Partner merytoryczny: Eleven Sports

Widzew liderem zaplecza ekstraklasy! Pierwszy raz od jedenastu lat

Widzew pokonał Zagłębie Sosnowiec 2:1 i razem z Miedzią Legnica przewodzi tabeli pierwszej ligi. Ostatni raz liderem na zapleczu ekstraklasy był w czerwcu 2010 roku.

Fortuna 1 Liga. Zagłębie Sosnowiec - Widzew Łódź 1-2. Skrót meczu (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Łodzianie wygrali w Sosnowcu 2:1 po golach Pawła Tomczyka i Radosława Gołębiowskiego. Byli w stanie odrobić straty, bo przegrywali po trafieniu Szymona Sobczaka. W poprzednim sezonie coś takiego udało im się tylko dwa razy.

- Byłem ciekawy, jak zareaguje drużyna i poszczególni zawodnicy. Odpowiedź była taka, jakiej oczekuję, czyli zdobycie dwóch bramek, które w konsekwencji dały nam trzy punkty. Czułem wewnętrzny spokój, że mamy kontrolę nad meczem, może z wyjątkiem końcówki - przyznał Janusz Niedźwiedź, trener łodzian na oficjalnej stronie klubu.

Zupełnie inne odczucia po rozpoczęciu rozgrywek ma Kazimierz Moskal, trener Zagłębia, które po dwóch meczach ma tylko punkt. - Nie zaczęliśmy tego sezonu tak, jakbyśmy sobie życzyli. Chcieliśmy zagrać dobry mecz, ale okazało się, że Widzew grał bardzo dobrze w piłkę. Goście byli minimalnie lepsi, w drugiej połowie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku - przyznał Moskal.

Widzew Łódź wygrał z Zagłębiem Sosnowiec

W Sosnowcu widzewiacy wygrali zasłużenie, choć gospodarze byli równorzędnym rywalem. Też mieli sporo sytuacji, ale obrona widzewiaków spisywała się pewnie. Właściwie popełniła jeden poważny błąd właśnie przy bramce. Najpierw zabrakło porozumienie między stoperami Michałem Grudniewskim i Krystianem Nowakiem, a po chwili Jakub Wrąbel przepuścił mocny strzał przy bliższym słupku. To nie powinno się zdarzać bramkarzowi. Jednak w trakcie meczu, a zwłaszcza w końcówce Wrąbel się zrehabilitował kilkoma świetnymi interwencjami.

- Tak powinno się wygrywać. Trudno nam się tu grało, ale dowieźliśmy zwycięstwo. Szkoda tylko tych sytuacji na podwyższenie prowadzenia, ale mieliśmy też momentami trochę problemów w defensywie. Na szczęście udało się wybronić - stwierdził Dominik Kun, pomocnik Widzewa. - Straciliśmy bramkę i mogło to nam podciąć skrzydła, ale dobrze zareagowaliśmy. Cierpliwość dała efekty w postaci dwóch goli.

- Punkt zdobyty na inaugurację sezonu w Gdyni miałby właściwy smak, gdybyśmy to potwierdzili w meczu z Widzewem. Dobrze zaczęliśmy, ale później nie ustrzegliśmy się błędów. Szkoda, bo spotkania u siebie musimy wygrywać - podkreślał Sobczak.

Ostatnio tak dobry start łodzianie zaliczyli w sezonie 2018/2019 w drugiej lidze - wtedy pokonali 1:0 Olimpię Elbląg oraz 4:0 Rozwój Katowice i przewodzili w tabeli. To było jednak na trzecim poziomie rozgrywek. Na zapleczu ekstraklasy liderem ostatni raz byli w sezonie 2009/2010, który zakończyli na pierwszym miejscu i świętowali awans do ekstraklasy. Teraz sytuacja jest inna, bo rozgrywki dopiero się zaczęły.

- Zachowujemy spokój i pokorę. To dopiero początek sezonu, ale dobry początek, który daje nam bodziec do dalszej pracy. Przed nami duża dawka emocji i cieszymy się, że wracamy na nasz stadion - dodał trener Niedźwiedź.

AK

Paweł Tomczyk/Łukasz Sobala/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem