Lech Poznań odzyskał frekwencję. Jest najwyższa od 2 lat, mimo bojkotu
17 611 ludzi, którzy obejrzeli ostatni mecz Lecha Poznań z Pogonią Szczecin to najwyższa frekwencja od niemal dwóch lat, a zatem wyższa od wielu kolejek jeszcze przed pandemią. I to mimo ogłoszonego bojkotu, który ma przed kolejnym meczem zostać odwołany.
Bojkot został ogłoszony przez Grupy Kibicowskie Lecha Poznań w odpowiedzi na brak wyników, trofeów i brak perspektyw na ich osiągnięcie. Teraz jednak sytuacja się zmieniła, bowiem takie perspektywy się pojawiły. Lech pod wodzą nowego trenera Macieja Skorży jest pierwszy w tabeli, gra ciekawie, przeprowadził też szereg budzących nadzieję transferów, na które tym razem nie pożałował pieniędzy. Adriel Ba Lou na przykład kosztował 1,2 mln euro, co jest najwyższą sumą wydaną w historii przez Kolejorza.
Lech Poznań w warunkach bojkotu
Kibice ogłosili bojkot już po dymisji Dariusza Żurawia, twierdząc nim jednocześnie, że usunięcie dotychczasowego szkoleniowca nie wystarcza. Chcieli głębszych zmian, w tym odejścia dyrektora sportowego Tomasza Rząsy i trenera przygotowania fizycznego Andrzeja Kasprzaka. Trener Kasprzak rzeczywiście odszedł, ale dyrektor Rząsa - nie. I nie odejdzie. Postulaty kibiców Lecha nie zostaną spełnione, Lech nawet się do nich nie ustosunkował, poza stwierdzeniami trenera Skorży i piłkarzy, że woleliby mieć wsparcie fanów.
"Oczywistym jest, że tęsknimy za powrotem na stadion, ale nie będzie on możliwy gdy osoby odpowiedzialne od lat za porażki i brak sukcesów naszego klubu będą dalej w Lechu Poznań, nawet na jakiś starannie poukrywanych stanowiskach. Żądamy zatrudnienia specjalistów, a nie przydupasów i klakierów, którzy tylko przytakują - nie znającemu się zbytnio na profesjonalnej i poważnej piłce - młodemu prezesowi." - pisali kibice i pytanie, co zrobią teraz, skoro Lech daje sobie na razie radę w lidze, a frekwencja i tak szybko rośnie. W Poznaniu mamy lidera nie dzięki dopingowi, ale mimo jego braku.
Rzesze kibiców Lecha zbojkotowały bojkot. Z każdym kolejnym meczem Kolejorza na Bułgarską wracało coraz więcej jego sympatyków. Pierwszy mecz z Radomiakiem obejrzało 10 177 osób, drugi z Cracovią - niespełna 10 tysięcy, ale już na meczu z Lechią Gdańsk było ich 14 652, wreszcie na starciu z Pogonią Szczecin - 17 611. To więcej kibiców niż stawiło się na ostatni mecz z w miarę dużą frekwencją w epoce pandemii, czyli starcie derbowe z Wartą przy Bułgarskiej.
Lech Poznań i szybko rosnąca frekwencja
Ostatni przypadek, by mecz przy Bułgarskiej obejrzało więcej ludzi miał miejsce w listopadzie 2019 roku, kiedy przeszło 20 tysięcy kibiców przyszło na starcie z Koroną Kielce. Można zatem więc powiedzieć, że frekwencja na poznańskim stadionie stopniowo się normalizuje, chociaż trwa bojkot. Kolejne starcie Lecha u siebie to ciekawe starcie z Wisłą Kraków - 17 września. Powinno ono zelektryzować kibiców.
Grupy Kibicowskie Lecha nie wydały komunikatu w sprawie zakończenia bojkotu, chociaz "Głos Wielkopolski" twierdzi, że zrobią to przed meczem z Wisłą. Na dzisiaj sytuacja faktyczna w Poznaniu jest taka, że coraz więcej fanów Lecha wybiera wizytę na stadionie, chociaż jeszcze kilka miesięcy deklarowało, że ich noga więcej tu nie postanie.
Na to zresztą od początku gra Lech, który był i jest przekonany, że poprawa wyników szybko doprowadzi do poprawy frekwencji oraz relacji na linii iklub-kibice, poważnie nadszarpniętych w ostatnich sezonach.