Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. Czesław Michniewicz przyjeżdża jako trener Legii

Gdyby komuś w 2004 roku powiedzieć, że Czesław Michniewicz przyjedzie kiedyś na Bułgarską jako trener Legii Warszawa, by zmierzyć się z Lechem Poznań, trudno byłoby w to uwierzyć. Podobnie jak w to, że nie dostał szansy trenowania Lecha z potencjałem.

Lech Poznań. Dziennikarze Interii, Michał Białoński i Radosław Nawrot o powrocie Macieja Skorży do Lecha. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Czesław Michniewicz to do dzisiaj jeden z najbardziej lubianych i cenionych w Poznaniu trenerów Lecha w jego historii. Jak na współczesne czasy, ale nawet jak na całą historię Kolejorza, pracował z nim bardzo długo - prawie trzy lata. Objął poznaniaków we wrześniu 2003 roku po zwolnieniu Libora Pali i prowadził aż do czerwca 2006 roku i wejścia tu nowych właścicieli związanych z holdingiem Amica. Po drodze zdobył Puchar Polski w 2004 roku w sytuacji, w której Lech teoretycznie nie miał na to szans ani potencjału. Stał się dzięki temu trenerem w Poznaniu kultowym.

Historia jego relacji z obecnym Lechem jest doprawdy przedziwna. Trener Michniewicz nie dostał wtedy szansy na poprowadzenie Kolejorza po zmianach właścicielskich, choć bardzo na to liczył. Odszedł za to nie przedwcześnie, nie zwolniony za złe wyniki, pracował do końca. Po nim udało się to tylko Franciszkowi Smudzie w latach 2006-2009. Wszyscy kolejni trenerzy Lecha zwalniani byli przed końcem kontraktu.

Kiedy do Lecha wkroczył nowy właściciel z Wronek, nie przewidywał przedłużenia pracy z Czesławem Michniewiczem. Ten uniósł się ambicją i świadom tego, że nowi właściciele nie są zainteresowani jego pracą, sam zrezygnował. Była to jednak rezygnacja ambicjonalna, pełna jednocześnie żalu zarówno ze strony trenera, jak i kochających go kibiców. - Lech Poznań istniałby beze mnie, ale ja bez Lecha nie - dzięki chociażby tym słowom zaskarbił sobie sympatię w Poznaniu. 

Lech Poznań to mercedes - mówił Czesław Michniewicz

Trener Michniewicz jest emocjonalnie związany z Lechem, nigdy tego nie krył. Dlatego przez 15 kolejnych lat liczył na to, że zostanie jednak szkoleniowcem Poznańskiej Lokomotywy raz jeszcze. Nie został. Jego relacje w poprzednim właścicielem Jackiem Rutkowskim nie sprzyjały takiemu porozumieniu, może jednym z powodów były słowa trenera Michniewicza, gdy z Lecha próbowała go pozyskać Amica Wronki. Powiedział wówczas: "Nie zamienia się mercedesa na syrenkę, nawet jeżeli w mercedesie brakuje czasem benzyny". 

Jego syn Piotr Rutkowski nie ma już żadnych powodów, by się z Czesławem Michniewiczem nie dogadywać. Długo jednak i on nie rozwazał jego kandydatury. W 2014 roku Michał Lipczyński, były członek zarządu Lecha, napisał nawet do nowychprezesów klubu list: "Dobra rada, a nie mam w tym żadnego celu, poza dobrem Lecha Poznań: sięgnijcie po Czesia Michniewicza. Zyskacie dobrego, medialnego trenera, umiejącego się dogadać i ustawić tych pseudopiłkarzy, zyskacie także zaufanie trybun".

W końcu Piotr Rutkowski spotkał się z trenerem Michniewiczem, wysłuchał go i jego koncepcji. Nie po to jednak, by go zatrudnić - do tego nigdy nie doszło. Po to, by go poznać, jako że nie miał dotąd okazji. Mijały jednak lata i Czesław Michniewicz nigdy trenerem Kolejorza już nie został. W końcu uznał, że wystarczy tego czekania i objął Legię Warszawa. Zapewne doprowadzi ją do tytułu mistrzowskiego.

Czesław Michniewicz trenerem Legii, nie Lecha

To dość niezwykła sytuacja, że w niedzielę Czesław Michniewicz przyjedzie do Poznania jako trener właśnie Legii. Jeszcze 15 lat temu nikomu nawet do głowy by nie przyszło. Dla ludzi świętujących na Starym Runku zdobycie Pucharu Polski w 2004 roku taki pomysł wydałby się nawet niezbyt zabawny. A jednak do niego doszło.

Czesław Michniewcz - trener oddany Lechowi, którego pojawienie się przy Bułgarskiej prawdopodobnie uspokoiłoby trybuny, zjawia się tu, ale nie w dresie Kolejorza. I to mimo tego, że jego ponowne zatrudnienie w Lechu byłoby sytuacją typu "win-win". Czesław Michniewicz dostałby do rak narzędzia i potencjał, jakiego w latach 2003-2006 przy Bułgarskiej nie miał, a obecne władze klubu zyskałyby wreszcie spokój. To bowiem jeden z tych trenerów, który rzeczywiście mógłby dostać w Poznaniu i Wielkopolsce kredyt zaufania i cierpliwość od tak bardzo rozgoryczonych kibiców. Maciej Skorża raczej na to liczyć nie może.

Trener Czesław Michniewicz i Piotr Reiss w Lechu Poznań/LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem