Zbigniew Boniek staje w obronie arbitra Bartosza Frankowskiego
Zbigniew Boniek odniósł się do niecodziennego zdarzenia, jakie miało miejsce podczas ligowego meczu Śląsk Wrocław - Legia Warszawa. Jedyna bramka spotkania padła po nieporozumieniu między arbitrami i wzbudziła wielkie kontrowersje.

Sobotni mecz zakończył się zwycięstwem Śląska Wrocław 1-0. Być może Zbigniew Boniek zachowałby postawę neutralną, gdyby nie fakt, że jednym z bohaterów incydentu był jego bratanek, Marcin Boniek. To on podniósł chorągiewkę przy linii bocznej, gdy w 84. minucie zawiązywała się bramkowa akcja gospodarzy.Sygnalizował w ten sposób pozycję spaloną zawodnika wrocławian, Victora Garcii. Nie zauważył jednak, że zagrywana do niego piłka po drodze odbiła się od nogi piłkarza gości Ernetsa Muciego. Nie było więc mowy o ofsajdzie. Legioniści na moment stanęli w miejscu, a Garcia wykorzystał sytuację. Słusznie kontynuował grę, ponieważ arbiter główny Bartosz Frankowski nie użył w tej sytuacji gwizdka. Po chwili Artur Boruc wyciągał piłkę z siatki, a na murawie zrobiło się bardzo gorąco wskutek zbiorowego protestu mistrzów Polski.
Zbigniew Boniek: Gdzie jest problem?
Zdarzenie wywołało mnóstwo komentarzy nie tylko kibiców obu zespołów, ale również postronnych obserwatorów. Głos w tej sprawie w niedzielne popołudnie zabrał również niedawny szef krajowej federacji, obecnie wiceprezydent UEFA. "Sędzia sygnalizuje pozycję spaloną (oczywistą), ale w ułamku sekundy weryfikuje swoją decyzję, bo piłkę podawał zawodnik drużyny przeciwnej. Gdzie jest problem? A tak... bo to Legia, bo sędzia się nazywa Boniek itd... Frankowski w tym meczu Top. Miłej niedzieli" - czytamy na twitterowym profilu Bońka.
UKi








