Ostatnia kolejna PGE Ekstraligi zadecydowała o utrzymaniu Włókniarza w najlepszej lidze świata, choć rozstrzygnięcia ostatniego meczu mogły ich z tej ligi wyrzucić (Unia Leszno musiałaby zdobyć powyżej 70 punktów w meczu ze Stalą Gorzów). Co prawda był to scenariusz praktycznie nierealny, ale same matematyczne szanse na spadek świadczą o tym, jak słaby to był sezon w wykonaniu Włókniarza. Żużel. Włókniarz przemeblował skład. Musiało dojść do zmian Częstochowianie musieli przemeblować skład po takim sezonie. Z zespołem pożegnali się Maksym Drabik i Mikkel Michelsen. Nieoczekiwanie (przynajmniej dla sterników Włókniarza) z klubem pożegnał się Leon Madsen. W ich miejsce ściągnięto Piotra Pawlickiego, Jasona Doyle’a oraz Wiktora Lamparta, który ma walczyć o miejsce w składzie z Philipem Hellstroem-Baengsem. Dojdzie także do zmiany menedżera klubu, choć jeszcze po ostatniej kolejce w rozmowie z Interią dotychczasowy menedżer, Janusz Ślączka mówił, że ma ofertę na dalszą pracę w Częstochowie. Żużel. Miasto wsparło klub kwotą ponad 2,5 miliona Włókniarz Częstochowa dostał w 2024 roku z miasta ponad 2,5 miliona złotych. Na tę kwotę składało się 2 400 000 zł jako promocja miasta, 95 000 w ramach szkolenia młodzieży oraz 9500 w różnych miejskich dotacjach na szkolenie dzieci w ramach rozwoju częstochowskiego miniżużla. Gdyby Włókniarz Częstochowa spadł z ligi, mógłby o takich pieniądzach w przyszłym sezonie tylko pomarzyć. Nie wspominając już o dużo mniejszych pieniądzach z kontraktu telewizyjnego. Tak czy inaczej, inne kluby z Ekstraligi mogły liczyć na większe wsparcie z miejskiej kasy. W przyszłym sezonie Włókniarza czeka po raz kolejny trudny bój ligowy. Eksperci nie typują częstochowian jako faworytów do awansu do fazy play-off.