Partner merytoryczny: Eleven Sports

Widzew – Miedź. Lider pozostał w Łodzi

W hicie pierwszej ligi obie drużyny stanęły na wysokości zadania – były świetne akcje, ładne bramki, piękne interwencje bramkarzy i czerwona kartka. Lider Widzew zremisował 1:1 z Miedzią Legnica.


Problem polskiej piłki. "Przy pierwszym kryzysie trener wypada z gry. Nie może tak być" WIDEO (Polsat Sport)/Polsat Sport/Polsat Sport

Przed Widzewem był poważny sprawdzian, bo podejmował wicelidera. To było spotkanie, w którym Widzew mógł zadać kłam pogłoskom o kryzysie lub je potwierdzić. W ostatnich trzech ligowych meczach zdobył cztery punkty, a do tego nie imponował formą.

Miedź na fali

Z kolei Miedź jest na fali - z ostatnich siedmiu spotkań wygrała pięć, a dwa zremisowała (w tym jeden przegrany w Pucharze Polski po rzutkach karnych). Zmniejszyła straty do Widzew do dwóch punktów. Dzięki zwycięstwu w Łodzi awansowaliby na fotel lidera. Z kolei wygrana łodzian oznaczałaby, że mają siedem punktów przewagi nad trzecim zespołem, a bezpośrednio awansują dwie.

Słabsze wyniki Widzewa mogą być efektem kontuzji kluczowych zawodników. Trener Janusz Niedźwiedź nie może do składu wstawić podpory defensywy - Krystiana Nowaka i odpowiedzialnego za rozgrywanie Juliusza Letniowskiego. W kadrze nie było też Kacpra Karaska.

Pomocnik, który umiera za Widzew

Wojciech Łobodziński, trener Miedzi nie ma takich problemów. W Łodzi wystawił tych samych piłkarzy, którzy tydzień temu pokonali Arkę Gdynia. - Trener Miedzi dobrał zawodników, których chciał i zbudował ciekawy zespół. Przyjeżdżają jednak do jaskini lwa, a my tu nie przegrywamy - mówił Paweł Zieliński, były pomocnik legniczan. - Spędziłem w Miedzi cztery lata i dobrze wspominam ten czas. Teraz jednak umieram za Widzew. Rywal ma bardzo duży potencjał w ofensywie, dlatego musimy być monolitem w obronie.

Święto Niepodległości na trybunach

Przed spotkaniem piłkarze Widzewa wyszli na boisko z biało-czerwonymi opaskami i szalikami Polski. W ten sposób uczcili zbliżające się Święto Niepodległości. W 18 . minucie meczu cały stadion zaprezentował oprawę - flagę Polski i odśpiewał Mazurka Dąbrowskiego.

Przed pierwszym gwizdkiem kibice skandowali nazwisko bramkarza Widzewa. Jakub Wrąbel w ostatnich dwóch spotkaniach popełnił błędy, które kosztowały utratę dwóch bramek i w ten sposób okazali mu wsparcie.

Strzela dla Miedzi, pokazuje gest ŁKS

Goście ruszyli od początku bardzo mocno, jakby chcieli zmieść rywali z boiska. Dość łatwo przedostawali się pod pole karne, ale groźnych strzałów nie było. Obrona łodzian grała dość nerwowo, ale przetrwała pierwsze minuty.

Goście byli coraz groźniejsi, wysyłali kolejne sygnały ostrzegawcze, ale Widzew nie reagował. W 23 min kolejny błąd popełnił Tomasz Dejewski, z piłką zabrał się Patryk Makuch i pokonał Wrąbla. Podczas okazywania radości pokazał też znak ŁKS (zawodnik urodził się w Łodzi), co zapewne nie umknie delegatowi.

Stracony gol zmobilizował Widzew

Miedź prowadziła zasłużenie, bo przez pół godziny Widzew właściwie nie zagroził bramce rywali. W końcu się udało. Bartosz Guzdek, który zmienił kontuzjowanego Mattię Montiniego zabrał piłkę Nemanji Mijuskoviciowi, wpadł w pole karne, ale strzelił za słabo. Okazję miał Dominik Kun, ale strzał obronił Paweł Lenarcik. Pomocnik Widzewa próbował poderwać i miał kolejną szansę, ale tym razem trafił w boczną siatkę. Po rzucie rożnym do siatki trafił Paweł Zieliński, ale okazało się, że piłka wyszła na aut bramkowy.

Na pewno coś jednak drgnęło w grze gospodarzy. I to na tyle, by Widzew wyrównał. Po rzucie rożnym Fabio Nunes podał w pole karne, w którym najlepiej odnalazł się Daniel Tanżyna i było 1:1.

Widzew - Miedź: sytuacje były

Druga połowa, podobnie jak pierwsza, to przewaga Miedzi. Dobrze bronił jednak Wrąbel. Kolejny błąd Dejewskiego skończył się jednak bez konsekwencji dla łodzian.

Piłkarze trenera Niedźwiedzia szybko się pozbierali i tez zaczęli zagrażać bramce Miedzi. Mieli świetną okazję, ale po strzale z rzutu wolnego piłkę zatrzymał... Kun. Świetną przeprowadził Nunes, wyłożył piłkę Guzdkowi. Wystarczyło przyłożyć nogę, ale młody napastnik z około ośmiu metrów kopnął nad bramką.

Miedź też nie rezygnowała z wygranej. Po podaniu Makucha, głową strzelił Tront, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Kolejną okazję miał Kamil Zapolnik, ale uderzył obok.

W końcówce drugą żółtą, a za chwilę czerwoną kartkę zobaczył Tanżyna. Schodził z boiska ze spuszczoną głową, ale kibice podziękowali mu owacją na stojąco. Widzew był jednak w opałach - dwa razy świetne okazje miał Szymon Matuszek, ale Wrąbel świetnie bronił.


Widzew Łódź - Miedź Legnica 1:1 (1:1)

Gole: Tanżyna (43.) -Makuch (23.)

Widzew: Wrąbel - Stępiński, Dejewski, Tanżyna - Zieliński, Hanousek, Kun, Danielak (89. Kita), Gołębiowski (46. Michalski), Nunes (77. Mucha) - Montini (28. Guzdek).

Miedź: Lenarcik - Martinez, Mijusković, Aurtenetxe, Carolina - Śliwa, Dominguez, Tront, Lehaire (69. Matuszek), Zapolnik - Makuch.

Żółte kartki: Tanżyna - Mijušković, Lehaire.

Czerwona kartka: Tanżyna

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 17 058.

AK

Widzew - Miedź Legnica/widzew.com/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem