Śląsk - Pawłowski: Możemy nawet zakończyć na trzecim miejscu
Mecz Śląska Wrocław z Wisłą Kraków zadecyduje, która z ekip zajmie po sezonie zasadniczym Ekstraklasy miejsce w pierwszej czwórce. - To ważne, bo ma się później cztery spotkania u siebie - zauważył trener zespołu z Dolnego Śląska Tadeusz Pawłowski.
Śląsk aktualnie zajmuje piąte miejsce w ligowej tabeli, ale by awansować pozycję wyżej wystarczy, że zremisuje bezbramkowo w środę u siebie z Wisłą, która aktualnie jest czwarta, bowiem w Krakowie było 1-1. Jest to o tyle istotne, że pierwsze cztery zespoły w grupie mistrzowskiej na własnym stadionie w dodatkowej części sezonu rozegrają cztery spotkania.
Pawłowski przyznał, że mecz z Wisłą jest dla jego zespołu bardzo ważny.
- Przy dobrym układzie możemy nawet zakończyć sezon zasadniczy na trzecim miejscu. Chcielibyśmy przynajmniej jednak być w pierwszej czwórce, bo wtedy mamy cztery mecze u siebie. Dla kibiców, dla miasta i dla nas zwycięstwo w środę byłoby bardzo wartościowe - dodał szkoleniowiec.
Ścisk w tabeli jest tak duży, że Śląsk może awansować na trzecie miejsce, ale równie dobrze może spaść na... ósme. Wrocławianom zdobywanie punktów wiosną idzie bardzo opornie; wygrali dotychczas tylko raz. Jeżeli we wcześniejszych spotkaniach często brakowało szczęścia i wyrachowania, to ostatnio doszła słaba forma. W sobotę w Poznaniu piłkarze Pawłowskiego przegrali 0-2 i był to najniższy wymiar kary.
- Musimy zagrać w środę trochę inaczej niż Poznaniu, bo nie wyglądało to dobrze. W pierwszej połowie, kiedy graliśmy pressingiem, byliśmy przez pewien okres nawet lepszym zespołem od Lecha, ale później może rzeczywiście zabrakło nam siły. Bardzo ważny przy pressingu jest odpoczynek, ale trzeba odpoczywać przy piłce. Chłopcy muszą się nauczyć sterować tempem gry, a nie tylko pressing i atak. Tego w Poznaniu zabrakło - wyjaśnił Pawłowski.
Szkoleniowiec nie ukrywał, że zastanawiał się, czy nerwowa gra w defensywie i środku pola wynikała z braku sił, czy może z tego, iż Lech szybko strzelił po przerwie pierwszego gola.
- My dalej będziemy jednak forsować swoją filozofię i będziemy grali "do przodu". Tak też będzie z Wisłą. Musimy tylko poprawić posiadanie piłki, bo w Poznaniu to przegraliśmy - analizował.
Pawłowski tłumaczył, że problemy motoryczne jego zespołu mogą wynikać z tego, że bardzo mocno wszedł on w rundę wiosenną.
- Mieliśmy mecze w Pucharze Polski z Legią, dalekie wyjazdy, a kadra nasza nie jest za szeroka. Zastanawiam się nad pewnymi zmianami w składzie na mecz z Wisłą, ale nie chcę odsłaniać kart - dodał.
Trener Śląska nie ma jednak zbyt dużego pola manewru. Kadra zespołu od początku sezonu nie była za szeroka, a ostatnio z powodu kontuzji musieli pauzować m.in. Dudu Paraiba i Lukas Droppa. Ten pierwszy trenuje już na pełnych obrotach, ale w kadrze meczowej się raczej nie znajdzie.
- Będę się starał, aby w tych ostatnich siedmiu meczach pokazał się któryś z młodych zawodników. Nie będę jednak tego robił +na hurra+. Młody zawodnik musi wiedzieć, że nic nie ma za darmo. Ona ma być gotowy na sto procent do występu w pierwszym zespole - zapowiedział Pawłowski.
Szkoleniowiec nie chciał komentować informacji dotyczących ewentualnych zmian własnościowych w klubie. Poza tym, że są trzy podmioty zainteresowane wykupieniem Śląska, konkretów na razie brakuje.
- Interesujemy się tym w szatni, bo to też nasz pracodawca i byłoby nierozsądne gdybyśmy nie śledzili tego, co się dzieje. Ale przede wszystkim koncentruję się na swojej pracy, bo jestem zatrudniony jako trener, a nie polityk. Mówiłem i powtarzam jednak: zróbmy coś razem. Przychodźcie na mecze, żyjcie z tym klubem. Bo są tacy, którzy tego nie robią, a chcą mówić, co mamy robić - zakończył Pawłowski.
Śląsk z Wisłą zmierzy się w środę o godz. 20.30.
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 14.12.2024 | Śląsk Wrocław | 1 - 2 | Radomiak Radom | |
PKO Ekstraklasa 03.02.202519:00 | Śląsk Wrocław | - | Piast Gliwice |