Partner merytoryczny: Eleven Sports

W Pucharze Polski Lech zagra rezerwami

Czołowi piłkarze "Kolejorza" oszczędzają siły na niedzielny klasyk z Legią Warszawa. W środowym meczu Pucharu Polski ze Zniczem Pruszków swoją szansę dostaną dublerzy.

Lech wygrał pierwsze spotkanie w Pruszkowie aż 5-1, więc o awans do półfinału może być spokojny. W tej sytuacji trenerzy poznańskiej drużyny zapowiadają sporo zmian w składzie - prawdopodobnie na murawę wybiegnie zupełnie inna jedenastka niż w ostatnim meczu w Bydgoszczy.

Możliwe, że jedynym, który z niej pozostanie, okaże się... Arnaud Djoum, czyli pomocnik, który zawalił Lechowi pojedynek z Zawiszą. W sobotę nie dotrwał na boisku nawet do 30. minuty - szybko zobaczył czerwoną kartkę po dwóch żółtych. - Jeżeli ktoś był w słabszej dyspozycji albo też mu mecz nie wyszedł, jak Arnaud w Bydgoszczy, to nie znaczy, że nie otrzyma szansy do rehabilitacji - mówi drugi trener Lecha Dariusz Żuraw.

Asystent Macieja Skorży dyplomatycznie starał się wyjaśnić, że sztab szkoleniowy "Kolejorza" przykłada do rewanżu ze Zniczem duże znaczenie. - Nie ma odpuszczania czy czegoś takiego. Każdy, który wejdzie na boisko dostanie szansę by się pokazać i może nawet wygra okazję do występu w meczu z Legią - twierdzi.

Prawda jest jednak taka, że przy Bułgarskiej liczy się już tylko spotkanie z mistrzem Polski. W środę nie wystąpią więc: Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski, Zaur Sadajew i Paulus Arajuuri. Wszyscy trenują indywidualnie, ale na niedzielę mają być gotowi. Inni podstawowi gracze usiądą na ławce rezerwowych. Wciąż źle wygląda sytuacja z Darko Jevticiem - szwajcarski pomocnik został wysłany na konsultację do Serbii, a później być może uda się do kliniki dr. Hansa-Wilhelma Müllera-Wohlfahrta w Monachium.

Przeciwko Zniczowi wystąpią więc zapewne: bramkarz Jasmin Burić, obrońcy: Kebba Ceesay, Jan Bednarek, Tamas Kadar i Luis Henriquez, pomocnicy: Dariusz Formella, Krystian Sanocki, David Holman i Dawid Kownacki oraz w ataku Vojo Ubiparip.

Ten ostatni w Poznaniu pozostanie tylko do końca czerwca - Lech raczej nie przedłuży z nim umowy, choć Żuraw twierdzi, że decyzja jeszcze nie zapadła. Ostatnio Ubiparip nie łapał się nawet do meczowej osiemnastki. - To nie znaczy, że już nie będzie potrzebny. Każdy piłkarz na kontrakcie musi sobie zdawać sprawę z tego, że jest w pracy. Być może za kilka kolejek będzie musiał zagrać - twierdzi Żuraw.

W spotkaniu ze Zniczem Lech nie będzie eksperymentować z taktyką. Trenerzy Lecha patrzą za to na kolejnego rywala w półfinale rozgrywek - analityk Marcin Wróbel pojechał na mecz Cracovii z Błękitnymi Stargard, a trenerzy będą obserwowali spotkanie w telewizji.

Początek meczu Lecha ze Zniczem Pruszków - w środę o godz. 17.45.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem