Trener lidera Ekstraklasy pierwszy raz był w takiej sytuacji. Dał radę?
- Przed rundą zakładałem, że będziemy musieli znacznie częściej rotować składem. Wiele razy powtarzałem, że Mikael Ishak to taki zawodnik, który przez 30 proc. czasu będzie leczył kontuzję. A tymczasem grał niemal od deski do deski – mówi trener Lecha Poznań Maciej Skorża i podkreśla rolę swoich trenerów od przygotowani motorycznego: Karola Kikuta i Antonina Čepka.
Piłkarze i trenerzy Lecha Poznań są na urlopach, ale rozmowę z trenerem lidera PKO Ekstraklasy Maciejem Skorżą zamieściła klubowa strona "Kolejorza". Jedno z poruszonych zagadnień dotyczyło szerokiej kadry Lecha, zawodników pozyskanych latem, a co za tym idzie - sporej konkurencji niemal na wszystkich pozycjach. Trener Maciej Skorża mówił zresztą, że nie we wszystkich przypadkach piłkarze "się obronili" swoją grą, ale w szczegóły nie chciał wchodzić. - W większości przypadków były to nasze optymalne nazwiska do wzięcia, wzięliśmy tych najlepszych spośród możliwych - mówił szkoleniowiec. Mowa tu chyba głównie o bocznych obrońcach: Joelu Pereirze i Pedro Rebocho oraz nie do końca przekonującym Adrielu Ba Loua, bo trochę mniejsze znaczenie mieli np. Artur Sobiech, Radosław Murawski czy Barry Douglas. Hitem okazał się powrót Joao Amarala.
Mikael Ishak grał od deski do deski, a miał leczyć kontuzje
- Rywalizacja jest dość istotnym elementem naszej pracy, ale każdy kij ma dwa końce. To też generuje pewne wyzwania dla całego sztabu i musimy temu stawić czoła - mówił Skorża i podkreślał, że liczył się z większą rotacją. Podał też przykład Mikaela Ishaka, który przecież w pierwszym półroczu trzykrotnie leczył urazy.
- Wiele razy powtarzałem, że Mikael Ishak to taki zawodnik, który przez 30 proc. czasu będzie leczył kontuzję. A tymczasem grał niemal od deski do deski. Chylę czoła przed ludźmi, którzy odpowiadali za prewencję, czyli Karolem Kikutem i Tonim Čepkiem, bo wykonali świetną pracę. Urazów mieliśmy niewiele, a to też element, który pozytywnie mnie zaskoczył, przez co mniej było zmian. Myślałem, że ta szeroka kadra będzie mocniej wykorzystywana - opowiadał Skorża. Poważniejsze urazy w tej rundzie przytrafiły się tylko bramkarzowi Mickeyowi van der Hartowi i obrońcy Pedro Rebocho, choć drobniejsze urazy mieli też Pedro Tiba, Filip Marchwiński i Adriel Ba Loua.
Trener Lecha Poznań musiał gryźć się w język
Trener Lecha przyznał, że po raz pierwszy w swojej trenerskiej karierze pracował z tak liczną grupą ludzi prezentujących podobnie wysoki poziom. - To duże wyzwanie, nigdy nie pracowałem z tak wyrównaną kadrą. Patrząc na całą rundę, nie wyglądało to najgorzej, ale wiem, że w niektórych momentach można było poprowadzić zespół lepiej - tłumaczy Maciej Skorża. I dodaje: - Wielokrotnie musiałem gryźć się w język, ale do tak szerokiej grupy ludzi trzeba cierpliwości. Bo wielu tych piłkarzy, którzy w każdej innej drużyny graliby pierwsze skrzypce, u nas grzeje ławę. Ich ego jest podrażnione, a takich zawodników trzeba trzymać w gotowości - mówił Skorża. Z pomocą przyszły mu m.in. trzy spotkania Pucharu Polski, bo tam mógł wystawiać niemal "rezerwowe" jedenastki.
Maciej Skorża: Kluczowe cztery tygodnie
Trener Lecha podkreślał, że nie ma żadnych uwag co do przygotowania fizycznego swojej drużyny. Z 13 goli Lech tylko jednego stracił w ostatnich 10 minutach, sam w doliczonym czasie zdobył punkty w meczach z Pogonią Szczecin czy Górnikiem Zabrze. - Dla niektórych może to być mylące, że biegamy mniej niż przeciwnicy, ale już praca w poszczególnych zakresach, czyli np. w wysokiej intensywności, jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie. To zasługa Karola i Toniego. Teraz jednak kluczowe będzie prowadzenie drużyny w okresie przygotowawczym, bo on jest kluczowy. To tylko cztery tygodnie, nie ma miejsca na żadne błędy czy pomyłki, bo już w lutym czekają nas spotkania z największymi rywalami - podkreśla Skorża. "Kolejorz" bowiem w połowie lutego zagra dwa wyjazdowe mecze: z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin. To one mogą mieć kluczowe znaczenie w walce o mistrzowski tytuł.
Andrzej Grupa