Partner merytoryczny: Eleven Sports

Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 3-2 w 37. kolejce Ekstraklasy

Śląsk Wrocław pokonał Górnika Łęczna 3-2 w meczu ostatniej, 37. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Mimo porażki, łęcznianie utrzymali się w elicie. Po meczu szczęśliwy kapitan gości Veljko Nikitović nie potrafił ukryć emocji i... pocałował reporterkę stacji nc+.

Zawodnik Śląska Wrocław Ryota Morioka (C), podczas meczu grupy spadkowej w ostatniej kolejce Ekstraklasy piłkarzy przeciwko Górnikowi Łęczna
Zawodnik Śląska Wrocław Ryota Morioka (C), podczas meczu grupy spadkowej w ostatniej kolejce Ekstraklasy piłkarzy przeciwko Górnikowi Łęczna/Maciej Kulczyński (PAP)/PAP

Przed ostatnią kolejką sezonu Śląsk miał szansę na zajęcie 9. miejsca, a Górnik musiał walczyć o utrzymanie. Potrzebował przynajmniej punktu, aby nie oglądać się na wynik równolegle trwającego meczu Termaliki z Górnikiem Zabrze.

Kibice Śląska już w 5. minucie doczekali się gola. Zdobył go Ryota Morioka. Zespół z Łęcznej stopniowo zaczynał się rozkręcać, czego sygnałem był groźny strzał Przemysława Pitrego w 14. minucie obroniony przez Mariusza Pawełka.

Sześć minut później Górnik wyrównał po fantastycznym strzale Pitrego. Ekipa z Łęcznej skontrowała, Piotr Celeban zostawił sporo miejsca Pitremu, nie przypuszczając, że ten zdecyduje się na strzał 20 metrów. Napastnik Górnika zaskoczył nie tylko Celebana, ale także Mariusza Pawełka. Piłka przelobowała bramkarza i wpadła do siatki!

Tuż po przerwie znakomicie dośrodkował Paweł Zieliński i Bence Mervo powinien zdobyć gola, ale główkując z kilku metrów nie trafił w bramkę. Po chwili Grzegorz Piesio trafił w słupek bramki Śląska.

Zespół z Wrocławia odzyskał prowadzenie w 58. minucie po ładnej akcji wykończonej strzałem Tomasza Hołoty w sytuacji sam na sam.

Śląsk mocno przycisnął i w ciągu kilkunastu sekund miał kilka znakomitych okazji. Po strzale Hołoty gości uratowała poprzeczka. Już po chwili było jednak 3-1. Zieliński popisał się kolejnym świetnym podaniem, a Morioka złapał na wykroku Jana Bednarka i strzałem z 16 metrów pokonał bramkarza.

W doliczonym czasie gry Górnik strzelił kontaktowego gola, ale ważniejszą informacją był dla nich remis Górnika Zabrze w Niecieczy 1-1, dzięki czemu utrzymali się w Ekstraklasie.

Po meczu Veljko Nikitović, szczęśliwy kapitan Górnika, nie potrafił ukryć emocji i... pocałował reporterkę stacji nc+ Sonię Śledź. Wszystko nagrały telewizyjne kamery.

Powiedzieli:

Mariusz Rumak (trener Śląska): "Górnik się cieszy, ale my też się cieszymy, bo wygraliśmy mecz. Bardzo dobrze zaczęliśmy, przede wszystkim pod względem taktycznym. Natomiast około 15. minuty moi piłkarze stanęli, co się skończyło stratą gola. Porozmawialiśmy sobie w szatni, poprawiliśmy pewne elementy i po przerwie mieliśmy wiele sytuacji, zdobyliśmy trzy gole i trzeba się cieszyć. Dziękuję wszystkim, bo było dzisiaj dużo ludzi na trybunach i była fajna atmosfera. Postaramy się w przyszłym sezonie zbudować coś więcej. Co powiedziałem przed meczem moim zawodnikom, aby ich zmobilizować, pozostanie tajemnicą. Zagraliśmy dzisiaj dobrze, ale nie tak jak bym chciał, aby Śląsk grał, bo straciliśmy dwa gole. My praktycznie co mecz tracimy jakieś gole i to musimy zmienić. Zrobiliśmy swoje na boisku i teraz liczymy, że zarząd zrobi swoje. Wrocław i ten klub, który za rok będzie obchodził 70-lecie, zasługuje na coś więcej".

Andrzej Rybarski (trener Górnika Łęczna): "Jaki był obraz meczu, każdy widział i nie będę o tym mówił. Dziękuję zawodnikom za walkę, za wiarę nawet w dzisiejszym meczu, kiedy przegrywaliśmy 1:3, że można jeszcze zremisować. Dziękuję wszystkim ludziom ze sztabu, którzy w ostatnich tygodniach pracowali na 120 procent. Dziękuję wszystkim, który przyczynili się do tego, że Górnik Łęczna ma nadal ekstraklasę. Byłem zadowolony z gry mojego zespołu po przerwie, ale w pewnym momencie, kiedy padła druga i trzecia bramka, było widać, że nie wytrzymaliśmy motorycznie tego spotkania. Zmiany i cechy wolicjonalne sprawiły, że jeszcze walczyliśmy o remis". 

Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 3-2 (1-1)

Bramki: 1-0 Ryota Morioka (5), 1-1 Przemysław Pitry (20), 2-1 Tomasz Hołota (58), 3-1 Ryota Morioka (60), 3-2 Bartosz Śpiączka (90+1).

Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Kamil Biliński, Paweł Zieliński, Mariusz Pawełek.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 13 570.

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Lasza Dwali - Peter Grajciar (61. Jacek Kiełb), Tom Hateley, Tomasz Hołota, Ryota Morioka, Robert Pich (92. Kamil Dankowski) - Bence Mervo (81. Kamil Biliński).

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Paweł Sasin (80. Łukasz Mierzejewski), Radosław Pruchnik, Tomislav Bozic (66. Jakub Świerczok), Leandro - Grzegorz Bonin, Maciej Szmatiuk, Tomasz Nowak, Jan Bednarek, Grzegorz Piesio - Przemysław Pitry (73. Bartosz Śpiączka).

Po meczu powiedzieli:

Mariusz Rumak (trener Śląska): - Górnik się cieszy, ale my też się cieszymy, bo wygraliśmy mecz. Bardzo dobrze zaczęliśmy, przede wszystkim pod względem taktycznym. Natomiast około 15. minuty moi piłkarze stanęli, co się skończyło stratą gola. Porozmawialiśmy sobie w szatni, poprawiliśmy pewne elementy i po przerwie mieliśmy wiele sytuacji, zdobyliśmy trzy gole i trzeba się cieszyć. Dziękuję wszystkim, bo było dzisiaj dużo ludzi na trybunach i była fajna atmosfera. Postaramy się w przyszłym sezonie zbudować coś więcej. Co powiedziałem przed meczem moim zawodnikom, aby ich zmobilizować, pozostanie tajemnicą. Zagraliśmy dzisiaj dobrze, ale nie tak jak bym chciał, aby Śląsk grał, bo straciliśmy dwa gole. My praktycznie co mecz tracimy jakieś gole i to musimy zmienić. Zrobiliśmy swoje na boisku i teraz liczymy, że zarząd zrobi swoje. Wrocław i ten klub, który za rok będzie obchodził 70-lecie, zasługuje na coś więcej.

Andrzej Rybarski (trener Górnika Łęczna): - Jaki był obraz meczu, każdy widział i nie będę o tym mówił. Dziękuję zawodnikom za walkę, za wiarę nawet w dzisiejszym meczu, kiedy przegrywaliśmy 1-3, że można jeszcze zremisować. Dziękuję wszystkim ludziom ze sztabu, którzy w ostatnich tygodniach pracowali na 120 procent. Dziękuję wszystkim, który przyczynili się do tego, że Górnik Łęczna ma nadal ekstraklasę. Byłem zadowolony z gry mojego zespołu po przerwie, ale w pewnym momencie, kiedy padła druga i trzecia bramka, było widać, że nie wytrzymaliśmy motorycznie tego spotkania. Zmiany i cechy wolicjonalne sprawiły, że jeszcze walczyliśmy o remis.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem