Partner merytoryczny: Eleven Sports

Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin 2-1 w 30. kolejce PKO Ekstraklasy

Po słabej pierwszej i emocjonującej drugiej połowie, Raków Częstochowa pokonał Zagłębie 2-1. Dzięki wygranej beniaminek przeskoczył lubinian w tabeli.

Ekstraklasa zakończyła rundę zasadniczą. Nie obyło się bez niespodzianek. Wideo /INTERIA.TV/INTERIA.TV

Dla obu zespołów było to smutne pożegnanie z sezonem zasadniczym. Zarówno w Częstochowie, jak i w Lubinie mieli nadzieję, że uda się wślizgnąć do grupy mistrzowskiej, tymczasem przed ostatnią kolejką obie drużyny miały już cztery punkty straty do ósmej w tabeli Lechii Gdańsk.

Choć marne to pocieszenie, to w niedzielny wieczór Raków i Zagłębie mogły zrobić krok do wygrania rywalizacji w grupie słabszej. 

Pierwszy groźnie zaatakował Raków. Gospodarze wpadli w pole karne Zagłębia, a tam piłkę ręką dotknął Lubomir Guldan. Sędzia Tomasz Frankowski w pierwszej chwili podyktował rzut karny, ale po konsultacji z liniowym zmienił decyzję.

Na dobrą akcję gości trzeba było czekać kwadrans. Dwójkową wymianę Damjan Bohar - Sasza Żivec wykończył ten pierwszy, ale nieczysto trafił w piłkę, a poprawka Dejana Drazicia była bardzo niecelna.

Później okazję miał Felicio Brown Forbes, ale głową uderzył niecelnie. Napastnik Rakowa chwilę później miał kolejną dobrą sytuację, ale z kilku metrów przestrzelił! W 31. minucie próbował odgryźć się Bartosz Kopacz, ale z jego strzałem Jakub Szumski nie miał żadnych problemów.

Górnik Zabrze. Martin Chudy przed meczem z Legią. Wideo/INTERIA.TV

W pierwszej połowie wielkich emocji nie było. Częściej i groźniej atakował Raków, a Zagłębie raczej czyhało na swoją szansę. Tyle że już na początku drugiej części lubinianie zapomnieli o obronie. Petr Schwarz dośrodkował w pole karne, a tam zupełnie niepilnowany Tomasz Petraszek z bliska wpakował piłkę głową do siatki. 

Defensywa gości jeszcze wyjaśniała sobie tę sytuację, gdy o mały włos nie straciła drugiej bramki. Sebastian Musiolik huknął z całych sił, ale piłka zatrzymała się na słupku bramki Zagłębia. Później mieliśmy serię rzutów rożnych Rakowa, która zakończyła się bramką dla... Zagłębia. Piłka odbijała się od zawodników przed polem karnym gospodarzy, w końcu trafiła do Bartosza Białka, a 18-latek z zimną krwią pokonał Jakuba Szumskiego.

Gra nabrała rumieńców, a druga połowa w niczym nie przypominała pierwszej. Oba zespoły w końcu postawiły na ofensywę, a efektem była bramka dla Rakowa. Akcję długim wykopem rozpoczął Szumski, piłka w końcu trafiła do Browna Forbesa, a ten precyzyjnym uderzeniem z 18 metrów zmieścił ją przy słupku.

Po tym trafieniu Zagłębie zostało zepchnięte do ataku pozycyjnego, w którym nie potrafiło się odnaleźć i musiało uznać wyższość Rakowa, który dzięki wygranej wyprzedza lubinian w tabeli o trzy punkty.

Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin 2-1 (0-0)

Bramka: Petraszek (49.), Forbes (74.) - Białek (61.).

Raków: Szumski - Piątkowski, Petraszek, Kościelny, Jach (68. Kun) - Schwarz, Tudor, Sapała, Tijanić (88. Oziębała) - Musiolik, Forbes (81. Malinowski).

Zagłębie: Hładun - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić - Żivec, Baszirow, Starzyński (65. Poręba), Drażić (86. Sirk), Bohar (86. Szysz) - Białek.

Żółta kartka: Jach, Patraszek.

Sędziował: Bartosz Frankowski.

Mecz bez publiczności.

PJ

Igor Sapała i Bartosz Białek/Waldemar Deska/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem