Śląsk Wrocław. Viteżslav Laviczka o Sparcie: mogło nie być największych sukcesów
Trener piłkarzy Śląska Wrocław Viteżslav Laviczka wspominając pracę w Sparcie Praga przyznał, że niewiele zabrakło, aby nie sięgnął po największe sukcesy ostatnich lat tego klubu - mistrzostwo i Puchar Czech w 2014 r. - Byłem bliski zwolnienia na początku sezonu – stwierdził.
Laviczka jest szkoleniowcem Śląska od początku 2019 roku. Wcześniej ze Slovanem Liberec i stołeczną Spartą zdobywał mistrzostwo kraju, a także prowadził młodzieżową reprezentację Czech. Wywalczył również tytuł mistrza Australii z Sydney FC.
Cytowany przez Czeską Agencję Prasową, wspominał m.in. sezon 2013/14, który zakończył się triumfem Sparty w krajowych rozgrywkach: lidze i pucharze. Tymczasem początek był fatalny i nie brakowało opinii, że Laviczka straci pracę.
"Odpadliśmy bardzo szybko, w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy, a że presja ze strony kierownictwa klubu i kibiców była ogromna, spodziewałem się zwolnienia. Byłem świadomy, że po takich porażkach trenerzy tracą zatrudnienie. Prawdopodobnie moje odejście było bardzo bliskie, ale ostatecznie zostałem, pozwolono mi dalej pracować" - powiedział szkoleniowiec.
Sparta została wyeliminowana przez szwedzki klub Haecken - u siebie Czesi prowadzili 2-0, by zremisować 2-2, zaś na wyjeździe ulegli 0-1. To było w lipcu 2013 roku.
Laviczka przyznał, że wtedy i on, i jego podopieczni byli przekonani, że jeśli chcą "uratować sezon", muszą dokonać czegoś niecodziennego na czeskiej arenie. "Oznaczało to zdobycie tytułu, a idealnie byłoby, aby dołączyć jeszcze drugie trofeum - puchar. Krok po kroku dążyliśmy do realizacji obu celów. Zawodnicy w ciężkich momentach pokazali na co ich stać".
Według niego, zespół był świetnie zbudowany, bowiem nie brakowało doświadczonych piłkarzy, do których dołączyła zdolna młodzież z rocznika 1992. Sparta przegrała w lidze tylko jeden mecz, a u siebie odniosła komplet zwycięstw.
"Mieliśmy ogromną siłę w ofensywie (strzelili 78 bramek). Bardzo nowocześnie grali boczni obrońcy, pamiętam taką akcję, w której jeden z tych defensorów dośrodkowywał w pole karne, a gola zdobył drugi ze skrajnych obrońców" - przypomniał czeski szkoleniowiec.
Laviczka wrócił także do wydarzeń sprzed ostatniej kolejki. Jego drużyna miała już zapewniony tytuł i szykowała się do fety.
"Tradycyjna odprawa przedmeczowa wyglądała wtedy inaczej niż zazwyczaj. Kapitan i rada zespołu poprosili mnie, aby poprowadzili ją... sami piłkarze. Wspólnie z asystentami przystaliśmy na tę propozycję. Na tablicy napisałem skład, a resztę zostawiliśmy zawodnikom. W mojej ponad 20-letniej pracy trenerskiej zrobiłem coś takiego po raz pierwszy i nie żałuję. Wiem, że piłkarze parodiowali nas, trenerów, wszyscy się śmialiśmy, a na koniec wygrali mecz 4-1" - opowiedział.
Laviczka dodał, że pozostaje w kontakcie w dawnymi podopiecznymi, wysyła im życzenia urodzinowe albo gratulacje, jeśli któryś zagra np. w reprezentacji. "Zawsze też chętnie się spotykamy" - zaznaczył.
Od wspomnianego 2014 roku Sparta Praga czeka na mistrzostwo Czech. "Stara prawda mówi, że trudno jest dostać się na szczyt, ale o wiele trudniej jest tam zostać. Bardzo chciałbym, aby Sparta powtórzyła te sukcesy, albo osiągnęła jeszcze więcej" - dodał trener wrocławian.
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 14.12.2024 | Śląsk Wrocław | 1 - 2 | Radomiak Radom | |
PKO Ekstraklasa 03.02.202519:00 | Śląsk Wrocław | - | Piast Gliwice |