Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Płock - Lechia Gdańsk. Rafała Wolskiego rachunki do wyrównania

Mecz w Płocku dziś o godz. 20.30. Pomocnik Wisły, Rafał Wolski występował w Lechii w latach 2016-2020. Rozwiązał kontrakt z winy gdańskiego klubu.

Rafał Wolski grał w Lechii Gdańsk w latach 2016-2020
Rafał Wolski grał w Lechii Gdańsk w latach 2016-2020/Wojciech Figurski/Newspix

Rafał Wolski był uznawany za wielki talent już w czasie gry w Legii Warszawa. To przyniosło powołanie w wieku zaledwie 20 lat na polsko-ukraińskie Euro w 2012 roku. Selekcjoner Franciszek Smuda nie praktykował zmian i nie do końca ufał młodym zawodnikom co sprawiło, że podczas turnieju Rafał nie podniósł się z ławki.

Ze stolicy wyjechał za granicę, ale pisząc brutalnie "odbił" się od lig włoskiej (Fiorentina i Bari) oraz belgijskiej (Mechelen). Jak niepyszny wrócił do kraju, gdzie odżył w barwach Wisły Kraków. Dobrą grą pod Wawelem zapracował na umowę w Lechii Gdańsk, która latem 2016 r. sposobiła się do walki o tytuł mistrza kraju. Wolski po podpisaniu trzyletniego kontraktu, miał stanowić brakujący element układanki w drużynie trenera Piotra Nowaka. Pierwszy sezon w Lechii Wolski rozegrał właściwie od deski do deski - 34 mecze (na 37 możliwych) i trzy gole oraz sześć asyst. Im dalej w sezon tym bardziej "Wolak" się rozkręcał, jednak trudno było pozbyć się wrażenia, że czasem wystawiany jest na kredyt i że trener Nowak nie bardzo postanawia znaleźć mu miejsce na boisku obok Milosa Krasicia.

Mówił o tym na łamach "Przeglądu Sportowego" ojciec Rafała Wolskiego: - Mam wrażenie, że w Gdańsku Rafał dał się zepchnąć na boczny tor przez Miloša Krasicia, który jest tam gwiazdą - mówił "Wolak" senior.

Jednak i tak jak dla Wolskiego to pierwszy rok z 3,5-letniego pobytu w Lechii był zdecydowanie najbardziej udany. W ostatnim meczu sezonu 2016/17 Lechia potrzebowała wygranej przy Łazienkowskiej by wywalczyć mistrzowski tytuł. Obie drużyny zagrały za podwójną gardą, co Legii dały tytuł, a Lechii czwarte miejsce, które nie dawało kompletnie nic.

Lechia Gdańsk mocno zainwestowała na poczet przyszłej gry w europejskich pucharach, które nie nadeszły. Trzeba było ciąć koszty, była mowa o powrocie Rafała Wolskiego do macierzystej Legii, do której nigdy nie stracił sympatii przed kolejnym sezonem 2017/18. Przy okazji meczu przy Łazienkowskiej w rundzie wiosennej Wolskiego zapytano w studio Canal Plus czy był temat jego powrotu do stolicy latem odparł krótko: "byłem na tak".

Bałtycki Komentarz Sportowy - Odcinek 31. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Mimo porażki Biało-Zielonych 0-1 w stolicy był to ich nienajgorszy mecz. Kompletną katastrofą zakończyło się za to spotkanie z Koroną Kielce u siebie - 0:5!

Początek meczu był całkiem dobry, Wolski trafił w słupek, ale potem wszystko się posypało. W którymś momencie, wydarzenia przybrały wymiar surrealistyczny, "Wolak" wyzywał się już z ubliżającymi mu z trybun kibicami. Bilety na spotkanie kupiło zaledwie 7066 widzów, wtedy najmniej w historii bursztynowej areny, po przerwie, gdy było już 0-4 została może połowa.

Właśnie Wolski został poddany szczególnej trosce kibiców podczas tzw. wizyty motywacyjnej kibiców tuż przed derbami Trójmiasta, w których Lechia Gdańsk wybrała się na mecz z Arką do Gdyni. Po raz pierwszy w ekstraklasowej historii Arka była faworytem, była nieco wyżej w tabeli i w tamtym sezonie do tej pory u siebie przegrała tylko raz. Po raz kolejny jednak okazało się, że derby rządzą się swoimi prawami, a Wielkie Derby Trójmiasta jeszcze odrębnymi.

Tradycji stało się zadość i to Lechia wygrała w Gdyni 1-0. Milos Krasic był najlepszy na boisku, przebiegł najwięcej ze wszystkich. "Kraso" asystował przy golu Flavio w 95 (!) minucie. W środkowej strefie Krasiciowi kroku dotrzymywał Wolski, który pamiętał rady kibiców z treningu motywacyjnego.

Wisła Płock - Lechia Gdańsk. Wyjątkowy mecz dla Rafała Wolskiego

Zbliżały się święta i gdański klub przeżywał spore trudności finansowe. Jednym z graczy, wysłali wezwanie do zapłaty był wtedy Rafał Wolski. Niejako "w nagrodę" Wolski został skreślony z listy udających się na tureckie zgrupowanie. I to mając w perspektywie wyjazd na rosyjski mundial. Pod koniec 2017 r. wyrobił sobie w kadrze pozycję ważnego rezerwowego, a 5 października w Erywaniu stał się pierwszym piłkarzem Lechii od...68 lat który zdobył gola dla polskiej kadry. Nie jadąc na obóz Wolski sam skreślił się z udziału w mistrzostwach świata. Późniejsza kontuzja w meczu z Piastem Gliwice była jedynie konsekwencją złego przygotowania do sezonu. I znów żmuda rehabilitacja. W międzyczasie w Gdańsku pojawił się trener Piotr Stokowiec i mimo że preferowanym przez niego jest defensywny styl gry, bardzo cenił ofensywne umiejętności Wolskiego. Niestety, jak pech to pech. W przerwie zimowej znów zerwane więzadła! Lechia była wtedy liderem i kto wie czy obecności Wolskiego i jego nieprzeciętnych umiejętności nie zabrakło w grze o tron?

Powtórka z rozrywki. Operacja i godziny ćwiczeń. W nowy sezon Rafał wszedł jako rezerwowy. Podczas prestiżowych meczów kwalifikacji Ligi Europy z Brondby pojawił się na boisku dopiero w dogrywce meczu rewanżowego. Gdy złapał przyzwoitą formę przed kolejnymi derbami z Arką w Gdyni usłyszał od kogoś ze sztabu:

- Super Rafał! Będziemy cię potrzebować!...Ale w następnym meczu z Górnikiem Zabrze.

I to kariera Wolskiego w Lechii Gdańsk w pigułce. Zbyt szklany na mecze walki. Czasem sprawiający wrażenie jakby mu się nie chciało. Mimo to wciąż zdarzało mu się pokazywać wielkie możliwości. Największa jego porażką jest to, że musi grać w polskiej Ekstraklasie. Potencjał miał znacznie większy.

Trener Piotr Stokowiec z Rafałem Wolskim podczas czasu wspólnej pracy w Lechii Gdańsk/Wojciech Figurski/Newspix

Kolejna przerwa zimowa, kolejne zakręty finansowe w Lechii. Wreszcie 4 marca 2020 r. Rafał Wolski rozwiązał kontakt z Lechią Gdańsk z winy klubu. Pomocnik związał się z Wisłą Płock, ale zadra pozostała - gdy 30 kwietnia, drużyna wtedy pod wodzą Piotra Stokowca przyjechała na Mazowsze, "Wolak" walczył za dwóch, a po meczu stał pod gdańską szatnią głośno nie dowierzając jak mogli przegrać z Lechią 1-3. Miał swoje powody, nieco póżniej mówił w wywiadzie dla "weszło":

- Weźmy nawet samo rozstanie. Można podejść do zawodnika, w cztery oczy powiedzieć "słuchaj, nie widzę cię w drużynie, nie jesteś mi potrzebny, szukaj sobie klubu". I OK. Jesteśmy dorośli, takie rzeczy przyjmuje się na klatę. Problemu ze znalezieniem klubu nigdy nie miałem, przynajmniej do tej pory na szczęście. Można wyjść z rozstania z klasą, ale załatwiać sprawy przez osoby trzecie, zrzucać winę... Prezes mówił, że to decyzja trenera, trener, że decyzja prezesa. Takie sytuacje pokazują, jakim człowiekiem jest trener Stokowiec. Nie mówię, że to słaby szkoleniowiec. Natomiast nie jest w porządku człowiekiem. Wiele razy kłamał. Mówił ci jedno, a za plecami co innego. Szatnia to czuje, rozmawia przecież później o tym.

Wolski na pewno nie zalicza się do fanów byłego trenera Lechii. W przywołanym wywiadzie Wolski mówił też o niedoszłym powołaniu do kadry selekcjonera Jerzego Brzęczka: - Piotr Stokowiec powiedział Jerzemu Brzęczkowi, żeby darował sobie moją kandydaturę.

Dziś Stokowca już w Lechii nie ma, co nie znaczy, że Rafał Wolski nie będzie walczył ze wszystkich sił, aby coś udowodnić swemu byłemu pracodawcy.

Maciej Słomiński

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem