań z asystami. A Wisła? Byłem zdziwiony, że grają tylko długą piłkę i nie szukają niczego innego. Nie zagrali dziś dobrze, może byli zmęczeni, może mentalnie źle się przygotowali? To są tego typu mecze, do których trzeba się dobrze przygotować - uważa lechita.

Bramkarz Lecha Maciej Gostomski miał w piątek niewiele pracy, bo wiślacy prawie nie zagrażali jego bramce. Co chwilę się sam rozgrzewał, ale jak sam zapewnia - to nic szczególnego.

- Nawet latem się rozgrzewam, bo to pozwala zachować koncentrację i ciepło ciała. Najgorsze było to, że w pewnym momencie nie widziałem bramki. Ciężko się skoncentrować na piłce, gdy te płatki wciąż lecą. Dobrze, że za zimno nie było - śmieje się Gostomski. 

Lech Poznań - Wisła Kraków 2-0. Galeria

Zobacz galerię
+2

- Dziś nasza drużyna zagrała świetnie w defensywie, taki mieliśmy plan, by Wisła w tych trudnych warunkach jak najmniej strzelała. I oddali trzy strzały, ale żaden nie był jakiś trudny. Rywale byli jacyś ospali, mało agresywni. Nie wiem, czy wpływ na to miała pogoda czy nie. My wiedzieliśmy, że boisko będzie bardzo słabe, przygotowaliśmy się. A jak doszedł jeszcze śnieg, to podeszliśmy podwójnie skoncentrowani - dodaje bramkarz Lecha.

Autor: Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem