Partner merytoryczny: Eleven Sports

Znamy króla strzelców Ekstraklasy? Marcin Robak: Radość pojawi się na końcu

Trudno sobie wyobrazić sytuację, by Marcin Robak po raz drugi w karierze nie został królem strzelców Lotto Ekstraklasy. Napastnik Lecha Poznań po dwóch golach strzelonych Koronie Kielce ma już 17 trafień, o cztery więcej od drugiego w tym zestawieniu Konstantina Wasiljewa.

Marcin Robak
Marcin Robak/Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP
Marcin Robak o meczu z Koroną Kielce. Wideo/Andrzej Grupa/INTERIA.TV

Gdy trzy lata temu Marcin Robak sięgnął po koronę króla strzelców, w 35 meczach zdobył 22 gole dla Piasta Gliwice (jeden) i Pogoni Szczecin (21). Sześć z tych trafień zaliczył z rzutów karnych. W obecnych rozgrywkach Robak wystąpił w 31 meczach ligowych "Kolejorza" i ma już na koncie 17 bramek. Wciąż jest realna szansa na poprawie rekordowego dorobku, choć będzie o to trudno.

Z drugiej strony - w sezonie 2013/14 Robak grał dużo więcej, na boisku spędzał średnio ponad 88 minut (tylko raz nie rozegrał całego meczu). W Lechu bywał rezerwowym, średnia minut w meczu to zaledwie 54,5. Wtedy pokonywał bramkarzy rywali co 140 minut, teraz zaś - co 99. Trzeba docenić tu perfekcję napastnika poznańskiej lokomotywy w wykonywaniu rzutów karnych - do piłki podchodził osiem razy (a licząc Puchar Polski - nawet dziewięć) i ani razu się nie pomylił. W meczu z Koroną dwukrotnie zmylił Milana Borjana.

- Gdzieś te rzuty karne bramkarze obserwują, przed drugim widziałem, jak Jacek Kiełb podszedł do bramkarza i coś mu mówił. Intuicja podpowiedziała mi, że przekazał mu, że pewnie nie zmienię rogu i będę strzelał w swój lepszy, czyli prawy. Cieszę się, że dobrze go wykonałem i zmyliłem bramkarza - mówił po spotkaniu Robak, który bardzo długo nie chciał potwierdzić, że liczy na koronę króla strzelców Lotto Ekstraklasy. Teraz wreszcie to się zmienia, ale przecież napastnik Lecha ma już o cztery trafienia więcej od Konstantina Wasiljewa.

- Tak, ale tak samo liczymy punkty, by dały nam sukces na samym końcu. Cieszę się, że zdobywam gole, ale jest jeszcze przed nami parę spotkań. Radość pojawi się dopiero na końcu, jeśli dalej będę na pierwszym miejscu - stwierdził Robak. - Chciałbym zdobyć bramkę w finale, która da nam zwycięstwo. To trudne spotkanie z Koroną bardzo nam pomoże i dlatego właśnie cieszę się, że wygraliśmy w takich okolicznościach, bo głowy we wtorek będą spokojniejsze - dodaje.

Robak potwierdził ogólne opinie, że Korona była w piątek lepsza od Lecha. - To prawda, rywale zagrali dobrze, ale to jednak dla nas są punkty. Mimo, że gra nam się nie układała.  Pomogły nam indywidualności, moje karne, akcje Darko. W takim właśnie spotkaniu, gdy drużynie nie idzie, ma to duże znaczenie. Nie myśleliśmy jednak o finale Pucharu Polski, nie dlatego słabiej zagraliśmy. Przecież dwa razy prowadziliśmy i dwa razy traciliśmy szybko bramki, które pomogły Koronie się podnieść. Nie jestem zdziwiony grą rywala, oni już w spotkaniu z Legią pokazali, że są groźni - opowiadał Marcin Robak, który dla Korony strzelił w ekstraklasie 19 bramek i to w jej barwach debiutował na najwyższym poziomie rozgrywek. Co ciekawe, dla Korony trafiali byli lechici - Mateusz Możdżeń i Jacek Kiełb.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem