Partner merytoryczny: Eleven Sports

Skorża już to przeżył, czyli jak Wisła zdobyła mistrzostwo

Sześć lat temu prowadzona przez Macieja Skorżę Wisła Kraków na dwie kolejki przed końcem rozgrywek miała tylko punkt przewagi nad Legią Warszawa. Zdobyła tytuł mistrzowski. - Finał był piękny, ale podobnych emocji nie chciałbym już przeżywać - mówi dzisiaj Skorża, którego Lech ma obecnie taką samą przewagę nad drugą Legią.

Maciej Skorża, trener Lecha
Maciej Skorża, trener Lecha/Jakub Kaczmarczyk/PAP

23 maja 2009 roku prowadząca w ekstraklasie Wisła grała w Gdańsku z Lechią, a tracąca do niej tylko punkt Legia rywalizowała we Wrocławiu ze Śląskiem. Zapytany o scenariusz finiszu tamtych rozgrywek Maciej Skorża zamyślił się. Po chwili przypomniał sobie przebieg wydarzeń.

- Prawda! Graliśmy w przedostatniej kolejce w Gdańsku z Lechią. Przegrywaliśmy 0-1 do przerwy, później była taka sytuacja, że nasz obrońca zagrywał piłkę do Mariusza Pawełka, przeleciała ona pod nogą bramkarza i toczyła się, toczyła... Trafiła w słupek. Później było jeszcze 1-2, ale wygraliśmy ten mecz - opowiada Skorża.

- Atmosfera i ciśnienie były bardzo podobne do tych dzisiejszych - dodaje. Wtedy w Gdańsku Wisła zdołała wyrównać w 77. minucie po pięknym rzucie wolnym Marka Zieńczuka, a w końcówce dwa gole dorzucił jeszcze Wojciech Łobodziński i skończyło się na 4-2. Legia straciła dwa punkty we Wrocławiu i w ostatniej kolejce "Biała Gwiazda" nie miała już problemu z obronieniem mistrzostwa Polski. Był to drugi sukces w lidze Skorży, który wcześniej wywalczył też Puchar Polski z Dyskobolią Grodzisk, a później dwukrotnie wygrał te rozgrywki z Legią. Dziś w szatni Lecha to on jest najbardziej utytułowaną osobą, większość piłkarzy Lecha nie zdobyła jeszcze w futbolu żadnego poważnego trofeum. - Mam nadzieję, że w poniedziałek takich ludzi będę miał w szatni ponad 20 - dopowiada Skorża.

Lech zagra w środę w Zabrzu o obronę pozycji lidera - ma w tej chwili punkt przewagi nad drugą Legią. Trenerzy "Kolejorza" niby skupiają się tylko na swoim spotkaniu, ale jednocześnie będą śledzili przebieg pojedynku Lechii z Legią.

- To jeden z elementów strategii. Może się zdarzyć, że Legia będzie remisowała, a w naszym meczu na ostrzu noża remis też okaże się bezcenny. Nasłuch z Gdańska nie jest najważniejszy, ale przez cały czas będę wiedział, jaka tam jest sytuacja - mówi Skorża.

Piłkarze Lecha mają się jednak skupić wyłącznie na swoim spotkaniu. - Gdyby myśleli, że może Lechia im pomoże, mogliby doprowadzić do katastrofy. Nasze myśli biegną wyłącznie w kierunku boiska w Zabrzu, liczymy tylko na siebie i wiemy, że zwycięstwo w tym spotkaniu i w kolejnym da nam gwarancję wygrania ligi. Tego się trzymamy - przyznaje Skorża, który jest zbudowany tym, jak poprawia się atmosfera w jego szatni.

- Muszę powiedzieć, że jestem zbudowany, jak ta szatnia się zmienia. To coś, co poza tytułami i medalami jest dla trenera najważniejsze. Jak widzę tego Paulusa, który osiem miesięcy temu był czwartym obrońcą w zespole, a dziś jest najlepszym w lidze. Albo jak widzę postęp młodych: Kędziory, Linettego, Kownackiego czy do jakiej roli dorósł w szatni Trałka... To na zawsze pozostaje w pamięci, to sens mojej pracy. Ci ludzie dojrzewają jako piłkarze i jako drużyna. Ten moment będzie w przyszłości bardzo pozytywnie procentował - twierdzi trener Lecha.

Lech wyjechał do Zabrza we wtorek tuż po godz. 14. W kadrze meczowej zabraknie tylko kontuzjowanych: Gergoe Lovrencsicsa i Jasmina Buricia. Po pauzie za żółte kartki wraca Barry Douglas, zaś po przerwie za wykluczenie z meczu w Gdańsku - Dariusz Formella.

Początek spotkań w ostatniej kolejce - w środę o godz. 20.30.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem