Ekstraklasa: Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 2-2
Świetne, emocjonujące widowisko na boisku i fatalna atmosfera na trybunach. Zawisza Bydgoszcz zremisował z Lechem Poznań 2-2 w ostatniej tegorocznej kolejce T-Mobile Ekstraklasy.
Ewentualne zwycięstwo pozwalało obu zespołom na w miarę spokojną zimę na dobrych pozycjach. Remis też nie jest zły - Zawisza utrzyma pozycję w czołowej ósemce, Lech nadal będzie czwarty. Jego strata do Legii czy Górnika może się jednak powiększyć.
Poznaniacy nie powinni jednak narzekać, bo w drugiej połowie gospodarze byli zespołem o wiele lepszym. Przed przerwą razy padały z obu stron - i to co chwilę. Po dość spokojnych dziesięciu minutach rozpoczęła się wymiana ciosów. Zaczął Łukasz Teodorczyk, który główkował w poprzeczkę. W odpowiedzi znakomicie uderzył z dystansu Igor Lewczuk - piłka mknęła z prędkością pocisku, ale minęła nieznacznie słupek. Po chwili po ziemi strzelił Jakub Wójcicki, a po kontrataku lechitów zablokowany został Lovrencsics.
Emocje były olbrzymie, Lech coraz odważniej przedostawał się w pole karne bydgoszczan. W 17. minucie Wojciech Kaczmarek świetnie obronił strzał po rzucie rożnym Manuela Arboledy, zaś niedługo później Kasper Hamalainen był bliski zamknięcia golem wrzutki Lovrencsicsa.
Bramki w końcu padły. Pierwszą zdobył Lech, a zaczęła się od przechwytu Manuela Arboledy na Heroldzie Goulonie. Akcję rozprowadził Hamalainen, a asystę przy trafieniu z woleja Łukasza Teodorczyka zaliczył Szymon Pawłowski. Lech cieszył się z prowadzenia minutę - wyrównał bowiem strzałem w dalszy róg Michał Masłowski.
Lech uzyskał jednak nieznaczną przewagę, a trener Zawiszy Ryszard Tarasiewicz co chwilę krzyczał: - Bliżej, bliżej, niebieski - biały! Bydgoszczanie zostawiali bowiem za dużo miejsca rywalom w środku pola, a gdy Hamalainen ma czas na rozegranie akcji, Lech jest groźny. Kaczmarek musiał bronić strzały z dystansu Hamalainena i Lovrencsicsa, ale skapitulował w 29. minucie. Teodorczyk strzelił swoją dziesiątą bramkę, ale sędzia Paweł Gil nie zauważył pozycji spalonej poznaniaka.
Po tym trafieniu przewaga gości jeszcze się powiększyła, ale dogodnych sytuacji już za bardzo nie było. Sędzia popełnił jeszcze jeden błąd - powinien podyktować rzut karny za faul Manuela Arboledy na Bernardo Vasconcelosie.
Atrakcyjne widowisko zakłócały wulgarne okrzyki, które "sympatycy" Zawiszy kierowali do właściciela klubu Radosława Osucha. Spiker próbował ich uciszać, ale na próżno. Kibice Lecha też zajęli miejsca na trybunie, choć formalnie klub z Bydgoszczy nie powinien wpuścić zorganizowanej grupy sympatyków Lecha. Ci kupili jednak bilety i zasiedli poza sektorem dla gości.
Mimo zimna i ciągle padającego deszczu, mecz był niezły. W pierwszej połowie w wykonaniu obu zespołów, w drugiej grał tylko Zawisza. Poznaniacy się bronili i mieli sporo szczęścia. Zespół Tarasiewicza wyrównał w 59. minucie po trafieniu głową Bernardo Vasconcelosa. Portugalczyk nie miał koło siebie żadnego rywala, bo poznaniacy byli chyba jeszcze pod wrażeniem niesamowitej akcji Lewczuka. Obrońca Zawiszy stał tyłem do bramki, przy bocznej linii. Zagrał piłkę piętą między nogami Lovrencsicsa, później go obiegł i dorzucił do Vasconcelosa. Akcja - palce lizać.
Podrażniony Lech też dość szybko stworzył sobie szansę na ponowne objęcie prowadzenia, ale tym razem Teodorczyk główkował obok bramki. W końcówce goście się tylko bronili i łapali kartkę za kartką. W 72. minucie kapitalną szansę miał Masłowski - Gostomski pomylił się przy wyjściu do piłki i pomocnik Zawiszy stanął przed pustą bramką. Główkował jednak tuż obok. Lech kończył to spotkanie w dziesiątkę, bo w doliczonym czasie gry sędzia wyrzucił Luisa Henriqueza - Panamczyk celowo zagrał piłkę ręką, gdy był ostatnim graczem przed Gostomskim. Henriquez po raz drugi w tym sezonie zobaczył więc czerwoną kartkę - poprzednio także w spotkaniu z Zawiszą.
Zawisza Bydgoszcz zremisował 2-2 z Lechem Poznań. Galeria
Mariusz Rumak, trener Lecha: - Chcieliśmy zagrać inaczej, ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala. W pierwszej połowie byliśmy zespołem lepszym, strzeliliśmy dwie bramki, mieliśmy jeszcze dwie sytuacje. W drugiej jednak Zawisza był o wiele lepszy. Popełniliśmy kilka indywidualnych błędów, mieliśmy za mało strzałów.
Ryszard Tarasiewicz, trener Zawiszy: - Wielkie słowa uznania dla moich zawodników. Można powiedzieć, że nie pierwszy raz wracamy do meczu. Byliśmy zespołem dobrze zorganizowanym, akcje były przygotowane, bramki bardzo ładne. Schodzimy po tym meczu z czystym sumieniem, nie mamy sobie nic do zarzucenia.
Andrzej Grupa, Bydgoszcz
Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 2-2 (1-2)
Bramki: 0-1 Łukasz Teodorczyk (22.), 1-1 Michał Masłowski (24.), 1-2 Łukasz Teodorczyk (30.), 2-2 Bernardo Vasconselos (59.)
Czerwona kartka: Luis Henriquez (Lech - 90+3.)
Sędzia Paweł Gil. Widzów 7000.