Ekspert nie ma cienia wątpliwości ws. polskich skoczków. Mówi o tym wprost
Od inauguracji sezonu 2024/2025 w skokach narciarskich minęło już kilka tygodni i wszystko wskazuje na to, że i tej zimy nie doczekamy się raczej większych sukcesów "Biało-Czerwonych". Panowie co prawda radzą sobie lepiej niż w sezonie poprzednim, jednak do optymalnej formy sprzed kilku lat wciąż wiele im jeszcze brakuje. Jakub Kot także nie pała zbyt wielkim optymizmem, jeśli chodzi o obecną formę naszych skoczków, jednak zwraca uwagę na kilka pozytywów, z których kibice powinni się cieszyć.
Za nami pierwsze tygodnie rywalizacji w ramach 46. edycji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn. Jak można było podejrzewać, po poprzedniej, niezbyt udanej zimie w wykonaniu "Biało-Czerwonych", podopieczni Thomasa Thurnbichlera nie zdołali w zaledwie kilka miesięcy zniwelować wszystkich problemów i wrócić na szczyt. Liderzy kadry wciąż mają problemy z regularnym zdobywaniem punktów do klasyfikacji generalnej, dlatego też austriacki szkoleniowiec zdecydował, że w Engelbergu nie zobaczymy Dawida Kubackiego. Jego miejsce zajmie natomiast Piotr Żyła, który w ubiegły weekend całkiem dobrze spisał się w zawodach Pucharu Kontynentalnego.
Jakub Kot szczery do bólu. Tak ocenił obecną sytuację polskich skoczków
Polscy kibice z pewnością tęsknią za czasami, gdy nasi skoczkowie regularnie stawali na podium i walczyli o końcowe trofea. Ciężko jednak przewidzieć kiedy i czy w ogóle "Biało-Czerwoni" będą jeszcze w stanie odnosić tak imponujące sukcesy, jak jeszcze kilka lat temu. O aktualnej formie naszych orłów wypowiedział się tuż przed startem weekendu w Engelbergu Jakub Kot. W rozmowie z Faktem przyznał on, że jest kilka aspektów, z których możemy się cieszyć. Zdecydował się on wyróżnić trzech reprezentantów Polski, którzy z konkursu na konkurs radzą sobie coraz lepiej i wyrastają na nowych liderów naszej kadry.
"Na razie szału nie ma, choć jest lepiej niż rok temu. Nie może cieszyć to, że jesteśmy dopiero na piątym miejscu w Pucharze Narodów. Z drugiej strony nie możemy nie dostrzegać dobrych skoków Olka Zniszczoła, Pawła Wąska i Kuby Wolnego. Tym trzeba się cieszyć i chwalić ich" - stwierdził.
Nie warto jednak zapominać, że Gross-Titlis-Schanze to skocznia, której nieoficjalny rekord należy do Kamila Stocha. W grudniu 2020 roku podczas treningu skoczył on tam bowiem 146 metrów. Trzykrotny mistrz olimpijski może więc sprawić kibicom przedświąteczną niespodziankę i zaliczyć kolejny znakomity występ na szwajcarskim obiekcie.
Przypomnijmy, że w Engelbergu o punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata walczyć będzie pięciu podopiecznych Thomasa Thurnbichlera: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. W najbliższy weekend w zawodach cyklu tej samej rangi zaprezentują się również panie. Nasz kraj reprezentować będą Anna Twardosz, Nicole Konderla, Natalia Słowik i Pola Bełtowska.