Lukas Podolski. Mistrzowie świata na Górnym Śląsku
Lukas Podolski będzie grał w Górniku Zabrze. Mało kto pamięta, że Ślązacy pomogą się pochwalić piłkarzami, którzy - tak jak Podolski - zdobywał już mistrzostwo świata.
Trepanacja czaszki pod Stalingradem
Rodzina Hermanów mieszkała na Dębie, to północna dzielnica Katowic. Wilhelm, który był górnikiem nieistniejącej kopalni Eminencja miał dwóch synów - Antka i Ryszarda. Starszy był ligowym piłkarzem Dębu, grał z tym klubem w ekstraklasie. Na co dzień pracował w Hucie Baildon (jak moi rodzice). Młodszy przed wojną zdążył być juniorem tego klubu, kiedy wybuchła wojna miał 16 lat. Po wybuchu wojny - jako wyróżniający się piłkarz - trafił do 1.FC Katowice (Kattowitz), mocno forowanego przez okupacyjne władze. Potem obaj bracia trafili do Wehrmachtu.
Antoni trafił na front wschodni i walczył pod Stalingradem. Podczas walk został bardzo poważnie ranny w głowę. Kula przebiła hełm, koledzy myśleli, że już nie żyje, ale miał szczęście. Natychmiast przewieźli go na tyły a lekarze zrobili mu trepanację czaszki. Wstawili płytkę i odesłali do domu. Młodszy brat trafił do alianckiej niewoli. Przebywał w niej do 1946, potem osiadł w Niemczech.
Cenne zdjęcie w rodzinie jak relikwia
Dobre piłkarskie geny przeszły w rodzinie na Edwarda - syna Antoniego. Na przełomie lat 60. i 70. jeden z najlepszych napastników, z Ruchem Chorzów zdobył mistrzostwo Polski w 1968 r. nieżyjący już Eda Herman opowiadał mi o ojcu i stryju. Pokazywał zdjęcie jedenastki z meczu z Węgrami, które w rodzinie Hermanów przechowuje się jak relikwię.
Jego "ujek" Ryszard po wojnie został zawodnikiem Frankfurter SV. Do dziś jest największą gwiazdą klubu, który jest dziś w głębokim cieniu Eintrachtu. Zagrał w 320 ligowych meczach i strzelił dokładnie 100 goli Świetnie dryblował na lewym skrzydle więc słynny trener "Sepp" Herberger powołał Hermanna (w Niemczech Ryszard Herman używał już nazwiska Hermann) na pierwszy powojenny mecz NRF przeciwko Szwajcarii w 1950 roku! W sumie piłkarz rodem z katowickiego Dębu rozegrał w niemieckiej reprezentacji osiem spotkań. Ostatni przyniósł mu tytuł mistrza świata. JUż jako 31-latek zagrał na mistrzostwach w Szwajcarii w pierwszym meczu przeciwko Węgrom. Na lewym skrzydle zastąpił młodszego o cztery lata Hansa Schafera z 1.FC Koeln.
Niemcy z grającymi w najsilniejszym składzie Węgrami przegrali 3-8, ale piłkarz z Dębu zapisał się z dobrej strony. W 81. minucie strzelił gola sławnemu Gyuli Grosicsowi (po latach będzie trenował bramkarzy Górnika) i strzelił ostatniego gola w tym meczu. Była to jego jedyna bramka w reprezentacji.
Parę miesięcy później na Dębową przyszła z Niemiec paczka od Richarda. Było w niej m.in. prezentowane tutaj zdjęcie. Hermann dla FSV. Zmarł szybko, przed czterdziestką, męczył się po długiej chorobie.
Jeszcze jeden mistrz
Warto dodać, że w na Górnym Śląsku wychował się jeszcze jeden mistrz świata, ale nie miał już nic wspólnego z Polską. Friedrich "Fritz" Laband pochodził z Zabrza, czyli z miasta znajdującego się przed wojną po niemieckiej stronie granicy, urodził się w rodzinie kolejarskiej. Najważniejszym występem Labanda na Śląsku było niewątpliwie spotkanie juniorów Śląska z rówieśnikami z Brandenburgii w 1942 roku, jako tzw. przedmecz poprzedzający reprezentacyjny pojedynek Niemiec z Rumunią w Bytomiu (był to jedyny mecz reprezentacji Niemiec na Górnym Śląsku, w którym wystąpili jako gospodarze).
Po wojnie Laband został zawodnikiem klubu Anker Wismar (dawne NRD, wówczas Ost-zone). Był nawet gwiazdą pierwszych rozgrywek Oberligi, ale potem zdecydował się na ucieczkę... za granicę, do hanzaetyckiego Hamburga i tam, już w HSV, zrobił prawdziwą karierę (grał też w Werderze). Podczas mistrzostw świata w 1954 roku Laband początkowo był w podstawowym składzie. W meczu ćwierćfinałowym z Jugosławią odniósł kontuzję, która wyeliminowała go z dalszego udziału w imprezie.