Była to przerwa między pierwszą a druga połową. Lech Poznań prowadził ze Zniczem Pruszków 1-0 po bardzo ładnym golu Siergieja Kriwca, który uderzył niemal jak Barry Douglas w meczu pierwszego Lecha z Termalicą Nieciecza. Szykował się do rozegrania drugiej części meczu i wówczas pojawiła się informacja, że to niemożliwe. W Pruszkowie doszło do awarii jupiterów. Mieliśmy już wieczór, robiło się coraz ciemniej i gra bez świateł była już niemożliwa. Sędzia podjął decyzją o przerwaniu spotkania. Lech Poznań ma kolejność meczów Długo trwała walka o przywrócenie oświetlenia, ale niewiele to dało. Meczu nie dało się już rozegrać w terminie, a dla Lecha akurat to bardzo istotna sprawa. On przesuwa do swoich rezerw piłkarzy z pierwszej drużyny w zależności od układu terminarza i gier, aby mogli podtrzymać formę i rytm meczowy. Teraz na przykład na pojedynek ze Zniczem przesunięty został Joel Pereira, który musi pauzować za czerwoną kartkę w starciu z Górnikiem w Zabrzu. Gdyby mecz ze Zniczem miał zostać dokończony za kilka dni czy tygodni, nie mógłby już wystąpić, bo okazja by przepadła.Warto też pamiętać, że rozegranie pięciu meczów w pierwszej drużynie eliminuje możliwość przesunięcia gracza Lecha do drugoligowych rezerw.Inaczej mówiąc, ze Zniczem Pruszków należało zagrać niezwłocznie. Stąd początkowe komunikaty spikera, że mecz zostanie rozegrany po prostu w "innym terminie" były nie do przyjęcia. Z drugiej strony, Kolejorz nie planował noclegu po meczu rezerwy i nie było powodu, by takie koszty ponosił. Ostatecznie doszło do kompromisu i mecz wyznaczono na sobotę na godz. 11. Wtedy zostanie dokończony.W pierwszej połowie meczu w Pruszkowie grali w Lechu: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Mateusz Skrzypczak, Maksymilian Pingot, Filip Borowski - Łukasz Norkowski, Eryk Kryg, Siergiej Kriwiec - Filip Wilak, Norbert Pacławski, Jakub Karbownik