Partner merytoryczny: Eleven Sports

Inna liga, inne wymagania – trener Jagiellonii Białystok o swoim napastniku

Zagraliśmy niezłe zawody w defensywie, ale popełniliśmy jeden, rażący indywidualny błąd. Wywozimy punkt, ale nie jesteśmy do końca zadowoleni – mówił po meczu z Wartą Poznań trener Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot.

Świerczewski: Najładniej gra Jagiellonia/INTERIA.PL

"Jaga" zremisowała z Wartą 1-1, a to oznacza, że nie wygrała już trzeciego meczu z rzędu. W piątek w Grodzisku Wlkp. była lepsza od Warty, miała więcej okazji bramkowych, ale jej gracze zawodzili w kluczowych momentach. Jak choćby Jesus Imaz, który w sytuacji sam na sam z Adrianem Lisem nie trafił w bramkę, czy Andrzej Trubeha. - W pierwszej połowie obie drużyny nie stworzyły sytuacji, może po jednej, ale grały uważnie w defensywie. Widać było może nie tyle nerwowość, co fakt, że w niektórych sytuacjach można było spokojniej rozegrać piłkę. Być może jednak te dwa ostatnie mecze siedziały gdzieś w głowach zawodników - mówił trener gości Ireneusz Mamrot. Jego zdaniem Jagiellonia zagrała dobrze w defensywie, a o stracie bramki zadecydował błąd Bojana Nasticia. - Nie trafił czysto w piłkę i Kuzimski to wykorzystał - ocenił Mamrot. Jagiellonia wyrównała jednak dwie minuty po stracie bramki, za co też szkoleniowiec gości chwalił drużynę. - Podeszliśmy wyżej, szybko odpowiedzieliśmy i w ogóle w tym okresie po przerwie mieliśmy sporą inicjatywę. Jej podsumowaniem była sytuacja Jesusa, który wybrał inny wariant uderzenia niż zwykle i nie trafił - mówił Mamrot.

Jagiellonia Białystok zremisowała z Wartą Poznań

Szkoleniowiec gości odniósł się także do postawy rezerwowego napastnika Andrzeja Trubehy, który też miał jedną świetną sytuację i jej nie wykorzystał. 23-latek w poprzednim sezonie znakomicie radził sobie w trzecioligowej Legionovii, zdobył aż 19 bramek. W Jagiellonii wystąpił we wszystkich sześciu meczach, łącznie na boisku spędził blisko 4,5 godziny, ale dorobek bramkowy jest zerowy. I to mimo pięciu, sześciu znakomitych szans. - Inna liga, inne wymagania. Widziałem wszystkie jego bramki na poziomie trzecioligowym i gdyby dzisiaj tak uderzył, byłby gol. Najpierw świetnie się zachował, a później trzeba było poszukać uderzenia w róg, a on strzelił w sam środek. Szkoda tej jego sytuacji z pierwszego meczu w sezonie. Wiem, odnoszę się do historii, ale gdyby wtedy trafił, to miałby dużą większą pewność siebie. Dużo jednak pracujemy, bo jeden gol może wiele zmienić - zakończył Mamrot.

Andrzej Grupa

Trener Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot/Paweł Jaskółka/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem