Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1-1. VAR dwukrotnie uratował sędziego!
W niedzielnym meczu trzeciej kolejki PKO Ekstraklasy, Śląsk Wrocław mierzył się z Lechią Gdańsk. Mecz przyjaźni sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka, któremu VAR musiał dwukrotnie pomagać. Najpierw został podyktowany rzut karny dla Lechii, a później, po interwencji z wozu, została anulowana „jedenastka” dla Śląska. Druga sytuacja z pewnością może budzić kontrowersje.
Już w 6. minucie pierwszą interwencję musieli podjąć sędziowie VAR (Piotr Lasyk i Marcin Boniek). W polu karnym Śląska Wrocław strzał na bramkę oddał Joseph Ceesay. Dosłownie chwilę później, wpadł w niego Diogo Verdasca, który wślizgiem próbował zablokować futbolówkę. Zawodnik Lechii Gdańsk upadł na murawę, a arbiter Jarosław Przybył nie dopatrzył się przewinienia. Sytuację od razu rozpoczęli analizować VAR-owcy, którzy dopatrzyli się błędu sędziego boiskowego i przywołali go do monitora.
Jarosław Przybył po dokładnej analizie tej sytuacji, zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego i ukaranie żółtą kartką Diogo Verasca za nierozważny faul. Zawodnik Śląska zaatakował rywala z dość dużym impetem, jednak nie na tyle, aby otrzymać za to czerwoną kartkę. Finalna decyzja sędziego jest prawidłowa i nie powinna budzić kontrowersji.
Do zdecydowanie bardziej kontrowersyjnej sytuacji doszło w 57. minucie, gdy sędzia Jarosław Przybył odgwizdał rzut karny dla Śląska Wrocław. W pole karne Lechii wbiegł Fabian Piasecki, który wygrał pozycję z Bartoszem Kopaczem i w efekcie znalazł się sam na sam z bramkarzem. Napastnik Śląska nie zdążył oddać strzału, gdyż upadł na murawę, za co została podyktowana "jedenastka", a dodatkowo obrońca Lechii zobaczył żółtą kartkę za faul.
Śląsk - Lechia. Kontrowersje przy faulu
Oglądając powtórki trudno dopatrzyć się, w którym miejscu nastąpił potencjalny faul. Bartosz Kopacz, który znajdował się za Piaseckim ani nie pchnął rywala, ani nie podłożył mu nogi. Możemy dopatrywać się jakiegoś minimalnego kontaktu nogami, jednak żadna z powtórek nie ukazuje momentu, który można by uznać to za ewidentny faul. Gdyby sędziowie podtrzymali decyzję o "jedenastce" to z pewnością powiedzielibyśmy, że jest to miękki karny.
Tak samo tę sytuację ocenili sędziowie VAR, którzy uznali, że upadku zawodnika nie spowodowało zachowanie obrońcy. W związku z tym wezwali oni ponownie Jarosława Przybyła do monitora, aby ten na spokojnie ocenił to zdarzenie. Po analizie, arbiter odwołał rzut karny i anulował żółtą kartkę. Trzeba przyznać, że decyzja VAR-owców była odważna, gdyż pojęcie oczywistego błędu arbitra w tym przypadku nie było moim zdaniem w 100% spełnione.
W 96. minucie bramkę na 1-1 zdobyła Lechia Gdańsk. Chwilę przed tym, gdy piłka wpadła do bramki doszło do starcia Łukasz Bejgera z Flavio Paixao, co długo sprawdzali sędziowie VAR. Zawodnik Lechii trafił swojego rywala w okolice głowy, jednak arbitrzy uznali, że obrońca Śląska i tak nie doszedłby do piłki. Z pewnością nie było to nierozważne zachowanie, a zatem decyzja o braku przewinienia wydaje się być prawidłowa. Gdyby Bejger miał szansę na walkę o piłkę, bądź uderzenie byłoby mocniejsze, to gol zostałby odwołany. Moim zdaniem nie był to oczywisty błąd, który powinni korygować sędziowie VAR.