Partner merytoryczny: Eleven Sports

FC Barcelona - Real Sociedad San Sebastian 4-1

FC Barcelona wciąż jest bezbłędna w tym sezonie Primera Division. We wtorkowym meczu szóstej kolejki pokonała Real Sociedad San Sebastian 4-1.

Lionel Messi w swoim żywiole, czyli sam tańczy wśród rywali
Lionel Messi w swoim żywiole, czyli sam tańczy wśród rywali/AFP

Spotkanie na Camp Nou zaczęło się interesująco, bo to goście pierwsi zaatakowali. Haris Seferović trafił nawet w poprzeczkę, a chwilę grozy przeżył Gerardo Martino, bo Javier Mascherano po zderzeniu z Sergiem Busquetsem potrzebował lekarskiej pomocy.

Na szczęście trenera Barcelony argentyński piłkarz wrócił do gry, a sytuacja na murawie do normy. Gospodarze bardzo szybko zadali dwa ciosy, który ostudziły zapędy baskijskiego zespołu.

W piątej minucie z prawej strony podawał Alexis Sanchez, piłka przeszła obok kilku piłkarzy rywali i dotarła do Neymara, który wpakował ją do siatki. To jego pierwsza bramka w lidze hiszpańskiej.

Cztery minuty później ten Brazylijczyk przeprowadził rajd lewą stroną i dośrodkował spod linii końcowej wprost na głowę Lionela Messiego, który zdobył swoją siódmą bramkę w sezonie.

Po chwili tylko wyjście Carlosa Bravo w okolice "16" pozwoliło Realowi Sociedad uniknąć straty kolejnego gola.

W 23. minucie bramkarz z San Sebastian już nie miał nic do powiedzenia. Najpierw co prawda Messi trafił z kilku metrów w poprzeczkę, ale strzał Busquetsa zza linii pola karnego był już za precyzyjny.

W tym momencie na murawie nie było Xabiego Prieto, który musiał je opuścić z powodu kontuzji. 10 minut przed przerwą okazało się, że kopnięty przypadkowo przez Busquetsa Mascherano również nie jest w stanie grać i musiał zastąpić go Marc Bartra.

Barcelona bawiła się z rywalem niczym w kotka i myszkę. Andres Iniesta i Xavi w jednej akcji potrafili zagrywać piętkami.

W 43. minucie w końcu musiał się wykazać Victor Valdes broniąc uderzenie z dystansu Antoine’a Griezmanna.

Po zmianie stron Barcelona nadal atakowała z polotem, stwarzała sobie sytuacje, ale gościom udało się strzelić honorowego gola. W 64. minucie po zagraniu Imanola Agirretxe z bliska piłkę do siatki wepchnął Alberto de la Bella.

Gospodarze mieli jednak niesamowitego Messiego. W 77. minucie Argentyńczyk przeprowadził rajd, zagrał w kierunku Bartry, który ustalił wynik meczu.

Chwilę później największa gwiazda Barcelony opuściła murawę, ponieważ trener Martino chce ją oszczędzać na cały sezon.

"Duma Katalonii" ma 18 pkt i lepszą różnicą bramek wyprzedza Atletico Madryt, które późnym wieczorem pokonało Osasunę Pampeluna 2-1. Oba gole dla gospodarzy  zdobył Brazylijczyk Diego Costa. To jego szóste oraz siódme trafienie w sezonie i wspólnie z Messim otwiera klasyfikację strzelców.

Trzeci w tabeli Real Madryt, który traci do prowadzącego duetu pięć punktów, w środę zagra na wyjeździe z beniaminkiem Elche.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem