Partner merytoryczny: Eleven Sports

W bijatyce wzięło udział 400 chuliganów? "Pałki, race, gaz. To był Armagedon"

Przed meczem Legii Warszawa z Dinamo Zagrzeb w eliminacjach Ligi Mistrzów doszło do bijatyki pomiędzy chuliganami z Chorwacji i polskimi kibicami. Dwa dni po zdarzeniu miejscowe media wciąż opisują nocne starcie. Według nich w awanturze wzięło udział około 400 osób. Zniszczonych zostało kilka restauracji i aut. Kilku kibiców wylądowało w szpitalu.

Dinamo Zagrzeb - Legia Warszawa 1-1 (0-0). Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W nocy z wtorku na środę w Zagrzebiu doszło do starcia chorwackich chuliganów z kibicami z Polski. Wydarzenia, które miały miejsce dzień przed spotkaniem 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów, przyćmiły piłkarską rywalizację Legii Warszawa z Dinamo. Jeszcze dwa dni po awanturze w tamtejszych mediach pojawiają się obszerne relacje z bijatyki. W czwartek dziennik "24sata" zdjęcia z bójki umieścił na pierwszej stronie, tytułując ją: "Chuligani z plaży zniszczyli Dubravę". Dziennikarze ujawnili też kilka nowych faktów dotyczące starcia.

Ryzykowna wycieczka do Dubravy

Do bitwy pseudokibiców Dinamo z grupy "Bad Blue Boys", która została założona w 1986 roku i jest dziś jedną z największych i najbardziej niebezpiecznych kibicowskich organizacji na Bałkanach, doszło w nocy z wtorku na środę. Awantura miała miejsce w Dubravie, dzielnicy Zagrzebia powiązanej z najbardziej zagorzałymi sympatykami mistrzów Chorwacji.

Wcześniej blisko stu kibiców Legii wybrało się do Dubravy, gdzie zajęli miejsca w pięciu-sześciu położonych obok siebie kawiarniach. "Pili tylko wodę i soki, a wszystko zamawiali w szklanych butelkach" - relacjonują reporterzy "24sata", według których kibole z Warszawy pozakładali na pięści białe taśmy, aby rozpoznawać się podczas zadymy. "Siedzieli przy stolikach spokojnie, byli mili. Nikt nie mógł przewidzieć, że wydarzy się coś takiego" - pisze dziennik, dodając także, że "większość Polaków zapłaciła rachunki od razu po zamówieniu".

Jedna osoba w szpitalu, zniszczone knajpy

Awanturę rozpoczęli około godziny 21.30 chuligani z "Bad Blue Boys", którzy zaatakowali legionistów siedzących w kafejkach przy ulicy Dankovečkiej. To właśnie zamaskowaną i uzbrojoną grupę "BBB" można było zobaczyć na kilku nagraniach opublikowanych w Internecie. Gdy miejscowi ruszyli na Polaków, w powietrzu zaczęły fruwać butelki, krzesła czy stoły. "Niektóre stoły czy parasole właściciele znaleźli 500 metrów od swoich knajp" - pisze gazeta. W relacji "24sata" możemy zobaczyć także ślady po bitwie. Na pobojowisku znaleziono zakrwawione kije, pozostałości po racach, połamane krzesła i puste butelki po gazie łzawiący. W ruch podczas bójki - po stronie chorwackiej - miały pójść również kastety.

Jeszcze kilka godzin po zdarzeniu policja nie udzielała informacji czy trwające zaledwie kilka minut zwarcie kiboli zakończyło się ofiarami, czy nie. W środę okazało się jednak, że poważnie pokiereszowany został jeden z kibiców Legii, który trafił do szpitala (z urazem nogi). W szpitalu miało znaleźć się także - według dziennikarzy - kilku Chorwatów. Kilkunastu innych Polaków tego samego dnia zostało deportowanych poza granice Chorwacji. Uszkodzone zostały restauracje w okolicy ulicy Dankovečkiej, a także trzy auta.

Szybka interwencja policji

Straty mogłyby być znacznie większe, gdyby nie interwencja miejscowej policji. Chorwaccy funkcjonariusze (chociaż według informacji Interii na miejscu obecni byli także policjanci z Polski), byli w Dubravie jeszcze przed zamieszkami, spodziewając się możliwego konfliktu. Po krótkim, chociaż intensywnym ataku, chuligani z "BBB" wycofali się. I całe szczęście, bo w kafejkach siedziały także rodziny z małymi dziećmi. "To był Armagedon. Matki z dziećmi musiały uciekać od stolików, które latały w powietrzu między kibicami" - napisał dziennik.

"Do godzin porannych wszystko było jednak posprzątane. Następnego dnia restauracje normalnie pracowały. Nie dało się poznać, że wcześniej była tu awantura" - dodał "24sata".

Kto kogo zaatakował?

Chorwackie media od samego początku przyjęły narrację, że konflikt to efekt prowokacji sympatyków Legii, którzy celowo udali się do Dubravy, aby skonfrontować się z miejscowymi chuliganami. Jeden z członków "BBB" miał powiedzieć dziennikarzom "24sata": "Legionistów znamy od wielu lat. Są bardzo groźni. Wiemy, że ich celem jest bicie się i robieniem chaosu. My mamy swój kodeks i walczymy tylko na pięści, a legioniści, jeśli mają coś pod ręką, to rzucają wszystkim. Używają pałek, rzucają kuflami i stolikami, a w kryzysowych chwilach używają noży czy pistoletów. To nie jest walka, jaką my popieramy".

Te słowa są o tyle zaskakujące, że na opublikowanych w sieci nagraniach wyraźnie widać, że to Chorwaci wyposażeni byli w pałki, kije bejsbolowe i inne tzw. "narzędzia". Dodatkowo miejscowi chuligani mieli znaczną przewagę liczebną. Według policjantów, którzy brali udział w nocnej akcji, około stu Polaków zaatakowała grupa psuedokibiców licząca 300 osób.

W środę, podczas zremisowanego 1-1 meczu z Dinamo, kibice Legii byli nieobecni na stadionie Maksimir, chociaż gospodarze wstępnie mieli przeznaczyć dla nich ok. 100 biletów.

Z Zagrzebia Sebastian Staszewski, Interia

Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - Sprawdź!

Kibice na meczu Dinamo - Legia/MARCIN SZYMCZYK/FOTOPYK / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem