Mike Tyson z rekordem. Musiał czekać prawie dwie doby. Jest komunikat
Mike Tyson powrócił na zawodowy ring po... 19-letniej przerwie. Legendarny pięściarz zmierzył się ze zdecydowanie młodszym Jakiem Paulem. Nie był uznawany za faworyta, a wielu powątpiewało, czy będzie w ogóle w stanie nawiązać walkę. Ostatecznie przegrał na punkty, lecz jak się okazuje, przyłożył rękę to niesamowitego rekordu. Z jego ogłoszeniem wstrzymywano się jednak aż przez dwie doby.
Powrót "Żelaznego Mike'a" rozgrzewał kibiców od wielu tygodni. Nagrania z treningów, publikowane w mediach społecznościowych zdawały się sugerować, że mimo bardzo słusznego wieku nie zatracił on swojej szybkości i pięściarskiego "nosa". Z drugiej strony, metryka była dla niego nieubłagana - wydawało się niemożliwym, by był w stanie nawiązać walkę z 27-letnim Paulem. Byli nawet tacy, którzy obawiali się, że pojedynek może Tysona bardzo wiele kosztować i "zamknąć się" ciężkim nokautem.
O niczym takim nie było jednak mowy. 58-latek wytrwał w ringu przez pełne osiem rund i w zasadzie tylko raz znalazł się w poważniejszych opałach. Rywal sprytnie jednak puntkował Tysona i w momencie ostatniego gongu mógł być w zasadzie pewien decyzji sędziów. Ci orzekli jego jednogłośne zwycięstwo. Za walkę dwójka zainkasowała łącznie 60 milionów dolarów, z czego 20 trafiło na konto rutyniarza.
Rekordowa walka Mike'a Tysona
Jeszcze kilkadziesiąt minut przed wejściem na ring Tyson wydawał się być pewny swego i otwarcie mówił o zwycięstwie. To się nie udało, ale mimo wszystko może uznać, że wraca z Teksasu "z tarczą". Na jego koncie zapisze się bowiem fenomenalny rekord, o którym poinformowano w niedzielę.
Jak się okazuje, starcie śledziło na całym świecie aż 60 milionów abonentów serwisu streamingowego, który udostępniał transmisję. Serwis "BBC" przytacza komunikat właścicieli platformy, traktujący o "rekordowej nocy". W Polsce śledzenie walki Tysona z Paulem było zadaniem dla rannych ptaszków. Zaczęła się ona przed godziną 6:00 naszego czasu.