Partner merytoryczny: Eleven Sports

Widzew pokonał Stomil Olsztyn - gol i asysta Fabio Nunesa

To był mecz Fabio Nunesa, który pierwszy raz zagrał w podstawowym składzie Widzewa – zdobył gola, zaliczył asystę, a po faulu na nim Stomil stracił zawodnika. Widzew pewnie wygrał 2-0.

1 liga. Korona Kielce - ŁKS 1-0. Zwycięska bramka (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Widzew świetnym początkiem sezonu rozbudził nadzieje kibiców. Trzy zwycięstwa z rzędu, niezła skuteczność (siedem goli) i solidna gra w obronie (jedna stracona bramka) sprawiły, że myślenie, by w tym sezonie włączyć się do walki o awans nie było pozbawione podstaw.

I wtedy przeszedł zimny prysznic w Gdyni - porażka 1-3. W meczu z Arką potwierdziło się, że największym problemem Widzewa jest brak skutecznego napastnika. Paweł Tomczyk w tym sezonie zdobył dwa gole, ale z rzutów karnych. W tym roku z gry do siatki trafił tylko raz! W Gdyni i w poprzednich meczach miał świetne sytuacje, ale je marnował. We wcześniejszych spotkaniach nie miało to znaczenia, bo strzelali inni. Przeciwko Arce Tomczyk znów zawiódł. I nic dziwnego, że po tym spotkaniu na klub spadła krytyka za oddanie za darmo Karola Czubaka.

Sytuacja z 21-letnim napastnikiem jest o tyle dziwna, że miał jeszcze się rehabilitować, tymczasem zaraz po odejściu z Widzewa zapewnił Arce wygraną ze Stomilem Olsztyn, a w poprzedniej kolejce dobił łodzian golem na 3-1. Łódzki klub oddał go lekką ręką, a na razie nie sprowadził nikogo w miejsce Czubaka. Trener Janusz Niedźwiedź nie za bardzo ma alternatywę w ataku - poza Tomczykiem może postawić na 18-letniego Bartosza Guzdka. I tak właśnie zrobił.

Po porażce w Gdyni szkoleniowiec Widzewa dokonał zmian w podstawowym składzie. Jedna była wymuszona, bo trzeba było zastąpić kontuzjowanego Dominika Kuna. Na ławce usiadł Tomczyk i szkoleniowiec wystawił Guzdka. Także Radosław Gołębiowski, który był współwinny utraty dwóch goli musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Do podstawowego składu wrócił Karol Danielak, a pierwszy raz od początku kibice mogli zobaczyć Nunesa.

Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa, przyznał, że miał mało czasu ,by przygotować zespół. Z Gdyni wrócili bowiem nad ranem, czwartek spędzili na regeneracji, a trenowali jedynie w piątek i to niezbyt intensywnie, bo w sobotę mecz.

Od początku jednak zaatakowali, jakby pamiętali, że do tej pory Stomil tracił gole przede wszystkim dopiero w końcówkach meczów i chcieli szybko strzelić. I już w drugiej minucie po zamieszaniu w polu karnym i uderzeniu Marka Hanouska, piłkę sprzed linii bramkowej wybił Rafał Remisz. Po chwili Juliusz Letniowski świetnie zagrał z pierwszej piłki do Guzdka. Młody napastnik chyba za dużo naoglądał się Neymara, bo zamiast strzelić, próbował kiwać i po tzw. rulecie stracił piłkę.

Stomil potwierdził, że potrafi bronić i gra się wyrównała. Gospodarze zaczęli mieć problemy, by przedrzeć się pod bramkę rywali. Już nie było tak łatwo jak na początku meczu. Goście grali blisko siebie, co sprawiało kłopoty widzewiakom. W końcu Letniowski ładnie zagrał na skrzydło do Fabio Nunesa, ale Portugalczyk został sfaulowany. Za chwilę łodzianie stracili z powodu kontuzji Abdula Azziza Tetteha. A Letniowski nieźle uderzył z rzutu wolnego - bramkarz jednak odbił piłkę.

W końcu łodzianie dopięli swego - z własnej połowy dokładną piłkę zagrał Patryk Stępiński, Nunes ją przyjął, przepchnął Damiana Ciechanowskiego i zachował zimną krew - pod nogi rzucił mu się bramkarz, ale Portugalczyk go minął i kopnął do siatki.

Stomil miał dobrą okazję do wyrównania - rzut wolny z około 20 metrów. Pierwszy strzał został zablokowany, ale dobił Merveille Fundambu. Jakub Wrąbel świetnie jednak obronił. W odpowiedzi piłkarze trenera Niedźwiedzia stworzyli dwie groźne okazje. Strzał Pawła Zielińskiego odbił bramkarz, a Krystian Nowak fatalnie spudłował.

Końcówka należała do olsztynian, ale szczęście dopisywało widzewiakom. Najpierw piłkę zmierzającą do bramki plecami zablokował Krystian Nowak, po chwili Fundambu trafił w poprzeczkę, wreszcie Wrąbel obronił groźny strzał.

Po zmianie stron obie drużyny dążyły do strzelenia gola. Kluczowa była 56. minuta - Widzew wyprowadził kontrę. Nunes pędził na bramkę Stomilu i powalił go Karol Żwir. Sędzia wyrzucił go z boiska, być może zbyt pochopnie, bo obok widzewiaka biegło jeszcze dwóch kolejnych graczy gości.

Łodzianie wykorzystali grę w przewadze - z lewej strony pola karnego podał Nunes, a Patryk Stępiński z bliska kopnął do siatki. Mieli kolejne okazje, ale nie udało im się strzelić kolejnej bramki. 

Widzew Łódź - Stomil Olsztyn 2-0 (1-0)

Gole: Nunes 26, Stępiński 67

Widzew: Wrąbel - Stępiński, Dejewski, Nowak - Zieliński (46. Tanżyna), Hanousek, Tetteh (23. Michalski), Danielak (68. Mucha), Letniowski (80. Tomczyk), Nunes - Guzdek (80. Karasek).

Stomil: Bąkowski - Ciechanowski (74. Szabaciuk), Remisz, Bwanga, Straus, Moneta (82. Szramka) - Fundambu (61. Shibata), Żwir, Reiman, Mikita (73. Zych) - Lewicki.

Żółte kartki: Guzdek - Bwanga, Reiman, Remisz.

Czerwona kartka: Żwir.

Widzów: 15 tys.

ak

Widzew - Stomil/Andrzej Klemba/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem