Trener Maciej Skorża chwali Mikaela Ishaka: prawdziwy kapitan
Może to brzmi dziwnie w moich ustach, ale bardzo się cieszę, że scenariusz tego meczu tak właśnie wyglądał. I musieliśmy się zmierzyć z taką skalą trudności, gdy gra nam się nie kleiła, nie mieliśmy za wiele sytuacji pod bramką Wisły. Ta sama grupa ludzi musiała być na boisku w drugiej połowie i wyjść z opresji. Cieszę się, że sobie z tym poradzili – skomentował mecz z Wisłą Płock (4-1) trener Lecha Poznań Maciej Skorża.
Lech wygrał z Wisłą 4-1, ale po pierwszej połowie był remis 1-1. Między 15. a 35. minutą poznaniacy mocno się męczyli, zgubili rytm gry i nie potrafili zdominować rywala. Inaczej było już po przerwie, gdy Lech zdobył trzy bramki, oddał aż 15 strzałów i spokojnie mógł wygrać wyżej. - W przerwie pokazaliśmy ze sztabem jak lepiej wykorzystywać wolne przestrzenie, na tym się skupiliśmy. Uspokajałem zawodników, by emocje nie brały u nich góry. Mieli być cierpliwi i nie tracić pewności siebie. To było nam potrzebne i cieszę się, że tak właśnie zafunkcjonowało - powiedział Skorża.
Lech Poznań - Wisła Płock 4-1. Skorża: Chciałem dać impuls drużynie
Trener Lecha docenił postawę rywala z Płocka, który w pierwszej połowie mocno utrudnił grę Lechowi. Wisła przegrała już jednak siódmy w tym sezonie mecz wyjazdowy. - Może i nie punktują na wyjazdach, ale wbrew pozorom ich gra nie jest najgorsza. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny rywal. Tak to wyglądało w Zabrzu, gdy dwa razy prowadzili, we Wrocławiu czy w Łęcznej, gdzie przecież mieli dwie bramki przewagi. Nie mają szczęścia, ale samo prowadzenie gry jest niezłe i dziś to we fragmentach pokazali - mówił trener Lecha.
Niezła postawa Wisły, jej szybki gol na 1-1 - to wszystko sprawiło, że Lech trochę się pogubił. - Naszym sposobem gry miało być dobre wykorzystanie przestrzeni za obroną Wisły, anie potrafiliśmy tego robić. Do tego bramka po stałym fragmencie wprowadziła u nas nerwowość. Wszystko jednak uporządkowaliśmy po przerwie i gra wyglądała już tak jak powinna - ocenił Skorża. Trener Lecha podkreślił ważne trafienie na 2-1 Radosława Murawskiego, który zdobył swoją pierwszą bramkę w tym klubie, ale przede wszystkim rolę w tej akcji Mikaela Ishaka, który powalczył o piłkę i zagrał ją przed bramkę. - To prawdziwy kapitan, który nie odpuszcza żadnej piłki. Wypracował nam kolejnego gola w praktycznie niemożliwej sytuacji. A później było już łatwiej - mówił Skorża, który przed startem sezonu dał opaskę szwedzkiemu napastnikowi.
W porównaniu do poprzedniego meczu z Legią trener Lecha dokonał czterech zmian: szansę gry od początku dostali: Radosław Murawski, Barry Douglas, Joel Pereira i Dani Ramirez. - Chciałem dać impuls drużynie, bo to był już czas, by mogli pograć. Cieszę się, że wypadli dobrze.
AG