To Messi, Neymar i Suarez rządzą Barceloną
Luis Enrique w swoim pierwszym sezonie w roli trenera FC Barcelona może zdobyć z nią wszystko. Czy jednak to on jest głównym rozgrywającym na Camp Nou, czy to miano należy raczej przypisać tercetowi gwiazd: Lionelowi Messiemu, Neymarowi i Luisowi Suarezowi?

FC Barcelona ma szansę zanotować przełomowy sezon. "Duma Katalonii" już wywalczyła mistrzostwo Hiszpanii, a może zdobyć jeszcze kolejne dwa trofea.
Josep Gaurdiola, pracujący z "Dumą Katalonii" w latach 2008-2012, prowadził na Camp Nou drużynę, którą prawie wszyscy podziwiali i się nią zachwycali, zdobywając w tym czasie 14 trofeów. Po jego odejściu nie było już tak różowo. Ani śp. Tito Vilanova, ani Gerardo Martino nie potrafili odnosić z Barceloną takich sukcesów, jak Guardiola, chociaż ten pierwszy wywalczył mistrzostwo Hiszpanii.
Esencją niemocy, jaka dotknęła "Dumę Katalonii", był półfinał Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat, kiedy kroczący po końcowy triumf Bayern Monachium strzelił tej drużynie w dwumeczu siedem goli, nie tracąc żadnego.
Luis Enrique lepszy od Guardioli?
W tym sezonie Barcelona w pewnym stopniu zrewanżowała się Bawarczykom, prowadzonym przez Guardiolę. Katalończycy okazali się lepsi w półfinale Ligi Mistrzów, a kilka dni później zapewnili sobie mistrzostwo Hiszpanii. Podopieczni Luisa Enrique już zanotowali rekordowe w historii klubu 48 zwycięstw we wszystkich rozgrywkach, a to przecież nie koniec (Pep w najlepszym sezonie 2011/12 miał 47 wygranych).
- Między Guardiolą a Luisem Enrique sporo się działo w Barcelonie. Był sezon z Titem Vilanovą, sezon z "Tatą" Martino. Może Enrique okazał się równie silną osobowością jak Guardiola, która potrafi zapanować nad piłkarzami Barcelony, co nie udawało się trenerom pracującym miedzy kadencjami każdego z nich. Ja kładłbym akcent na przygotowanie fizyczne. Podstawą jest to, że w drużynie praktycznie w tym sezonie nie ma kontuzji. Tak znakomici piłkarze jak ci z Barcelony, jeśli są zdrowi, w dobrej formie fizycznej i mają jeszcze świeżość mentalną, to niczego więcej im nie potrzeba. To jest baza, której nie było w dwóch poprzednich sezonach - tłumaczy Leszek Orłowski, dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna" i ekspert stacji nc+.
Luis Enrique oczywiście zmodyfikował taktykę. Posiadanie piłki, jak za czasów Guardioli, nie jest już wartością nadrzędną. Dzięki temu Barcelona może zaskakiwać rywali z kontry, co nieraz udowadniała. Poza tym piłkarze z Katalonii bardzo poprawili stałe fragmenty - i to zarówno w obronie, jak i w ataku. Dziennikarz "Piłki Nożnej" zwraca uwagę na jeszcze coś innego.
- Luis Enrique świetnie przygotował zespół fizycznie. Barcelona w maju tego roku, a Barcelona w kwietniu czy maju zeszłego roku, to zupełnie inne zespoły, jeśli chodzi o możliwości fizyczne graczy, ale także zupełnie inne, jeśli chodzi o podejście piłkarzy. Wtedy Barcelona była przytłumiona, u piłkarzy nie widać było ambicji, głodu zwycięstw, teraz Luis Enrique odbudował ich psychikę. Może taki rok jak poprzedni był im potrzebny, by się zresetować, by od nowa poczuć konieczność wygrywania - mówi Leszek Orłowski.
Największą siłą Barcelony w tym sezonie stał się tercet napastników. Lionel Messi, Neymar i Luis Suarez we wszystkich rozgrywkach strzelili już 117 goli, mimo że Urugwajczyk dołączył do pierwszego zespołu dopiero pod koniec października, kiedy odcierpiał karę za ugryzienie Włocha Giorgia Chielliniego na zeszłorocznych mistrzostwach świata.
Tercet idealny
- Tercet wygląda na tercet idealny. Oni sami sobie ustawili, bez pomocy Luisa Enrique, jak grać, czyli: Neymar z lewej strony, a Messi z Suarezem wymieniający się pozycjami. To wszystko znakomicie funkcjonuje. Kto wie, może to jest najlepszy atak w historii futbolu. Przekonamy się o tym w następnych sezonach, ale na razie wszystko wskazuje na to, że grając w takim zestawieniu dopiero pół roku już rozumieją się bez słów, co ilustrują akcje w meczu z Bayernem w Monachium - twierdzi dziennikarz "Piłki Nożnej" i ekspert nc+.
Jednak nie wszystko złoto, co się świeci. Na początku stycznia, po porażce z Realem Sociedad w San Sebastian, wydawało się, że Luis Enrique nie dokończy nawet sezonu, mimo że podpisał dwuletni kontrakt. Stosujący zasadę rotacji trener pierwszy raz posadził na ławce rezerwowych Messiego, wpuszczając Argentyńczyka dopiero po przerwie. Temu bardzo się to nie spodobało, media pisały o konflikcie między oboma panami.
Publicznie nikt niczego nie potwierdził, ale od tego momentu Messi opuścił tylko jedno spotkanie - nieistotny rewanż z Elche w Pucharze Króla, po zwycięstwie Barcelony w pierwszym spotkaniu 4-0. Śladami kolegi podążyli inni gwiazdorzy i zasada rotacji stosowana przez Luisa Enrique przestała praktycznie dotyczyć również Neymara i Luisa Suareza. Okazało się, że to gwiazdy, a nie trener, mają w klubie ostatnie słowo.
- Ewidentnie oni nie mają żadnych konkretnych zadań. Mogą na boisku robić, co chcą, oczywiście poza pewnymi obowiązkami defensywnymi. Kiedy Barcelona ma piłkę, nie ma żadnego schematu, w który ta trójka byłaby wtłaczana. Mają pełną wolność - mówi Leszek Orłowski.
System się sprawdził, bowiem "Duma Katalonii" została już mistrzem Hiszpanii, a może jeszcze wywalczyć dwa kolejne trofea. 30 maja na Camp Nou zagra z Athletikiem Bilbao w finale Pucharu Króla, a 6 czerwca w Berlinie z Juventusem Turyn w finale Ligi Mistrzów.
Barcelona zdecydowanym faworytem
- Barcelona jest zdecydowanym faworytem - zarówno w finale Pucharu Króla, jak i finale Ligi Mistrzów. Athletic Bilbao to zespół z innej półki. Jego siódme miejsce w Primera Division nie rokuje wielkich nadziei Baskom na nawiązanie walki z Katalończykami - tłumaczy dziennikarz "Piłki Nożnej" i ekspert nc+.
- Mecz z Juventusem jest natomiast wielką niewiadomą. Najlepszy atak współczesnego futbolu spotyka się, jeśli nie z najlepszą, to z jedną z dwóch-trzech najlepszych formacji obronnych na świecie. Myślę, że Barcelona z Juventusem może mieć większy problem, niż z kimkolwiek innym. Mimo to faworytem pozostaje, bo mając taki atak w osobach Messiego, Neymara i Suareza, zawsze się nim jest - dodaje.
Jednak nawet ewentualne sukcesy na tych dwóch polach nie muszą oznaczać, że wszystkie zaszłości pomiędzy tercetem gwiazd a Luisem Enrique zostaną zapomniane i pozostanie on szkoleniowcem na kolejny sezon.
- Trudno wyjaśnić, o co tak naprawdę chodzi. Są tylko rozmaite podejrzenia, dlaczego Luis Enrique nie chce deklarować, że wypełni dwuletni kontrakt. Jeśli Barcelona wygra wszystko w tym sezonie i Luis Enrique zostanie, to będzie miał trudniejsze zadanie. Zawsze trudniej jest pozostać na szczycie niż się na ten szczyt wspiąć. Prowadzenie takiego zespołu jak Barcelona, z taką liczbą gwiazd, jest zadaniem bardzo delikatnym. Trzeba o nie bardzo dbać, dopieszczać relacje z piłkarzami. Jakiś pakt o nieagresji został zawarty w styczniu tego roku, który doprowadził do tego, że wszyscy ciągnęli wózek w jedną stronę, ale Luis Enrique będzie musiał znaleźć jakiś trwalszy modus vivendi z Messim i innymi - mówi Leszek Orłowski.
- Poza tym to, co funkcjonowało od stycznia do maja, wcale nie musi funkcjonować przez cały sezon, a rozgrywany w lecie Copa America na pewno nie pomoże, choć w zeszłym roku były mistrzostwa świata i mimo to wszystko zadziałało - kończy dziennikarz "Piłki Nożnej" i ekspert nc+.
Autor: Paweł Pieprzyca
Więcej na ten temat
La Liga 15.12.2024 | FC Barcelona | 0 - 1 | CD Leganés | Relacja |
La Liga 21.12.202421:00 | FC Barcelona | - | Atletico Madryt |