Partner merytoryczny: Eleven Sports

Widzew bliżej Stadionu Narodowego. Kibice już skandują

"Wbij to do głowy majówka na Narodowym" – skandowali kibice Widzewa po wygranej 4-1 z GKS Jastrzębie i awansem do 1/8 finału Pucharu Polski.

Wieczysta Kraków - Garbarnia Kraków 0-5 - SKRÓT. WIDEO (Polsat Sport)/Polsat Sport/Polsat Sport

Najbliższe mecze miały pokazać, czy Widzew popada w kryzys czy pogłoski o obniżce formy są mocno przesadzone. W trzech ostatnich spotkaniach łodzianie zdobyli cztery punkty. Z jednej strony jak na lidera pierwszej ligi to mało, z drugiej jeśli ktoś widział przebieg spotkań, to całkiem nie najgorzej. W końcu, choć grali słabiej, a mecz kończyli w dziesiątkę, to wygrali w Kielcach w meczu z jednym z kandydatów do awansu Koroną.

Fatalny mecz Widzewa w lidze

Potem zremisowali u siebie w derbach Łodzi 2-2. Jedni powiedzą, że z przebiegu spotkania, to sukces, bo Widzew przegrywał z ŁKS 0-2, ale odrobił straty. Drudzy, że to strata dwóch punktów i obnażenie tego, że zespół bardzo zależy od obecności na boisku Marka Hanouska, Krystiana Nowaka i Juliusza Letniowskiego i nie ma w zespole wartościowych zmienników, choć trener Niedźwiedź zapowiadał, że są.

Wreszcie porażka w ostatniej kolejce z Resovią, której było bliżej do strefy spadkowej niż środka tabeli, pokazuje, że kryzys może nadchodzić albo już nadszedł. "Zagraliśmy fatalnie. Musimy się pozbierać i wrócić do gry z początku sezonu. Nie jest rozwiązaniem rozliczanie piłkarzy czy kolejne transfery - tylko praca, pokora i spokój." - napisał na twitterze Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa.

Mocny skład Widzewa

Dlatego dwa spotkania w tym tygodniu miały odpowiedzieć, co z formą lidera pierwszej ligi. We wtorek Widzew podejmował w 1/16 finału Pucharu Polski GKS Jastrzębie, a już w niedzielę hit kolejki i mecz z wiceliderem Miedzią Legnica. Trener Niedźwiedź postanowił, że z GKS wystawi całkiem mocny skład.

Wymóg dwóch młodzieżowców sprawił, że w miejsce Mateusza Michalskiego zagrał Radosław Gołębiowski. Na ławce usiedli też Bartosz Guzdek i Karol Danielak, zwykle podstawowi zawodnicy. Dużo więcej, bo aż siedem zmian zrobił Jacek Trzeciak, szkoleniowiec GKS.

Dwa ciosy Widzewa

Tak duże roszady sprawiły, że od początku grę prowadził Widzew, ale przez kwadrans nie potrafił zagrozić bramce GKS. W końcu Dominik Kun wypatrzył na prawej stronie Pawła Zielińskiego, który zagrał wzdłuż bramki, a Kacper Karasek dopełnił formalności.

Kolejną okazję także po akcji prawym skrzydłem miał Gołębiowski. Pomocnik Widzewa jednak źle trafił w piłkę i poleciała daleko od bramki. Problemów z wykorzystaniem okazji nie miał za to Mattia Montini. Po zagraniu znów z prawej strony piłka odbiła się od pleców obrońcy, dopadł do niej Włoch i z 16 metrów pokonał Mariusza Pawełka.

GKS z honorowym golem


Tuż po przerwie goście mieli okazje, by strzelić kontaktową bramkę, ale Jakub Wrąbel wygrał pojedynek z Dariuszem Kamińskim. A widzewiacy szybko odpowiedzieli - w polu karnym piłka trafiła do Kuna, który strzałem pod poprzeczkę zdobył trzecią bramkę dla gospodarzy.

GKS nie rezygnował, by strzelić bramkę. Wyprowadził kolejną kontrę, ale Wrąbel znów okazał się lepszy. Gdy jastrzębianie wyprowadzili trzeci raz atak, bramkarz Widzewa już nie miał szans - Adrian Balboa strzelił nie do obrony.

W końcówce na boisku pojawił się debiutant Filip Zawadzki i zdążył wywalczyć rzut karny. Z 11 metrów pewnie strzelił Hanousek.

Widzew Łódź - GKS Jastrzębie 4-1 (2-0)

Bramki: Karasek (19.), Montini (33.), Kun (52.), Hanousek (90. karny) - Balboa (73.).

Widzew: Wrąbel - Stępiński, Dejewski, Tanżyna - Zieliński (70. Kita), Hanousek, Kun, Gołębiowski (88. Zawadzki), Karasek (75. Grudniewski), Nunes (71. Tetteh) - Montini (70. Guzdek).

GKS: Pawełek (46. Drazik) - Borkała, Bojdys (46. Słodowy), Witkowski (46. Kamiński) - Gajda (82. Zalewski), Gulczyński (66. Kasperowicz), Zejdler, Łukasik, Feruga, Niewiadomski - Balboa.

Żółte kartki: Borkała, Kasperowicz.

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).

AK

Widzew - GKS Jastrzębie 4-1/Marian Zubrzycki/Newspix


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem