Te obrazki z pewnością przejdą do historii mistrzostw Europy. 39-letni Cristiano Ronaldo, desperacko szukając gola przez cały turniej, w dogrywce walki o ćwierćfinał otrzymał wymarzoną okazję. Sędzia podyktował rzut karny, a Ronaldo wziął na siebie odpowiedzialność. Jego uderzenie obronił jednak Jan Oblak. Chwilę późnej sędzia zarządził przerwę, a kapitan Portugalczyków zalał się łzami. Koledzy z drużyny ruszyli, by go pocieszyć. - Podchodzę jako pierwszy - powiedział im, kiedy sędzia zarządził serię "jedenastek". Niczego innego po Ronaldo nie można było się spodziewać. Ambicja Cristiano nie pozwoliłaby mu patrzeć, jak inni decydują o losach Portugalii oraz - a może przede wszystkim - jego samego. - To z pewnością moje ostatnie Euro - zadeklarował bowiem Ronaldo po zakończonym spotkaniu. Czy mógłby więc pozwolić, by strzał innego piłkarza miał decydować o tym, że na zawsze pożegna się z mistrzostwami Europy? Ronaldo musiał wziąć tę odpowiedzialność na siebie. W serii rzutów karnych CR7 już się nie pomylił. Nie pomylili się też jego partnerzy, Bruno Fernandes i Bernardo Silva. Słoweńcy za to w komplecie nie wytrzymali presji i to Portugalia zameldowała się w ćwierćfinale Euro 2024. Emocje Ronaldo wzięły górę także po meczu Po meczu 39-latek rozkleił się raz jeszcze. W rozmowie z mediami górę znów wzięły emocje. - W ciągu roku nie zmarnowałem żadnego karnego, a zawiodłem, kiedy zespół najbardziej mnie potrzebował. Oblak obronił strzał. Czuję smutek i radość jednocześnie. Najważniejsze, że zespół osiągnął awans. Słowenia dobrze się broniła, gratuluje bramkarzowi - mówił przed telewizyjnymi kamerami. - Nawet najsilniejsi ludzie mają swoje gorsze dni. Byłem przygnębiony i załamany, bo zespół tego potrzebował... Nie mogę. Porozmawiamy później, później - powiedział, ledwo powstrzymując kolejne łzy. Portugalscy dziennikarze tak komentują zachowanie Ronaldo. - Widzimy dziś więcej człowieka, niż piłkarza, dla którego nie ma ograniczeń i rzeczy niemożliwych - słyszymy od przedstawicieli sportowej gazety "O Jogo". Brytyjczycy krytykują Ronaldo. Odpowiedź z Portugalii Ich zdaniem Cristiano sam nakłada na siebie niebotyczną presję, starając się ze wszystkich sił zdobyć bramkę na szóstym kolejnym turnieju Euro, ale przede wszystkim - raz jeszcze osiągnąć z Portugalią ogromny sukces. Jak tłumaczą, ambicję Portugalczyka, nieraz nadmierną, widać było choćby po tym, jak często podchodził do rzutów wolnych, starając się strzelać właściwie z każdej pozycji. CR7 ma w sobie niestłumioną potrzebę bycia bohaterem narodowym. Bez niej nie jest już Cristiano Ronaldo. Jeden z portugalskich przedstawicieli odniósł się też do słów Jonathana Wilsona, korespondenta "The Guardian", który w ostrych słowach skomentował postawę Ronaldo. - Portugalski futbol stał się wielką melodramą starzenia się Ronaldo - ocenił bez ogródek. - Widowisko Ronaldo jest nie do zatrzymania. Sprowadza innych graczy do roli aktorów drugoplanowych - opisywał. Takie słowa Portugalczycy traktują jako niesprawiedliwe. - Myślę, że podejście Portugalczyków najlepiej ujęła siostra Cristiano. Po meczu opublikowała wpis, w których napisała, że jest dumna z niego, z naszego zespołu. Cristiano jest świetny - odpowiadają. - Przez tyle lat ciągnął naszą reprezentację. Pozwolił nam marzyć, pozwolił zdobyć tytuł mistrzostw. Jesteśmy mu winni wsparcie - dodają. Teraz zespół Roberto Martineza czeka wyjątkowo trudne zadanie. W piątkowym ćwierćfinale zmierzą się w Hamburgu z Francją. Ta, choć nie zachwyca na turnieju, wciąż jest jednym z głównych kandydatów do końcowego trofeum. Z Lipska Wojciech Górski, Interia