Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań zremisował z Górnikiem Zabrze 1-1. Będzie jedenasty na koniec

Lech Poznań szybko prowadził z Górnikiem Zabrze, ale w ostatnim meczu sezonu to goście mogli spotkanie wygrać dzięki kilku świetnym okazjom pod koniec meczu. Oba zespoły ratowali bramkarze - Martin Chudy i Mickey van der Hart.

Lech na właściwym torze - Odcinek 11. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Ostatni mecz sezonu w wykonaniu Lecha Poznań nie mógł zmienić jego pozycji w tabeli, chyba że na gorsze. Sezonu bardzo nieudanego, czemu dali wyraz kibice przybyli na stadion, skandujący hasła pod adresem prezesa Piotra Rutkowskiego czy dyrektora sportowego Tomasza Rząsy. Była okazja, bo po raz pierwszy od września i rozegranych wówczas pamiętnych derbów Poznania z Wartą kibice mogli wejść na stadion - w ograniczonej liczbie, ale jednak mogli.

Lech Poznań po raz pierwszy od miesięcy usłyszał prawdziwe brawa od kibiców. Zasłużył na nie kilkoma dobrymi akcjami i szybkim golem, który wbił Dani Ramirez po akcji Jana Sykory. Krytykowany i słaby w całym sezonie Czech teraz zaczyna powolutku odżywać pod ręką Macieja Skorży. To on przeprowadził akcję z boku pola karnego, po której odbita przez rywali piłka trafiła do Daniego Ramireza. Hiszpan uderzył przez wyczyszczone pole, to była egzekucja.

Świetne okazje mieli też Aron Johannsson, zastępujący kontuzjowanego Mikaela Ishaka, a także Jakub Kamiński, który starcie z zabrzańskim bramkarzem Martinem Chudym przypłacił bolesnym zderzeniem. Lech miał więc okazję do strzelenia drugiego gola, ale ten nie padał. A z czasem mecz stawał się coraz bardziej letni i wakacyjny.

Górnik Zabrze dochodzi do głosu, Lech traci gola

Zespół z Zabrza też miał kilka okazji bramkowych i druga połowę rozpoczął od dosłownie mocnego uderzenia z dystansu. Stadion jęknął jednak szczególnie po strzale Daniego Ramireza z rzutu wolnego, Z trudem interweniował wówczas Martin Chudy, a dobitka trafiła w słupek.

Ta część gry była żywsza niż koniec poprzedniej, a znacznie częściej do głosu dochodził wówczas Górnik. Kilka jego szybkich akcji nie zagroziło jednak realnie bramce Mickey van der Harta.

Trener Maciej Skorża wpuścił na boisko Pdero Tibę i Michała Skórasia. W 70. minucie ten drugi tak wrzucił piłkę w pole karne, że nie zdołał jej złapać Martin Chudy i niewiele brakowało, aby lechici strzelili wtedy drugiego gola. Nieco później piłka po potężnym kropnięciu nieupilnowanego Arona Johannssona nie trafiła w bramkę.

Sporo było tych okazji, ale to jednak Górnik strzelił gola. Akcja podobna do tych, jakie wykonywał od początku drugiej połowy sprawiła, że Bartosz Nowak dostał piłkę przed polem karnym, wykonał obrót i uderzył mocno do siatki. Krótko potem zatańczył zwodami z defensywą Kolejorza i niewiele brakowało, aby padł drugi gol dla zabrzan. Tuż przed końcem blisko szczęścia był Jesus Jimenez i to Górnik wygrałby mecz, gdyby nie Mickey van der Hart.

Lech Poznań - Górnik Zabrze (1-0)

Bramki: 1-0 Ramirez (9.), 1-1 Nowak (77.)

LECH: van der Hart - Šatka, Salamon, Rogne, Puchacz Ż - Sykora (65. Skóraś), Karlström (65. Tiba), Ramirez Ż (87. Marchwiński), Kwekweskiri, Kamiński - Johannsson (87. Pacławski)

GÓRNIK: Chudy - Kubica, Wiśniewski, Gryszkiewicz - Pawłowski, Wojtuszek (83. Rostkowski), Manneh Ż (83. Michalski), Nowak, Janża - Jimenez, Sobczyk (24. Prochazka)

Sędzia: Aluszyk (Szczecin)

Dani Ramirez strzela gola w meczu Lech Poznań - Górnik Zabrze/Jakub Kaczmarzyk/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem