Partner merytoryczny: Eleven Sports

Tomasz Frankowski: Niech Jagiellonia, bądź Wisła namieszają, zostaną mistrzem Polski

- Z punktu widzenia kibica mistrzostwo Polski zdobywane na zmianę przez Legią i Lecha staje się nudne. Dlatego jestem za tym, aby namieszała Jagiellonia, bądź Wisła. Niech któraś z nich zgarnie tytuł - mówił Interii legendarny napastnik Wisły, Jagiellonii, a przede wszystkim reprezentacji Polski - Tomasz Frankowski, który uważa także, że Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński powinni zagrać na ME U-21.

Tomasz Frankowski trzyma kciuki za Jagiellonię Białystok.
Tomasz Frankowski trzyma kciuki za Jagiellonię Białystok./Marcin Onufryjuk/

Michał Białoński, Interia: 30. kolejka nie była od dawna tak emocjonująca, do tego stopnia, że jeszcze po zakończeniu meczów nie wszyscy wiedzieli, kto o co gra. Zagłębie Lubin i Wisła Płock przez moment cieszyły się z awansu, Korona Kielce chciała zlinczować sędziego, bo wydawało jej się, iż wypadła z "ósemki". Ostatecznie to kielczanie awansowali.

Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski, czterokrotny król strzelców Ekstraklasy: - Dla postronnego kibica, jakim od kilku lat jestem, jest to wspaniałe. Liga trzyma w napięciu do ostatniej minuty 30. kolejki, bo nie wiadomo, kto zagra w górnej ósemce, a kto będzie bronił się przed spadkiem. Później punkty są dzielone, różnice się zmniejszają, więc mamy kolejne atrakcje aż do końca, do 37. kolejki. Natomiast piłkarze, trenerzy i działacze już tak różowo nie mają, bo nie są pewni swojego losu. Przez dzielenie punktów Legia straciła dwa lata temu mistrzostwo Polski, a Podbeskidzie spadło do I ligi, choć było o krok od awansu do grupy mistrzowskiej. Nie były to nazbyt sprawiedliwe rozwiązania. Gdybym był działaczem, to wolałbym jasno sprecyzowane standardy, jakie mieliśmy przez lata, gdy liga grała 30 kolejek w układzie 16 zespołów, czy 34 kolejki w układzie 18 drużyn. Ale z tego, co wiem, to reforma zostanie jeszcze na dwa kolejne sezony.

Lansowany jest jednak pomysł, by odejść od dzielenia punktów.

- Na pewno byłoby to rozsądniejsze.

Czy Jagiellonia ma realne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski?

- Bardzo jej kibicuję. Chciałbym, aby jej się udało. Zespół prezentuje się solidnie. Punktuje zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Z tego, co kojarzę, to w tabeli wyjazdów jest na drugim miejscu. I kto wie, czy te mecze wyjazdowe nie zdecydują. "Jaga" najtrudniejszy wyjazd ma do Lechii, z którą poprzednio w Gdańsku przegrała. Pojawi się okazja do rewanżu. Poza tym gra w Niecieczy i w Kielcach. Trener Probierz na tyle dobrze poukładał zespół, że przed finałem ligi jest liderem.

- Wiadomo, że jeśli chodzi o zwiększenie szans na skuteczną walkę w pucharach europejskich, to lepiej byłoby, aby tytuł trafił w ręce Legii, czy Lecha. Zwłaszcza Legia ma rozbuchany budżet, stać ją na transfery. Z drugiej strony jednak dla kibica ciekawiej byłoby, aby mistrzostwo zdobył ktoś inny. Na razie mamy serię: Legia, Lech, Legia, Legia. Tak samo w Hiszpanii kibicuję, by mistrzostwo zgarnął ktoś inny niż Real czy Barcelona. To staje się nudne. Dlatego ja trzymam kciuku za Jagiellonię, a jeśli jej nie pójdzie, to dobrze by było, żeby Wisła Kraków zgarnęła tytuł. Wiem, że stratę do lidera ma dosyć dużą, ale niech meczem z Legią w Warszawie zacznie robić zamieszanie w czołówce! Wiadomo, że będzie ciężko, bo Legia i Lech to dwa zespoły z największym potencjałem.

Michał Probierz to inteligentny i skuteczny szkoleniowiec, ale czy potrzebne były jego słowa, wypowiedziane po 30. kolejce: "Gratuluję mojej drużynie zdobycia mistrzostwa Polski" "Teraz rozpoczyna się walka o Puchar Maja". Od czterech lat reguły walki o tytuł są znane. Teraz takie słowa brzmią trochę jak wywieszanie białej flagi.

- O ile znam Probierza, to wiem, że to jest zagrywka i jedno mówi na forum publicznym, a drugie w szatni do piłkarzy. Nie widzę innej możliwości, by Jagiellonia, która jest w dobrej formie, miała teraz walkę o mistrzostwo w jakiś sposób odpuścić. Tego typu zagrywka ma pewnie jakiś cel i Michał Probierz najlepiej wie jaki. Naczytał się książek, interesuje się biografiami wielkich trenerów na czele z Guardiolą, Fergusonem, czy Mourinho. Stara się u nich podpatrzeć to, co warto. Dlatego nie sugerowałbym się tymi słowami. Bardziej bym patrzył na to, jak Jagiellonia będzie grała na boisku. Skoro rok temu w Anglii Leicester zdobyło mistrzostwo, to dlaczego u nas miałoby się to nie zdarzyć Jagiellonii?

Po sprowadzeniu leciwego, ale jakże skutecznego Cilliana Sheridana "Jaga" przestała być zależna od Konstantina Wasiljewa, który ma swoje problemy.
- Leciwym bym Sheridana nie nazwał, bo on ma dopiero 27 czy 28 lat, więc to nie to samo co moje 34 lat, gdy wracałem do Polski. Już przed sezonem było wiadomo, że Jagiellonii potrzebny jest drugi napastnik, który będzie mógł wesprzeć Fiodora Czernycha. Letnie transfery nie dopięły się, więc czekali na okres zimowy i dopiero wtedy, z tego co pamiętam, to "za pięć dwunasta", udało się zakontraktować Shderidana. I chłopak świetnie sobie radzi. Wszedł do składu dopiero pod koniec rundy zasadniczej i nie można na niego złego słowa powiedzieć. Dwa karne wykorzystał w trudnych momentach. Dwie bramki dołożył, więc jeśli czymś poprawi w rundzie finałowej, to będzie można uznać kolejny transfer Jagiellonii za udany.

Cillian Sheridan, napastnik Jagielloni Białystok, krytykuje podział punktów w Ekstraklasie/Michał Zichlarz/INTERIA.TV

Ostatnio Zbigniew Boniek przeprowadził debatę o stanie polskiej piłki. Buntuje się przeciw słabej pozycji w rankingu UEFA naszej ligi, która jest na 20. miejscu w Europie, dziewięć miejsc za czeską, z której bierzemy najlepszych zawodników. Co musi się stać, żeby nasze zespoły nie dostawały takiego łupnia w pucharach?

- To jest efekt domina. Tak jak cała otoczka przy Euro 2012, na które powstały nowe stadiony i koniunktura na piłkę została rozdmuchana, a na tej fali do przodu poszli Lewandowski, z Krychowiakiem i Glikiem, natomiast reprezentacja złapała właściwy nurt  teraz jest blisko wyjazdu na mistrzostwa świata, pnie się w rankingu FIFA, tak samo mam nadzieję teraz nasze kluby złapią dobrą passę w europejskich pucharach. Niesione wsparciem mentalnym polskich piłkarzy i reprezentacji, czy świetnym występem w Europie Legii Warszawa. Dobrze by było, aby po sezonie co najmniej dwa zespoły z trójki: Jagiellonia, Lech, Legia awansowały do fazy grupowej Ligi Europy. Byłaby to dobra wskazówka, że pniemy się w rankingu klubowym UEFA.

Bardziej szwankuje mentalne, czy fizyczne przygotowanie? Rok temu, gdy reprezentacja grała na Euro 2016 z Ukrainą, Cracovia odpadała z Tetovem.

- To boli, bo takie zespoły, powiedzmy egzotyczne, powinniśmy eliminować. Ja rozumiem, że można odpaść z szóstą drużyną ligi francuskiej, ale jednak z drugą drużyną ligi macedońskiej powinniśmy sobie dawać rady. Tym bardziej, że każdy jej piłkarz na piechotę przyszedłby do Polski, aby u nas grać za takie pieniądze, jakie w naszej piłce klubowej obowiązuje. Pamiętam, że do walki o Ligę Mistrzów z Wisłą za mojej kadencji, Real, czy Barcelona przystępowały niemal z marszu, a jednak - choć z pewnymi oporami - potrafiły nas pokonać. Dlatego nasze zespoły, choć na początku lipca nie są w najwyższej dyspozycji, powinny sobie dawać radę z rywalami.

Po głośnej wypowiedzi Roberta Lewandowskiego, który dziwi się temu, że PZPN próbuje nakłonić do udziału w Euro 2017 U-21 Arkadiusza Milika, Karola Linettego i Piotra Zielińskiego, powstała kolejna debata - czy piłkarze, mający ugruntowaną pozycję w seniorskiej reprezentacji, powinni grać na imprezie roku w młodzieżowej kadrze. Jakie jest pańskie zdanie?

- Uważam, że powinni grać. Nawet jeśli kosztem tego będą mieli skrócone wakacje. Przecież staną przed realną szansą zdobycia historycznego medalu młodzieżowych mistrzostw Europy. Z tego co wiem, nasza reprezentacja młodzieżowa ma całkiem wysokie notowania. W imprezie rangi mistrzostw Europy powinien jej pomóc każdy, kto jest do tego uprawniony. Bez względu na to, gdzie ona się odbywa, a jeśli w Polsce, jak tym razem, to tym bardziej. Przecież stadiony będą wypełnione i każdy z kibiców, który kupił bilety, będzie chciał zobaczyć również Milika i Zielińskiego. Jeśli Neymar marzył, żeby zagrać na igrzyskach olimpijskich, czy inni, którzy nie musieli uczestniczyć w tego typu zawodach, a jednak chcieli grać, to dlaczego nasi mieliby tego nie zrobić. Neymar nie martwił się, że na igrzyskach dozna kontuzji, albo że później, w listopadzie będzie zmęczony. Ja, gdybym miał taką możliwość, to z chęcią bym skorzystał z szansy zaprezentowania się na takim turnieju. Ale nie wiem, jak chłopaki - Milik z Zielińskim rozumują. Dziwnym trafem na ten temat wypowiadają się wszyscy, tylko nie sami zainteresowani. Trzeba by ich spytać. Podkreślę jeszcze raz - ja, będąc na ich miejscu, zagrałbym.   


Następców w ataku reprezentacji Polski ma pan godnych. Robert Lewandowski - klasa światowa, jest Arek Milik i naciskający go Łukasz Teodorczyk.
- Ja się zastanawiam, czy na pewno jest tak różowo? A może jest tak, że jest Lewandowski, które jest bezsprzecznie najlepszy i dalej nikt na tym poziomie. Oczywiście, jest Milik z Teodorczykiem, ale jednak tym wiodącym ogniwem jest Lewandowski. Od kilku, trzech-czterech lat staje na głowie i fantastycznie ciągnie w górę polską reprezentację. Natomiast dobrze by było, aby poza Milikiem i Teodorczykiem tworzyły się jakieś nazwiska, które za dwa-trzy lata na poziomie Europy będą mogły rywalizować.

Miejmy nadzieję, że przyszłe gwiazdy Euro 2017 U21 Mariusz Stępiński i Dawid Kownacki.

- Również liczę na to, że niebawem seniorska reprezentacja będzie miała z nich spory pożytek. Nawet Robert Lewandowski nie będzie grał wiecznie. Milik, Stępiński i Kownacki za trzy lata będą chcieli przejąć po Robercie pałeczkę. Ofensywnie nasza kadra wygląda bardzo dobrze, oby nie zapeszyć - niech ciągną naszą kadrę do góry, co najmniej do końca eliminacji.

Rozmawiał: Michał Białoński 
 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem