Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polak dostał ofertę marzeń. Szejkowie chcieli obsypać go złotem

Janusz Kołodziej mógł być pierwszym na świecie żużlowcem obsypanym górą pieniędzy przez szejków. Przed rokiem z menedżerem żużlowca skontaktował się przedstawiciel jednej z instytucji finansowych z Dubaju. Mieli być zainteresowani ofertą sponsoringu przez żużlowca, który na co dzień ściga się m.in. w Indywidualnych Mistrzostwach Europy. Krzysztof Cegielski, opiekun zawodnika, przygotował wszystkie dokumenty. Były nadzieje, ale dziś wiemy, że sprawa nie będzie miała happyendu.

Janusz Kołodziej, czołowy polski żużlowiec
Janusz Kołodziej, czołowy polski żużlowiec/Newspix/Newspix

To mogła być historia jak z bajki zakończona wielką kasą dla Janusza Kołodzieja, wielokrotnego mistrza Polski na żużlu i jednego z najlepszych zawodników w naszym kraju. Przed rokiem jego menedżer Krzysztof Cegielski odebrał zaskakujący telefon od przedstawiciela instytucji finansowej z Dubaju. Strona była zainteresowana sponsoringiem żużlowca. Takich historii w tej dyscyplinie sportu jeszcze nie był.

Janusz Kołodziej mógł zostać najbogatszym żużlowcem na świecie

Sprawa od początku wyglądał osobliwie. Z dystansem podchodził do niej sam Cegielski, który nie zlekceważył zapytania i przygotował wszystkie niezbędne dokumenty. Kiedy po upływie kilku miesięcy pytamy go, jak zakończyła się sprawa, ten tylko się uśmiecha. - Nie odpowiedzieli na naszą ofertę. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to był fejk, czy jakiś żart. Samo pytanie brzmiało poważnie. My zrobiliśmy wszystko, co do nas należało - przekonuje.

Gdyby faktycznie Kołodziej pozyskał sponsora z Dubaju, to z urzędu stałby się najbogatszym żużlowcem na świecie. Szejkowie nie szczędzą przecież grosza na sport pod warunkiem, że widzą w tym sens i mają taką ochotę. - Janusz już jest najbogatszym żużlowcem, gdy idzie o doświadczenie i wiedzę - śmieje się Cegielski.

W pozytywny finał sprawy zdaje się nie wierzył sam zainteresowany. W rozmowie z naszym portalem nie gryzł się w język. - Wydaje mi się, że ktoś robił sobie jaja. Generalnie prawda jest taka, że sprawa posunęła się do przodu, ktoś się odezwał. Kiedy usłyszałem tę informację, że chce mnie sponsorować jakiś szejk, to niemalże spadłem pod stół ze śmiechu - mówił przed paroma miesiącami.

Basaksehir - Petrocub. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Szejkowie nie wiedzą, co to jest żużel

Swoją drogą trzeba przyznać, że oferta skierowana do żużlowca brzmiała dość abstrakcyjnie, bo można zakładać, że bogaci ludzie z krajów arabskich nie wiedzą, czym właściwie jest ta dyscyplina sportowa. Na Bliskim Wschodzie żużel w ogóle nie jest popularny, już nie mówiąc o jakichkolwiek zawodach. Być może mogłoby się to zmienić za sprawą turnieju Grand Prix, gdyby takowy był rozgrywany na tamtejszym rynku.

Promotor żużlowych mistrzostw świata wielokrotnie zapewniał o ekspansji żużla i otwarcia się na nowe rynki, jednak skończyło się tylko na słowach. Kto wie jednak, jak ta historia potoczyłaby się dalej, gdyby faktycznie szejkowie dowiedzieli się na poważnie o żużlu. W końcu to bardzo widowiskowa, a wręcz wyjątkowa dyscyplina sportu.

Janusz Kołodziej/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan
Janusz Kołodziej/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Janusz Kołodziej w SEC 2023./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem