Partner merytoryczny: Eleven Sports

Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Szalony mecz 26. kolejki!

Co za spotkanie we Wrocławiu. Śląsk pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-3 w ramach 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze zwycięskiego gola strzelili w szóstej minucie doliczonego czasu!

"Ekstraklasa". Paulina Czarnota-Bojarska o zmianach trenerów w polskiej lidze. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Obaj trenerzy postawili we wtorek na grę z trójką środkowych obrońców. Ustawienie zespołów różniło się w formacji ataku. Śląsk zagrał jednym napastnikiem, Podbeskidzie dwoma.

Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w ósmej minucie. Erik Exposito zagrał prostopadle do Roberta Picha, który wrócił do podstawowego składu, ten strzelił nad Michalem Peškovičem, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski odgwizdał spalonego.

W 18. minucie znowu przez chwilę była radość w obozie Śląska. Dmytro Baszłaj doskoczył do Mateusza Praszelika, ten się przewrócił, a sędzia Kwiatkowski bez wahania wskazał rzut karny. Po chwili dostał jednak informację z VAR-u, za który we wtorek odpowiadał Jarosław Przybył, i podbiegł do monitora, sprawdzić słuszność podjętej przez siebie decyzji. I zmienił zdanie, odwołując "jedenastkę.

Podbeskidzie świetną okazję miało w 33. minucie. Goście świetnie wyszli do ataku, Kamil Biliński podciągnął z piłką, podał do Marka Roginicia, który uderzył nad Michałem Szromnikiem, trafiając jednak w poprzeczkę.

Mączyński po raz pierwszy

Śląsk objął prowadzenie w 35. minucie. Krzysztof Mączyński przymierzył z rzutu wolnego ponad murem, a piłka wpadła do siatki poza zasięgiem Peškoviča. To było pierwsze trafienie 33-letniego pomocnika w tym sezonie.

Goście wyrównali w 41. minucie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym Petar Mamić dośrodkował z lewej strony, natomiast Rafał Janicki uprzedził Szromnika i uderzeniem głową skierował piłkę do siatki.

Drugą połowę lepiej zaczęli "Górale", jednak nie przełożyło się to na okazje bramkowe.

Potem groźniej zrobiło się w polu karnym przyjezdnych. W 56. minucie po dośrodkowaniu Mączyńskiego z rzutu rożnego, "główkował" wprowadzony przed chwilą Rafał Makowski, a piłka trafiła w rękę skaczącego przed nim Filipa Modelskiego. Piłkarze Śląska natychmiast domagali się rzutu karnego. Sędzia Kwiatkowski tym razem nie pokazał na "wapno", ale po chwili poszedł oglądać tę sytuację na monitorze. Zdania jednak nie zmienił.

Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie w 61. minucie. Świetne rozegranie rzutu wolnego. Mączyński zagrał wzdłuż pola karnego do Patryka Janasika, który oddał strzał, piłka odbiła się od Jakuba Bierońskiego, potem Bilińskiego, zupełnie myląc  Peškoviča, i wpadła do siatki.

Napastnik beniaminka zrehabilitował się w 70. minucie. Z prawej strony dośrodkował Karol Danielak, a Biliński złożył się do woleja, trafiając do siatki. To był jego 11. gol w sezonie.

Strzelił gola i zszedł z kontuzją

W 78. minucie Podbeskidzie wygrywało 3-2. Prostopadłe podanie, Peter Wilson wyprzedził obrońców i dograł przed bramkę, gdzie skuteczny okazał się Roginić. Chorwacki napastnik strzelił pierwszego gola w Ekstraklasie. Niestety, interweniujący Szromnik zahaczył Roginicia, który wpadł na słupek i został na tyle poturbowany, że opuścił murawę.

Wrocławianie wyrównali w 84. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował niezawodny we wtorek Mączyński, a Konrad Poprawa uderzeniem głową zdobył bramkę.

Gospodarze decydujący cios zadali w szóstej minucie doliczonego czasu. Pich przejął piłkę na środku boiska, ruszył z nią do przodu i uderzył sprzed pola karnego. Odchodząca piłka znalazła drogę do siatki, mimo interwencji Peškoviča. Wielki wybuch radości w ekipie Śląska i uśmiech na twarzy Jacka Magiery.

Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy

Piłkarze Śląska Wrocław/Maciej Kulczyński/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem