Wielki talent na zakręcie. Miał być mistrzem, teraz musi odejść
Sezon 2024 był kolejnym znacznie poniżej oczekiwań dla Francisa Gustsa. Łotysz startujący w Betard Sparcie Wrocław uważany jest za wielki talent i jednego z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia. Tyle tylko, że PGE Ekstraliga okazała się dla niego barierą nie do przeskoczenia. Większość meczów w jego wykonania była po prostu słaba. Jeśli młody żużlowiec nie podejmie radykalnych decyzji, to za chwilę może mieć spory problem. Ratunkiem jest wypożyczenie do innego klubu.
Francis Gusts ma za sobą już trzeci sezon spędzony w Betard Sparcie Wrocław, ale z całą pewnością nie był to dla niego wymarzony rok. Co prawda wspólnie z drużyną U-24 wygrał ligę, ale w dorosłych rozgrywkach w pierwszej drużynie więcej mówiło się o jego słabszych niż dobrych biegach.
Gusts zatrzymał się w rozwoju
Tegoroczny dorobek Łotysza to 12 meczów, 28 biegów, 17 punktów, co daje średnią 0,941 pkt./bieg. Już same te liczby wskazują, że szału wielkiego nie było. Gusts miał to szczęście, że kontuzji nabawił się Tai Woffinden i mógł regularnie startować mimo słabej formy. Zasadniczo nie było dla niego alternatywy.
Przed startem sezonu 2024 mówiło się nawet, że w przy dobrych lotach mógłby powalczyć o miejsce w składzie z Bartłomiejem Kowalskim. Szybko okazało się jednak, że nie ma na to szans, a obaj zawodnicy są na dwóch różnych biegunach.
Zasadniczo Łotysz problemy miał nie tylko w PGE Ekstralidze, ale także w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, które indywidualnie były dla niego najważniejszą imprezą w roku. Siódme miejsce na koniec w klasyfikacji z pewnością nie spełnia jego oczekiwań. To zresztą był ostatni moment na wywalczenie medalu w gronie młodzieżowców, bo od przyszłego roku będzie już seniorem.
Zdolny Łotysz musi podjąć decyzję co dalej
Wspominamy o IMŚJ, bo przecież jako nastolatek Gusts wymieniany był jako jeden z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia z potencjałem na kilka złotych medali w tej kategorii wiekowej. Nie da się jednak ukryć, że jego rozwój wyhamowały kontuzje. Ten argument jest nie do podważenia.
Inna sprawa, że o ile jazda w Sparcie, jednym z najlepiej poukładanych klubów żużlowych w Polsce, to dla niego wielka szansa, o tyle z drugiej strony trudno mu się przebić we wrocławskiej drużynie. W ostatnim sezonie co prawda jeździł regularnie, ale tylko przez kontuzje Woffindena. W innym wypadku nie miałby szans na regularną jazdę.
Zresztą słabe wyniki nie pomogły mu budować się mentalnie. Być może wypożyczenie do niższej ligi byłoby dla niego lepszym rozwiązaniem. Tam mógłby spokojnie popracować nad sobą. Problem jednak w tym, że Sparcie wcale nie jest na rękę taka opcja. Lepiej mieć Gustsa w odwodzie na wypadek kontuzji. Już w tym roku takiego podejście popłaciło. Niekoniecznie pomaga to jednak samemu zawodnikowi, który przy takim potencjale dziś powinien być w innym miejscu.