Partner merytoryczny: Eleven Sports

Skorża chce rewanżu na Probierzu

W połowie września, w swojej jedenastej próbie, trener Michał Probierz po raz pierwszy pokonał drużynę prowadzoną przez Macieja Skorżę. Jeżeli dzisiaj jego Jagiellonia zdoła wygrać z rywalem w 18 finału Pucharu Polski, będzie miała otwartą drogę do finału.

Maciej Skorża
Maciej Skorża/Jakub Kaczmarczyk/PAP

W 2008 roku Lech Poznań po raz ostatni wygrał rozgrywki Pucharu Polski - w drodze do zwycięskiego finału na Stadionie Śląskim (1-0 z Ruchem Chorzów) pokonał czterech rywali z ekstraklasy, w tym późniejszego mistrza Wisłę Kraków oraz mającą wielkie aspiracje warszawską Polonię. W kolejnych sezonach raz zdołał przebić się do finału (przegranego karnymi z Legią w Bydgoszczy - 2011) oraz ćwierćfinału (porażka z Wisłą Kraków - 2012). Zazwyczaj jednak odpadał z zespołami dużo niżej notowanymi, choćby Stalą Stalowa Wola (2009), Olimpią Grudziądz (2012) czy Miedzią Legnica (2013). W tym roku trochę powtarza się historia sprzed sześciu sezonów - na początek poznaniacy dostali w losowaniu ówczesnego wicelidera Ekstraklasy Wisłę, a teraz wpadł na nich aktualny wicelider z Białegostoku. - Przychodząc do Poznania postawiłem sobie i drużynie cel, a jest nim zdobycie tego pucharu. A że w tym roku nie wpadliśmy na drużynę z niższej ligi? Bardzo bym chciał, byśmy z taką zagrali, bo przecież na zwycięzcę naszego meczu z Jagiellonią czeka Znicz Pruszków. To czwartkowe spotkanie ma dla mnie największą wartość spośród wszystkich, które pozostały nam w tym roku. Jagiellonia to jedyna drużyna, z którą przegraliśmy, odkąd jestem trenerem Lecha. Mam nadzieję wziąć rewanże na niej i na Michale Probierzu - mówi Maciej Skorża, opiekun piłkarzy "Kolejorza".

Jakiego spotkania spodziewa się poznański szkoleniowiec? - Na pewno będzie to mecz wyrachowany, determinowany przez stawkę, bo jednej i drugiej drużynie zależy na awansie. Ta świadomość spowoduje, że mecz będzie rozgrywany bardzo uważnie. Możliwość występu przed własną publicznością to atut, ale biorąc pod uwagę, jak Jagiellonia radzi sobie na wyjazdach, musimy uważać - ocenia Skorża. W ekstraklasie na boiskach rywali piłkarze z Białegostoku wygrali cztery z sześciu spotkań, sposób na nich znalazł tylko Górnik Zabrze, ale stało się to jeszcze na początku sierpnia.

Co do tego, że Lech wystawi swój najsilniejszy skład, nie ma wątpliwości. Niepewny jest tylko występ stopera Marcina Kamińskiego, który ma problemy mięśniowe. Niewiadomą pozostaje za to skład Jagiellonii. - W porównaniu do ostatniego meczu w lidze role będą trochę odwrócone. Wtedy Lech był osłabiony, teraz my zagramy nieco innym składem i to będzie weryfikacja dla niektórych zawodników - przyznaje trener wicelidera z Białegostoku Michał Probierz. Co oznacza sformułowanie "nieco inny skład"? - Samobójcą nie jestem, nie powiem. Zrobimy wszystko, by niektórych narzekających na zdrowie postawić jeszcze na nogi, ale pamiętamy, że za chwilę mamy kolejne trudne spotkanie. Nie będziemy ryzykowali - dodaje. Jagiellonię w poniedziałek czeka mecz ligowy z piątym w tabeli Bełchatowem, Lech zagra dzień wcześniej we Wrocławiu z trzecim w ekstraklasie Śląskiem. - W czwartek zagramy tak, aby awansować. Nie będę wartościował spotkań, porównywał tego do meczów z Łęczną czy Śląskiem. Każde jest inne, trudne i może przybliżyć nas do celów, które założyliśmy. Przy ustalaniu składu pamiętam o tym, że za trzy dni mamy kolejną potyczkę, ale nie jest to decydujące - zapewnia Skorża.

W porównaniu do poprzedniego spotkania w Białymstoku, które Jagiellonia wygrała 1-0, w zespole gości zabraknie Daniego Quintany. - Oni są trudniejszym rywalem teraz, bo akcenty w defensywie rozkładają się na wszystkich piłkarzy. Jego odejście jest korzyścią dla defensywy, ale pod względem ofensywnym to był jednak zawodnik, który sam mógł stworzyć okazję gdy nie szło zespołowi. Na razie Jagiellonii idzie, więc o Quintanie jest cicho, ale jak przyjdą trudniejsze chwile, to Michał jeszcze o nim pomarzy. Na razie, z tego co wiem, do Dani dobrze sobie radzi w nowym klubie w Arabii Saudyjskiej - mówi Skorża. A Probierz przyznaje, że to Lech jest zdecydowanym faworytem, ocenia go jako dream-team i pod względem siły całej kadry przyrównuje do Legii. - Pod tym względem to dwa najmocniejsze zespoły w Polsce. Ale powalczymy - zapewnia.

Początek meczu w Poznaniu o godz. 17.45. Zwycięzca tej potyczki zagra w ćwierćfinale z drugoligowym Zniczem Pruszków, a spotkania (mecz i rewanż) odbędą się w marcu przyszłego roku.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem