Wiśniewski: Znamy smak zwycięstwa nad Legią
Piłkarze Lechii zamierzają w sobotę w Warszawie wykorzystać uwikłanie Legii w pucharowe boje o Ligę Mistrzów ze Steauą Bukareszt. - Przypominam, że znamy już smak zwycięstwa nad mistrzami Polski - powiedział pomocnik gdańskiego zespołu Piotr Wiśniewski.
Sobotni pojedynek z Legią w Warszawie będzie dopiero drugim w tym sezonie wyjazdowym spotkaniem piłkarzy Lechii.
- Przyjdzie nam zmierzyć się z klasową drużyną, niemniej uważam, że nie mamy powodów bać się żadnego zespołu. Nawet Legii. Dotychczasowe mecze pokazują, że w Ekstraklasie każdy może wygrać z każdym. Czym innym od obawy jest natomiast respekt dla rywala. Nikogo nie wolno bowiem lekceważyć, bo niezależnie od tego, czy gra się z pierwszą czy ostatnią drużyną, do każdego spotkania należy podejść maksymalnie skoncentrowanym i zawsze dać z siebie wszystko - dodał Wiśniewski.
Lechiści mogą pochwalić się spektakularnymi triumfami nad aktualnymi mistrzami Polski. - Z pewnością wyjątkowo bolesna była dla warszawiaków poniesiona z nami w październiku 2010 roku porażka na własnym stadionie 0-3. W pamięci muszą mieć także przegraną 0-1 w maju 2012 roku na PGE Arenie, bo właśnie ona pozbawiła Legię tytułu mistrza Polski w sezonie 2011/2012. Poza tym w kwietniu 2011 roku wygraliśmy w Gdańsku 2-1. Jak widać znamy już smak zwycięstwa nad naszym sobotnim rywalem - stwierdził.
Silną stroną biało-zielonych są w tym sezonie stałe fragmenty gry. - W poprzednich rozgrywkach nie udało nam się zdobyć w ten sposób za wiele bramek, niemniej teraz kilka goli dzięki stałym fragmentom gry zdołaliśmy strzelić. Widać, że warto nad nimi pracować - ocenił.
Nie ulega wątpliwości, że gdańszczanom przyszło zmierzyć się z legionistami w najlepszym momencie - po środowym pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów ze Steauą Bukareszt, a przed wtorkowym rewanżem. Dla ekipy trenera Jana Urbana absolutnym priorytetem jest przecież wyeliminowanie rumuńskiego zespołu i zakwalifikowanie się do fazy grupowej tych elitarnych rozgrywek.
- Myślę, że każdy w Polsce życzy Legii awansu. Ja we wtorek również będę trzymał kciuki za zespół trenera Urbana. Zdajemy sobie sprawę, że meczem ze Steauą żyje nie tylko cała Warszawa i w konfrontacji z nami gospodarze zagrają zapewne w innym składzie niż w pucharach. Z drugiej strony, głównie z powodu kontuzji, trener Urban nie ma, zwłaszcza w defensywie, zbyt wielkiego pola manewru. Zresztą to są problemy Legii, a mnie one nie interesują. Ja mam swoje zadanie, a polega ono na takim przygotowaniu zespołu, aby zaprezentował się w Warszawie z jak najlepszej strony i nie wrócił do domu z pustymi rękami - przyznał trener Lechii Michał Probierz.
Gdański szkoleniowiec przestrzega również przed nadmiernym hurraoptymizmem przed sobotnim spotkaniem. - Nie ma drużyny, której nie można pokonać, niemniej przed meczem jeszcze nikt nie wygrał. Trzech punktów nie przyznaje się przecież za fakt, że rywal może zagrać w teoretycznie słabszym składzie - zauważył.
Dodatkowym atutem Lechii może być też dobra znajomość niektórych zawodników przez Michała Probierza. - Dotyczy do szczególnie obrońców, bo przecież Łukasza Brozia, Jakuba Rzeźniczaka i Jakuba Wawrzyniaka prowadziłem w Widzewie Łódź. Ponadto z Markiem Saganowskim pracowałem w ŁKS - wyliczył.
Jeszcze nie wiadomo, kto w sobotę przy Łazienkowskiej stanie w bramce Lechii - w grę wchodzą Mateusz Bąk i Sebastian Małkowski. Na testach w gdańskim zespole przebywa Rafał Kujawa. Szkoleniowcy biało-zielonych nie podjęli jednak decyzji w sprawie ewentualnego zakontraktowania tego 25-letniego byłego ofensywnego pomocnika ŁKS.