Lech Poznań - Wisła Kraków 2-0
W zimowej scenerii Lech Poznań odrobił trzy punkty do wyprzedzającej go w tabeli Wisły Kraków. O zasłużonym zwycięstwie poznaniaków przesądziły gole obrońcy Luisa Henriqueza i pomocnika Gergo Lovrencsicsa. Wisła kończy wyjazdowy tydzień bez punktu i z bilansem bramek 2-7.
Tym razem narzekanie na dziurawe boisko w Poznaniu nie miało sensu. W piątek pogoda w stolicy Wielkopolski była wyjątkowo nieprzyjemna - zimno, na przemian padał śnieg, grad i deszcz, wiatr nie pozwalał nawet normalnie chodzić po ulicy. Niestety, im bliżej było wieczora, tym pogoda stawała się gorsza. Po godz. 20 nad stadionem rozpoczęła się zamieć śnieżna - sędzia Paweł Gil od razu zalecił grę pomarańczową piłką. Później w pierwszej połowie dwukrotnie zarządził przerwę na czyszczenie linii obu pól karnych.
Dziury przykrył więc śnieg, ale i on przeszkadzał w przeprowadzaniu płynnych akcji. Wisła znów pokazała, że na wyjeździe traci wiele ze swoich atutów. W środku pola podopieczni Franciszka Smudy tracili większość piłek, nie radzili sobie z pressingiem Lecha. A poznaniacy dostawali się gdzieś w okolice pola karnego i tam przeważnie akcje kończyli nieudanym podaniem. Dogranie do Łukasza Teodorczyka graniczyło z cudem, bo nie dość, że świetnie pilnował go Arkadiusz Głowacki, to jeszcze reprezentant Polski nie grał tak ofiarnie jak powinien. Nic dziwnego, że w przerwie zastąpił go Bartosz Ślusarski. Głowacki oraz Marko Jovanović wybijali większość dośrodkowań, bo tej formy rozwiązywania akcji Lech często próbował.
Poznaniacy pierwszą szansę mieli w 8. minucie - Głowacki znakomicie przeciął jednak kluczowe podanie Teodorczyka do Kaspera Hamalainena. Wisła rzadko dostawała szanse do kontrataków. Taką miał Paweł Brożek, ale nie zdecydował się na indywidualny rajd, po którym mógłby stanąć oko w oko z Maciejem Gostomskim. Odegrał do Michała Chrapka, który strzelił lekko i w środek bramki.
Po pierwszym odśnieżaniu boiska, czyli po 19. minucie, Lech uzyskał sporą przewagę. Zamykał wiślaków na ich połowie, zabierał piłkę i próbował coś z nią zrobić. Było trudno, ale z czasem przyszły i okazje. Po rzucie rożnym Barry'ego Douglasa nieznacznie pomylił się Gergo Lovrencsics (27. minuta), w 39. minucie Michała Miśkiewicza po kolejnym kornerze i główce Manuela Arboledy uratował słupek, zaś efektowna dobitka z 30 metrów Luisa Henriqueza minimalnie minęła okienko bramki. Jeszcze w 42. minucie bramkarz Wisły instynktownie wybił piłkę po strzale Teodorczyka i wkrótce oba zespoły mogły udać się do szatni.
W drugiej połowie zmieniło się to, że wreszcie przestał sypać śnieg. Układ sił na boisku był taki jak przed przerwą: Lech atakował, Wiśle wystarczał bezbramkowy remis. Dopiero w 62. minucie goście pojawili się w okolicach pola karnego "Kolejorza" w liczbie większej niż trzech graczy! Wtedy jednak nie mieli już wyjścia, bo Lech prowadził 1-0.
Bezbarwna Wisła, zwycięski Lech. Galeria
W 56. minucie kapitalnie w narożniku boiska zachował się Hamalainen - popatrzył, zagrał między rywalami prosto do wbiegającego w szesnastkę Henriqueza. Panamczyka kiedyś w Lechu przygarnął Smuda - trochę z litości, bo wiele nie kosztował, a był alternatywą na lewej obronie dla Ivana Djurdjevica. Teraz piłkarz pokazał, że Smuda "miał nosa". Reprezentant Panamy w dość trudnej pozycji zdecydował się na strzał - trafił w dalszy słupek, a później futbolówka znalazła się w siatce.
Wisła nie potrafiła przejąć inicjatywy. Smuda cieszył się przed spotkaniem, że po wpadce w Białymstoku (2-5) mógł przygotowywać się do prestiżowego boju w Poznaniu na dobrej murawie w Grodzisku Wlkp. Przy Bułgarskiej jego drużynę zastał jednak śnieg, a z dostającą poślizgu piłką wiślacy sobie nie radzili. A może to Smuda zbyt defensywnie ustawił zespół? Goście mogli liczyć na to, że jakiś błąd popełni Douglas, któremu co jakiś czas zdarzały się kiksy. Paweł Brożek nie doszedł jednak do żadnej czystej sytuacji strzeleckiej. Taką mógł mieć w 76. minucie rezerwowy Sarki, ale zwolnił, a później uderzył wysoko nad bramką.
Sytuacja wyjaśniła się w 82. minucie. Po świetnej akcji Hamalainen zagrał do Lovrencsicsa, a Węgier uderzył po ziemi obok Miśkiewicza. Lech wyrównał więc bilans dwumeczu, a trener Rumak zdecydował się dać szansę debiutu w Ekstraklasie niezwykle utalentowanemu 16-latkowi Dawidowi Kownackiemu.
Autor: Andrzej Grupa
Lech Poznań - Wisła Kraków 2-0. Galeria
Lech Poznań - Wisła Kraków 2-0 (0-0)
Bramki: 1-0 Henriquez (56. minuta), 2-0 Lovrencsics (82. minuta).
Lech: Gostomski - Możdżeń ŻK, Arboleda, Douglas ŻK, Henriquez - Lovrencsics, Trałka ŻK, Linetty, Hamalainen (83. Kownacki), Pawłowski (89. Jakóbowski) - Teodorczyk (46. Ślusarski ŻK).
Wisła: Miśkiewicz - Burliga ŻK, Głowacki, Jovanović, Bunoza ŻK - Boguski, Stjepanović (74. Piotr Brożek), Chrapek (59. Sarki), Garguła ŻK, Guerrier (79. Małecki) - Paweł Brożek.
Sędziował Paweł Gil z Lublina
Widzów: 10432.
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 06.12.2024 | Górnik Zabrze | 2 - 1 | Lech Poznań | Relacja |
PKO Ekstraklasa 31.01.202520:30 | Lech Poznań | - | Widzew Łódź |