Royal Charleroi - Lech Poznań 1-2. Bednarek: Urwał mi się film
- W pierwszej połowie byłem bezrobotny, rywale nie oddali strzału na bramkę. W drugiej tak to się ułożyło, że podyktowany został rzut karny. Dzięki trenerowi bramkarzy i analitykom wiedziałem, jak może zachować się napastnik, więc chwała im, że mi w tym pomogli i dali narzędzia, z których mogłem dobrze skorzystać - mówił po meczu z Royal Charleroi jeden z bohaterów Lecha Poznań - bramkarz Filip Bednarek.
28-latek w kilku sytuacjach uratował swoją drużynę, skutecznie zatrzymując strzały rywali. Najbardziej spektakularną interwencję zanotował w 51. minucie, gdy obronił rzut karny, wykonywany przez Kaweha Rezaeiego.
- Jakkolwiek głupio i skromnie to nie brzmi: Taka jest moja rola. Na tym to polega. W pierwszej połowie byłem bezrobotny, rywale nie oddali strzału na bramkę. W drugiej tak to się ułożyło, że podyktowany został rzut karny. Dzięki trenerowi bramkarzy i analitykom wiedziałem, jak może zachować się napastnik, więc chwała im, że mi w tym pomogli i dali narzędzia, z których mogłem dobrze skorzystać. Jeśli chodzi o resztę meczu, to nie wiem, co się wydarzyło, bo film mi się urwał - zdradził po spotkaniu golkiper "Kolejorza".
W drugim spotkaniu Charleroi nieustannie nękało defensywę Lecha, który od 77. minuty musiał radzić sobie w osłabieniu, po tym jak z boiska wyleciał kapitan drużyny Lubomir Szatka.
- Graliśmy o wysoki cel - o awans do Ligi Europy. Jeżeli drużyna z którą grasz przegrywa 1-2, to wiadomo, że będzie się starała coś jeszcze zdziałać, skoro gramy w dziesiątkę. Dzięki Bogu przetrwaliśmy ten sztorm i awansowaliśmy - przyznał Bednarek, który komplementował ekipę lidera belgijskiej ekstraklasy.
- Ich miejsce w tabeli ligi belgijskiej oddaje to, jaką są drużyną i jaką prezentują jakość. Nie ukrywam, że mieliśmy parę momentów, w których pomogło nam szczęście. Choćby wtedy, gdy piłka w pierwszej połowie przeleciała obok słupka lub gdy po uderzeniu głową na nim wylądowała. To są sytuacje stuprocentowe. Szczęście nam sprzyjało. Być może sprawdziła się reguła, że pomaga ono lepszym.
Bednarek odniósł się także do sytuacji, w której wdał się w dyskusję z trenerem Charleroi - Karimem Belhocinem.
- Stanąłem w obronie kolegi z drużyny, który leżał na ziemi. Słyszałem, że oni krzyczeli, by grać dalej. Ja po prostu sprzeciwiłem się temu, bo nie było to fair. Tym bardziej, że graliśmy w dziesięciu. Była to tylko mała sprzeczka. Nic wielkiego.
28-latek przyznał, że gra w Lidze Europy to dla Lecha wielka przygoda. Ma jednak nadzieję, że jego drużynie uda się coś osiągnąć w pucharach.
- Przed pierwszym meczem, który graliśmy z Valmierą, trener powiedział, że Europa to jedna wielka przygoda. Walczmy więc o tę przygodę i niech ona trwa jak najdłużej. Uważam, że mieliśmy trudne losowania, bo graliśmy z Hammarby, Apollonem i Charleroi na wyjeździe. To pokazuje jakość i charakter drużyny. Nikt nam nie jest straszny. To jednak nie tylko przygoda, chcemy coś zwojować - zadeklarował Bednarek.
TB
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 06.12.2024 | Górnik Zabrze | 2 - 1 | Lech Poznań | Relacja |
PKO Ekstraklasa 31.01.202520:30 | Lech Poznań | - | Widzew Łódź |