Śląsk Wrocław - Korona Kielce 2-1 w 25. kolejce Ekstraklasy
W meczu 25. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław pokonał Koronę Kielce 2-1. Dzięki tej wygranej podopieczni Viteżslava Laviczki awansowali na ligowe podium.
Gdyby nie gol, o pierwszej połowie nie dałoby się napisać kompletnie nic. Sytuacji było bardzo mało, a obie drużyny skupiły się głównie na powstrzymywaniu rywali.
Ciekawiej zrobiło się tuż przed przerwą. W 42. minucie głową minimalnie przestrzelił Grzegorz Szymusik. W kolejnej akcji, pod drugą bramką, skuteczniejszy był Przemysław Płacheta. Do akcji włączył się Lubambo Musonda i z prawej strony zagrał w pole karne. Był tam 21-latek, który popisał się technicznym uderzeniem. Piłka, po odbiciu od słupka, wpadła do siatki.
Już na początku drugiej połowy Korona miała dobrą sytuację na wyrównanie. Dośrodkował Urosz Djuranović, a akcję zamykał Erik Paczinda. Jego uderzenie z woleja odbił Matusz Putnocky, ale piłka wpadłaby do bramki, gdyby nie wybił jej Israel Puerto.
Chwilę później pod bramką Śląska było jeszcze groźniej. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Petteriego Forsella głową przedłużał Urosz Djuranović. Wyszedł mu jednak strzał, po którym piłka odbiła się od słupka.
W 65. minucie Korona udokumentowała swoją przewagę. Gościom pomógł Putnocky, który popełnił duży błąd. Wyszedł przed pole karne, aby przerwać długie podanie do Szymusika. Udało mu się to, ale głową zagrał prosto do Paczindy, który go przelobował i trafił do siatki.
Chwilę później najlepszą sytuację w drugiej połowie miał Śląsk. Filip Marković wykorzystał błąd obrońców i znalazł się w sytuacji sam na sam. On również jednak się nie popisał i zatrzymał go bramkarz.
Śląsk jednak zdołał wygrać. W końcówce bramkę zdobył Erik Exposito. Z lewej strony precyzyjnie na głowę Hiszpana dośrodkował Dino Sztiglec.
W końcówce Śląsk mógł podwyższyć prowadzenie, ale strzał Płachety obronił Kozioł. Śląsk utrzymał jednak korzystny wynik i awansował na trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Ma tyle samo punktów, co druga Cracovia.
MP