"Nokaut" po skoku Piotra Żyły, to musiało zaboleć. A później niepokojące wyznanie skoczka
Piotr Żyła po konkursach w Wiśle wypadł z polskiej kadry na Puchar Świata, ale wrócił w dobrym stylu i pierwszego dnia zmagań w Engelbergu był najlepszy z Polaków. Niestety, popularny "Wewiór" miał dużego pecha, ponieważ podczas treningu upadł i jak sam przyznał w rozmowie ze Skijumping.pl, sam się "znokautował". Podzielił się też niepokojącym spostrzeżeniem - w sobotę zapewne będzie czuł się gorzej, niż na kilka godzin po upadku.
Piotr Żyła latem przeszedł operację kolana, a następnie odbył rehabilitację. Sezon 2024/2025 w Pucharze Świata zainaugurował dopiero w Wiśle (wcześniej nie wystąpił w Lillehammer i Ruce), ale tam nie błysnął. Zajmował kolejno 35. oraz 26. miejsce i przegrał rywalizację o miejsce w składzie na zawody w Titisee-Neustadt.
W czasie, gdy polska kadra prowadzona przez Thomasa Thurnbichlera rywalizowała w Niemczech, popularny "Wewiór" wystąpił w Pucharze Kontynentalnym w Ruce. Pierwszy konkurs zakończył na 14. pozycji, a w drugim był czwarty, dzięki czemu zapracował na powrót do Pucharu Świata. I od początku rywalizacji w Engelbergu pokazuje, że jest w niezłej formie.
37-letni skoczek mocno pechowo rozpoczął zmagania w Szwajcarii, ponieważ w pierwszym skoku treningowym wprawdzie osiągnął aż 133 m, ale zaliczył groźny upadek, po którym długo się nie podnosił. "Leżałem tak długo, bo byłem w szoku" - przekazał później dziennikarzowi Skijumping.pl.
Indywidualny mistrz świata z Planicy i Oberstdorfu szybko jednak doszedł do siebie i w drugiej serii skoczył 131 m, co ponownie było najlepszym wynikiem wśród Polaków. Żyła błysnął także w kwalifikacjach - wylądował na 131 m, co ostatecznie dało mu 12. lokatę - najwyższą z "Biało-Czerwonych".
Skoki narciarskie. Piotr Żyła o feralnym upadku w Engelbergu
W piątkowy wieczór na kanale Skijumping.pl pojawiła się rozmowa z Żyłą, który opowiedział nieco więcej o swoim upadku.
W tym sezonie tak dziwnie bywa, że jak mnie jedna rzecz przestanie boleć, to zaczyna następna
~ przyznał na początku rozmowy.
"Wewiór" też w swoim stylu zobrazował, co stało się podczas pierwszego skoku treningowego. "Sam się znokautowałem, ale palca zginam" - przyznał, odnosząc się do faktu, że podczas upadku uderzył się palcem w twarz. A po chwili podzielił się niepokojącą wizją. "Jutro pewnie będzie gorzej" - dodał. I przyznał, że obawia się także o swoją twarz, która może w sobotę być opuchnięta. I o to, czy ta opuchlizna nie pojawi się w okolicy oka, przez co będzie miał problemy ze wzrokiem.
Piotr Żyła miał "rozmazany obraz". Rozbrajająca rozmowa z Pertile
Utytułowany skoczek podszedł do sytuacji z dużym dystansem i zażartował nawet, że podczas kwalifikacji miał "rozmazany" obraz wynikający z oszołomienia po upadku.
"Zastanawiałem się, czy prawy czy lewy próg wybrać, a później pomyślałem, że przecież jest jeden" - śmiał się. I zdradził, że podczas rozmowy z dyrektorem Pucharu Świata Sandro Pertile, który podszedł do zawodnika, by zapytać, jak ten się czuje, powiedział mu, że widzi podwójnie. "Powiedziałem, że widzę ich dwóch i nie wiem do którego mówić" - wyznał.
Dwukrotny mistrz świata odniósł się także do swoich ostanich występów. "W Wiśle nie było do końca tak, jakby chciał, było trochę stresu. Później potrzebowałem rytmu startowego, sam sobie poskakałem i odświeżyłem swoje systemy, które jak na razie dobrze działają" - zaznaczył.
Pierwszy konkurs indywidualny w Engenbelergu rozpocznie się w sobotę o godz. 16 (na relację tekstową zapraszamy do Interii). O tej samej godzinie zainaugurowane zostaną niedzielne zawody, które poprzedzą zaplananowane na godz. 14:30 kwalifikacje.