Partner merytoryczny: Eleven Sports

Nowy trener Barcelony: Brak tytułu byłby kompletną porażką

Argentyński szkoleniowiec Gerardo "Tata" Martino podpisał w piątek dwuletni kontrakt z piłkarskim mistrzem Hiszpanii Barceloną. Na pierwszej konferencji prasowej zapewnił, że nie dopuszcza możliwości zakończenia sezonu bez żadnego trofeum.

Gerardo "Tata" Martino
Gerardo "Tata" Martino/AFP

- Brak tytułu byłby kompletną porażką - podkreślił szkoleniowiec, którego już we wtorek oficjalnie ogłoszono następcą Tito Vilanovy.

Katalończyk zrezygnował ze stanowiska z powodów zdrowotnych - musi poddać się terapii nowotworowej, której nie dałoby się pogodzić z codziennymi obowiązkami trenera.

- Ten klub jest przyzwyczajony do wygrywania, a to, co pokazuje ta drużyna, to absolutna światowa czołówka - ocenił Martino.

Argentyńczyk jeszcze nigdy nie trenował zespołu z Europy, ale w ojczyźnie doprowadził zagrożony spadkiem klub Newell's Old Boys do zwycięstwa w Torneo Final, czyli drugiej części sezonu tamtejszej ekstraklasy.

Ponadto na mundialu w 2010 roku dotarł z Paragwajem do ćwierćfinału rozgrywek, a rok później awansował do finału Copa America.

- Styl gry drużyny zależy od stylu zawodników. Zamierzamy utrzymać schemat 4-3-3 i doskonalić tę formację tak, aby wszystkim było z tym wygodnie. Przy czym oczywiście mam nadzieję wdrożyć również własne rozwiązania, które pomogą nam stworzyć bardziej kompletny zespół - zapowiedział Martino.

Zaznaczył także, że nie zamierza zmieniać roli swojego rodaka Lionela Messiego w drużynie.

- Naszym zadaniem jest sprawić, aby czuł się w klubie tak dobrze i swobodnie, jak do tej pory. Jeśli to nam się uda, on zrobi resztę - powiedział Martino o królu strzelców dwóch ostatnich sezonów La Liga.

Sam Messi, a także jego ojciec Jorge, mieli zdaniem szkoleniowca odegrać ważną rolę przy podejmowaniu decyzji o tym, kto zastąpi Vilanovę.

- Na pewno rozmawiali z władzami Barcelony i na pewno wiele osób pytało ich o zdanie - przyznał we wtorek.

Mistrz Hiszpanii rozpocznie kolejny sezon ligowy 17 sierpnia meczem z Levante na Camp Nou.

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem