Partner merytoryczny: Eleven Sports

Raków Częstochowa - ŁKS 1-1 w meczu 28. kolejki Ekstraklasy

Po wyrównanym spotkaniu Raków Częstochowa podzielił się punktami z ŁKS-em. Goście zdobyli bramkę w pierwszej połowie, a gospodarze wyrównali na początku drugiej części gry.

Robert Podoliński dla Interii: Tylko dżentelmen podejmuje się przegranych spraw. Wideo/TV Interia

Starcia beniaminków nie zawsze obfitują w emocje, jednak Raków i ŁKS nie rozczarowali w pierwszych 45 minutach gry. Od początku spotkania widzieliśmy całkiem żywe spotkanie, a optyczną przewagę stopniowo zdobywali zawodnicy gości.

Podopieczni Wojciecha Stawowego nie potrafili jednak zamienić przewagi na bramkę i autorami pierwszych groźniejszych sytuacji byli zawodnicy Rakowa. Już w 12. minucie spotkania Felicio Brown Forbes mógł podwyższyć wynik, jednak spudłował po strzale z okolic 5. metra.  

Kilka chwil później czujność Malarza sprawdził Daniel Bartl. Zawodnik drużyny gospodarzy huknął z dystansu, lecz na posterunku był bramkarz ŁKS-u. Niewykorzystane okazje szybko się zemściły.

W 32. minucie meczu Carlos Moros wykorzystał stały fragment gry i po rzucie rożnym umieścił piłkę w siatce. Hiszpan zdobył bramkę na raty, bowiem pierwsze uderzenie ręką zablokował Tomasz Petraszek.

Zawodnicy z Łodzi poszli za ciosem i stworzyli kilka dogodnych sytuacji, lecz ponownie zawiodła skuteczność. Jej brak był również powodem, dla którego zawodnicy Rakowa nie zdołali doprowadzić do wyrównania.

Górnik Zabrze. Martin Chudy po meczu z Lechią. Wideo/INTERIA.TV

Tuż przed końcem pierwszej połowy dwóch dobrych okazji nie wykorzystał Petr Schwarz, choć bardzo czujnie zachował się również Malarz, wybraniając próby zawodnika z Częstochowy.

Druga część gry o wiele lepiej rozpoczęła się dla podopiecznych Marka Papszuna. Piłkarze Rakowa bardzo dobrze rozegrali stały fragment gry. Zagrywał Petr Schwarz, z futbolówką minął się Łukasz Sekulski, a Jarosław Jach po uderzeniu głową umieścił ją w siatce.

Zawodnicy ŁKS-u mogli odpowiedzieć już po chwili. Dąbrowski najwyżej wyskoczył do futbolówki po stały fragmencie gry, lecz nie udało mu się powtórzyć strzału Jacha i nie zdobył bramki. W dalszej części spotkania widzieliśmy sporo gry w środkowej strefie boiska i szybko przerywanych faulami akcji.

Tuż przed zakończeniem spotkania groźnie z dystansu uderzał Antonio Dominguez. Hiszpan pojawił się niedawno na boisku i szybko mógł zdobyć bramki. Bliski trafienia był również Michał Trąbka. Tym razem Raków przed utratą gola uratował Jakub Szumski.

Po meczu powiedzieli:

Wojciech Stawowy (trener ŁKS Łódź): - Gdybyśmy byli w innej sytuacji w tabeli ten remis na tym trudnym terenie byłby dla nas na pewno dobrym wynikiem. Natomiast wiadomo, w jakim jesteśmy położeniu i jak te zwycięstwa są nam bardzo potrzebne. Tym bardziej czujemy niedosyt, bo prowadziliśmy w tym meczu i pierwsza połowa w naszym wykonaniu była naprawdę dobra. Gdy utrzymywaliśmy się przy piłce, kreowaliśmy grę i szło za tym zagrożenie dla bramki gospodarzy. Nie da się też ukryć, że mieliśmy problemy ze stałymi fragmentami gry rywala, co jest bardzo silną bronią Rakowa. Daliśmy mu zbyt wiele prezentów w postaci rzutów wolnych i rożnych. Muszę jednak pochwalić Arkadiusza Malarza, bo w pierwszej połowie wybronił kilka naprawdę groźnych sytuacji. Nie wyciągnęliśmy z tego wniosków i gdyby nie ten element, stać nas było na wywiezienie kompletu punktów. Stało się inaczej i niech ten remis będzie punktem zwrotnym w naszej postawie boiskowej i grze.

Ekstraklasa. Jacek Bednarz o meczu Wisła - Legia. Wideo/INTERIA.TV

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): - Na pewno jesteśmy rozczarowani, bo grając z ostatnią drużyną w tabeli spodziewaliśmy się zwycięstwa. Bardzo dobrze podeszliśmy do tego meczu i z mojej perspektywy powinniśmy je zamknąć w pierwszej połowie. Nasza przewaga była spora, ale w piłce nożnej trzeba wykorzystywać stwarzane okazje. Wcale nie musieliśmy tego spotkania zremisować, bo gola zdobyliśmy w jednej z najtrudniejszych ze stworzonych szans. Kolejny raz fortuna nam nie sprzyjała, bo uważam, że zespół pracował, jak mógł. Zabrakło jednak tego, co jest najważniejsze, czyli bramek. Chcieliśmy wygrać z wielu względów - naszej sytuacji w tabeli, chęci rewanżu za pierwszy mecz z ŁKS i dla naszych kibiców, którzy kapitalnie zachowali się, kiedy wyjeżdżaliśmy z Częstochowy. Nie zrobiliśmy tego, ale nie poddajemy się, bo w środę mamy kolejne spotkanie. 

Ekstraklasa - wyniki, tabela, terminarz

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
0%
0%
Strzały
0
0
Strzały celne
0
0
Strzały niecelne
0
0
Strzały zablokowane
0
0
Ataki
0
0

PA

Piłkarze Rakowa Częstochowa/ Grzegorz Michałowski /PAP

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także

Sportowym okiem