Partner merytoryczny: Eleven Sports

FC Barcelona. Widmo katastrofy wisi nad Barceloną

Bez prezesa, pieniędzy, perspektyw, nękana plagą urazów i z pogrążonym w apatii Leo Messim Barcelona stoi na krawędzi głębokiego kryzysu. Od 29 lat klub z Katalonii nie zaczął ligi hiszpańskiej tak źle jak w tym roku.

Primera Division. Koeman o burzy wokół Messiego: To brak szacunku. Wideo/© 2020 Associated Press

"To było wierutne kłamstwo" - napisał madrycki dziennik "Marca" na temat zapowiadanej latem rewolucji w składzie, która miała przywrócić blask klubowi z Katalonii. Ronald Koeman zostawił kadrę Holandii, by podnieść z kolan Barcelonę po klęsce 2-8 z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Tamten mecz był puentą fatalnego sezonu: porażek na wszystkich frontach. Kryzys sportowy okazał się tylko wierzchołkiem góry lodowej. Nad Camp Nou zawisła groźba głębokiego kryzysu ekonomicznego. Na sezon 2019-2020 szefowie Barcelony zaplanowali rekordowy budżet przekraczający pierwszy raz w historii piłki miliard euro. Pandemia wywołała jednak straty sięgające 300 mln.

Barcelona znalazła się w kłopotach większych niż inne kluby ze względu na wyjątkowo wysoki budżet płac swoich piłkarzy. W Katalonii zawsze chcieli mieć szatnię gwiazdorską - nie oszczędzano na transfery. Po oddaniu Neymara do PSG (lato 2017) za 222 mln euro, Barcelona wydała 350 mln na jego następców. Ani Ousmane Dembele, ani Philippe Coutinho, ani Antoine Griezmann nie spełnili oczekiwań. I nie spełniają do dzisiaj.

Burza w Barcelonie zmiotła niedawno prezesa Josepa Marię Bartomeu. Tymczasowy ma doprowadzić klub do wyborów w styczniu 2021 roku. Wtedy klub zacznie myśleć o wzmocnieniach, ale cudów trudno oczekiwać. Kasa jest pusta, a bilans ekonomiczny pełen długów. Tymczasowe władze klubu starają się zmniejszyć budżet płac o 190 mln euro, ale na to musieliby się zgodzić piłkarze. Będzie ich do tego przekonać bardzo ciężko.

Latem Barcelona oddawała piłkarzy, żeby zaoszczędzić na ich ogromnych wynagrodzeniach. Niemal za darmo odeszli: Luis Suarez (Atletico Madryt), Arturo Vidal (Inter Mediolan) i Ivan Rakitić (Sevilla). Koeman miał postawić na młodych. Ale zespół dotknęła plaga kontuzji. 33-letni stoper Gerard Pique po urazie więzadeł w kolanie w przegranym meczu z Atletico (0-1) będzie pauzował od czterech do pięciu miesięcy. Ansu Fati jest po operacji łąkotki i też nie wróci do gry przez cztery miesiące. Urazy leczą: Sergio Busquets i Sergi Roberto (dwa miesiące przerwy). Notorycznie kontuzjowany jest stoper Samuel Umtiti, na którego klub już w ogóle nie liczy. Młody Urugwajczyk Ronald Araujo też się leczy, więc na środek obrony Koeman przesuwa Frankiego de Jonga, który miał być siłą napędową drugiej linii. Traci na tym cała drużyna.

Każdy pomysł Koemana sypie się w gruzy. Holender zmienił ustawienie z 4-3-3, na 4-2-3-1. Wydawało się, że to wzmocni defensywę, ale Barca wciąż traci dużo goli. I mało strzela. Skutek? 12. miejsce w tabeli! Czyżby zbliżał się moment, w którym Katalończycy będą skazani na desperacką walkę o miejsce w Lidze Mistrzów? Grają i zarabiają w niej nieprzerwanie od 2004 roku.

FC Barcelona. Lionel Messi: Jestem zmęczony tym, że ciągle wini się mnie za wszystkie problemy. wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Porażka z Atletico w sobotę kosztowała Barcelonę więcej niż 3 pkt. Od 29 lat klub z Katalonii nie zaczął ligi hiszpańskiej tak źle jak w tym roku. W prywatnych rozmowach z dziennikarzami gracze z Atletico opowiadali, że z tak słabą i źle zmotywowaną Barceloną nie mierzyli się nigdy wcześniej. Co prawda mecz rozstrzygnął jeden błąd Marca-Andre ter Stegena, który desperacko wybiegł z bramki daleko poza pole karne, co wykorzystał Yannick Carrasco, ale goście nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć. Leo Messi snuł się po boisku 90 minut jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Griezmann znów był najgorszy ze wszystkich.

Sytuacja jest skomplikowana. Chcąc zatrzymać swoje gwiazdy, Barcelona musi im płacić wysokie pensje. Ter Stegen wynegocjował właśnie zarobki 18 mln euro rocznie - tyle nie zarabia żaden bramkarz na świecie. Niemiec gra co prawda świetnie, ale czy jest najlepszy na swojej pozycji? Manuel Neuer zarabia w Bayernie zaledwie 5 mln euro.

Latem Barcelona zatrzymała Messiego właściwie siłą. Ale bałagan w klubie sprawia, że nie ma kto porozumieć się z Argentyńczykiem. Plotki głoszą, że odejdzie w styczniu, najdalej w czerwcu 2021 roku. Przyszłość kapitana drużyny jest niepewna, a jego zachowanie na boisku sugeruje, że na przezwyciężenie kryzysy brakuje mu sił i pomysłów. "Mam dość bycia zawsze największym kłopotem tego klubu" - powiedział niedawno. W ten sposób odniósł się do słów byłego agenta Griezmanna, który stwierdził, że to Messi "blokuje" eksplozję formy francuskiego mistrza świata.

Ponieważ drużyna z Katalonii gra słabo, powstają wokół niej najbardziej fantastyczne teorie. Jedynym pocieszeniem dla kibiców Barcelony są kłopoty Realu Madryt. Media hiszpańskie uważają, że faworytem do tytułu jest Atletico. Ostatni raz mistrzem kraju drużyna Diego Simeone była w 2014 roku.

Lionel Messi po porażce z Atletico Madryt/AFP

MiWi

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem