Rafael Lopes: Jesteśmy w ciemnym tunelu
Po meczu piłkarze Legii Warszawa razem z trenerem zamknęli się na godzinę w szatni. Trener Marek Gołębiewski zlekceważył dziennikarzy, czekających na konferencję prasową. Na oficjalnej stronie Legii wypowiedział się jeden z najbardziej doświadczonych graczy - Rafael Lopes.
- Słowa nie są w stanie opisać tego, co czujemy, nie są w stanie też opisać momentu, w jakim się znaleźliśmy i wytłumaczyć tej sytuacji - powiedział Portugalczyk. - To wydaje się aż niemożliwe, żebyśmy byli w tym miejscu, w którym jesteśmy. Nie ma szans. W zeszłym sezonie przegraliśmy trzy mecze, a w tym przegraliśmy więcej niż kiedykolwiek wcześniej - stwierdził Rafael Lopes.- To nie jest normalne. Każdy ponosi winę. Nie tylko ci, którzy grali, ale każdy z nas - jako drużyna razem wygrywamy i razem przegrywamy. Musimy odmienić ten los - wiem, że mówiliśmy to już wiele razy w tym sezonie, ale to są jedyne słowa, jakie mogę wypowiedzieć w tym momencie. Przepraszam kibiców, nie zasługują na to. Są z nami przez cały czas i rozumiem ich uczucia. Kochają ten klub, przychodzą na każdy mecz - nieważne czy u siebie, czy na wyjeździe. Zostawiają swoje rodziny w domu, żeby wspierać z trybun klub, który kochają. Musimy dać z siebie więcej dla nich - nie tylko dla nich, ale dla siebie samych, sztabu i całego klubu. Tylko dając z siebie jeszcze więcej, będziemy w stanie coś zmienić. Nigdy się nie poddamy - zapowiada Lopes.
- Znaleźliśmy się w bardzo trudnym momencie. Bardzo. Jesteśmy w ciemnym tunelu i musimy sprawić, by udało nam się znaleźć światło na jego końcu. Jako piłkarzom wstyd nam, że do tego wszystkiego doszło. Ale zmienimy to - ci sami zawodnicy, którzy są w tej trudnej sytuacji, znajdą z niej wyjście, jestem tego pewien. Musimy spojrzeć w lustro, zobaczyć co robimy źle - a jest tego wiele. Przegraliśmy mnóstwo spotkań, straciliśmy mnóstwo goli. Ale każdy z nas ponosi za to winę, nie czterech, nie trzech, ale wszyscy. Jesteśmy drużyną, jesteśmy rodziną i jako rodzina musimy ten problem rozwiązać. I rozwiążemy - zakończył napastnik.
Asz