Partner merytoryczny: Eleven Sports

Śląsk - Legia. Czesław Michniewicz: Gra się do gwizdka

Trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz na pomeczowej konferencji był spokojny, choć postawa sędziego Bartosza Frankowskiego mogła wyprowadzić go z równowagi. Szkoleniowiec mistrza Polski zobaczył przerwie czerwoną kartkę i prawdopodobnie nie będzie mógł prowadzić Legii z ławki w dwóch meczach ligowych - z Górnikiem Łęczna (19 września) i Rakowem Częstochowa (25 września).

Legia Warszawa: Trener Michniewicz po porażce z Wisłą w Krakowie. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Legia straciła gola i przegrała mecz po kontrowersyjnej sytuacji. Sędzia liniowy Marcin Boniek podniósł chorągiewkę i zasygnalizował spalonego. Otrzymał jednak na słuchawkę wiadomość, że piłkę podawał piłkarz Legii nie powinno być ofsajdu. Chorągiewkę więc opuścił, ale w tym momencie piłkarze Legii stanęli i nie atakowali Victora Garcii, który nie słysząc gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego umieścił piłkę w bramce Legii. Do tej sytuacji odniósł się po meczu Michniewicz.

- Straciliśmy bramkę w dziwnych okolicznościach i zdecydowała ona o porażce - przyznał szkoleniowiec Legii. - Mieliśmy kilka niezłych momentów, np. sytuacje Pekharta czy Muciego. Nie strzelamy bramek i to nas martwi. Drugi mecz przegrywamy 0:1, nie zdobywamy bramki. Mamy już trzy porażki. W poprzednim sezonie w 26 meczach zanotowaliśmy tylko dwie porażki. To mnie martwi, tak samo jak sposób, w jaki przegrywamy oraz mała skuteczność. Jak nie będziemy strzelać bramek, nie będziemy wygrywać meczów - przyznał Michniewicz. Decyzji Frankowskiego nie chciał zbytnio komentować. 

 - O czym rozmawiałem z sędzią w tunelu? Zachowam to dla siebie. Po meczu rozmawiałem z sędziami. Oglądałem sytuację bramkową, odległość pomiędzy sędzią liniowym i Martinsem była niewielka. Andre automatycznie stanął, gdy sędzia podniósł chorągiewkę. Podobnie zresztą jak zawodnik Śląska. Widzieliśmy to dokładnie. Sędzia opuścił chorągiewkę, a Martins stał dalej. Popełnił błąd, pewnie bramka by nie padła, bo był bliżej bramki niż zawodnik Śląska. Oczywiście, gra się do gwizdka, więc był to ewidentny błąd, ale to zachowanie odruchowe. Miałem pretensje do sędziego. Zapytałem sędziego technicznego, ile razy jeden zawodnik może w ten sam sposób faulować, żeby dostać żółtą kartkę. Od tego wszystko się zaczęło. Wojciech Golla w ciągu kilku minut trzykrotnie ostro zaatakował Pekharta - wyjaśnił Michniewicz.

 asz

Trener Czesław Michniewicz został wysłany na trybuny/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem